Park Narodowy Olympic to tereny położone w północno-wschodniej części stanu Waszyngton, w Stanach Zjednoczonych. To niezwykłe miejsce przyciąga rozmaitością swoich widoków wielu zwolenników pieszych wędrówek. Wybrzeże Oceanu Spokojnego, lasy deszczowe i góry z lodowcami – każdy znajdzie tam coś dla siebie. Nie wiadomo co przyciągnęło 47-letniego Gilberta Gilmana, nie wiadomo też co stało się z mężczyzną w trakcie jego wycieczki po parku Olympic.
Krótka wycieczka Gilberta Gilmana
Gilbert Gilman był 47-letnim weteranem armii USA, kiedy wybrał się do Parku Narodowego Olympic 24 czerwca 2004 roku. Zaginięcie Gilmana wyszło na jaw, gdy nie pojawił się na ważnym spotkaniu, które miało się odbyć 25 czerwca 2004 roku. Przełożonych mężczyzny zaskoczyła nieobecność Gilmana oraz to, że telefon mężczyzny nie odpowiadał. Współpracownicy 47-latka wiedzieli, że coś musiało się stać. Ustalili, że dzień wcześniej Gilbert pojechał do Parku Narodowego Olympic.
Następnego dnia na jednym z leśnych parkingów odnaleziono auto mężczyzny. Samochód Gilmana był otwarty, a w środku znajdowały się jego rzeczy osobiste. Policja dotarła do strażnika parku, który przyznał, że miał okazję zamienić z Gilmanem parę słów. Strażnik zwrócił uwagę na nieodpowiedni strój 47-latka. Gilman miał na sobie klapki, krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem. Zdaniem strażnika Gilbert nie miał ze sobą plecaka, a jedynie aparat – wyglądało to zatem, jakby weteran chciał wybrać się na krótki spacer. Co zatem wydarzyło się na szlaku?
Poszukiwania
Przez 10 dni trwało szczegółowe przeczesywanie terenu parku Olympic przez przyjaciół zaginionego oraz detektywów. Ekipa poszukiwawcza sprawdziła zarośla, szlaki, okoliczne szczyt, a nawet część rzeki przepływającej przez park. W poszukiwaniach brały udział psy tropiące. Nie przyniosło to żadnych rezultatów, nikomu nie udało się wpaść na ślad Gilberta.
W ciągu lat pojawiło się wiele hipotez odnośnie tego, co spotkało Gilberta Gilmana. Niektórzy podejrzewali, że mężczyzna mógł zostać wysłany na tajną misję, która wymagała odcięcia się od jego dotychczasowego życia. Śledczy brali również pod uwagę, że 47-latek zginął w parku Olympic wpadając w jedną z przepaści – nie miał w końcu odpowiedniego stroju. W 2014 roku pojawiła się hipoteza, jakoby Gilman padł ofiarą seryjnego zabójcy z Alaski, Israela Keyesa. Keyes miał zabijać w różnych częściach Stanów Zjednoczonych, a ciała ukrywać na bezludnych i nieuczęszczanych terenach. Jedno jest pewne, do tej pory nie odnaleziono szczątków Gilberta Gilmana, a żadnej z hipotez nie udało się śledczym potwierdzić.
9 lat po zaginięciu mężczyzny, jego matka, Doris Gilman złożyła wniosek o uznanie syna za zmarłego. Sąd przychylił się do wniosku, w związku z tym Gilbert Gilman został oficjalnie uznany za zmarłego.
Źródło: