Blog
Zaginieni Przed Laty

Zbrodnia owiana mroczną tajemnicą przez 20 lat

Joanna Sendecka była młodą, 22-letnią mieszkanką Bydgoszczy. Zawsze marzyła o karierze piosenkarki, dlatego po zdaniu matury rozpoczęła naukę w szkole muzycznej na wydziale wokalnym. Pasjonowała się muzyką. Na jednym z koncertów poznała swoją wielką miłość – Marcina.

To właśnie z nim spędziła wakacje 1994 roku. Odwiedzili razem wiele pięknych miejsc i poznali wspaniałych, ciekawych ludzi. Te wakacje były niezwykłe przede wszystkim dlatego, że Marcin oświadczył się Joasi, a dziewczyna oczywiście te zaręczyny przyjęła.

Joanna Sendecka

Noc z 29 na 30 sierpnia 1994 roku, narzeczeni spędzili razem. Rankiem Marcin musiał wyjść do pracy, a Joanna została sama w mieszkaniu przy ulicy Żmudzkiej 5/62 w Bydgoszczy. Jej mama była wtedy na wczasach. Asia tego dnia nie wychodziła z domu – czekała na listonosza, który miał przynieść rentę po zmarłym ojcu.

To on jako ostatni widział ją żywą i na podstawie jego zeznań utworzono portret pamięciowy mężczyzny, który wtedy przebywał w mieszkaniu zamordowanej Joasi. Około godziny 19:00 narzeczony Marcin próbował dostać się do klatki schodowej, nie miał klucza, a domofon milczał. Na pomoc przyszła sąsiadka, która otworzyła drzwi. Mężczyzna wszedł do mieszkania i zastał tam przerażający widok.

Joanna leżała skulona w kałuży krwi. Na jej ciele były ślady od noża. Dziewczyna miała podciętą szyję z prawej strony, rany na ramionach i udzie. Pokaleczone ręce mogły świadczyć o tym, że chwytając ostrze, próbowała się bronić. Otwarte mieszkanie świadczyło o tym, że ofiara znała mordercę.

Mimo zebranych dowodów i zeznań świadków nie udało się ustalić mordercy. W czasie śledztwa przyjęto kilkanaście wersji, które ulegały weryfikacji. Wykluczono motyw seksualny i materialny, choć z domu zginęła renta (wówczas 7 mln zł), radiomagnetofon, notes z numerami telefonów i trochę płyt kompaktowych.

Podejrzany już w 1994 r.

26-letni wówczas Sławomir G. był wtedy w kręgu podejrzanych, ponieważ przyjaźnił się z Joanną. Mieszkał sześć pięter niżej. Został przesłuchany, ale powiedział wówczas mundurowym, że tego dnia był się odhaczyć w pośredniaku. To była prawda, ale nie wiadomo dlaczego, ta krótka, formalna wizyta w urzędzie pracy uwolniła go od podejrzeń i dała mocne alibi. Wtedy nie przypuszczano, że mógł mieć motyw: zawód miłosny.

 

Miejsce zbrodni

28 czerwca 1996 r. śledztwo formalnie umorzono. Prokuratura dwukrotnie za pośrednictwem popularnego programu telewizyjnego „Magazyn Kryminalny 997” próbowała znaleźć świadków lub osoby, które swoimi informacjami mogłyby pomóc. Nikt się nie odezwał.

Zwyczajne życie mordercy

Sławomir G. kilka lat po morderstwie ożenił się i wyprowadził poza Bydgoszcz. Miał kłopoty ze znalezieniem stałej pracy, jednak nie wchodził w konflikt z prawem. Był mężem, ojcem i najprawdopodobniej również mordercą, który przed wszystkimi skrywał swoją mroczną przeszłość.

Do czasu, aż bydgoskie Archiwum X w 2014 roku wzięło się za wyjaśnienie mordu z ul. Żmudzkiej.

Jak ustalono, zabójca dokładnie posprzątał mieszkanie, w którym zamordował ofiarę. Umył nawet naczynia i zatarł większość odcisków palców. Nie zadbał jednak o wszystko. Zostało kilka fragmentów odcisków (m.in. na odkurzaczu i kablu ), które w obecnych czasach posłużyły w identyfikacji dzięki specjalnym programom komputerowym. To one wskazały właśnie na Sławomira G.

Odkurzacz, na którym znaleziono odciski palców Sławomira G.

Śledczy wysłali mu listowne wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka. List odebrał i przyjechał zeznawać. Nie przypuszczał, że tym razem jako główny podejrzany.

Pomogła nowoczesna technologia

Czasami upływ czasu pomaga w tego typu sprawach – inne spojrzenie, inni policjanci, którzy prowadzą śledztwo. Duże znaczenie ma także postęp technologiczny i rozwój działań policyjnych. To wszystko sprawia, że postępowania niewykryte 20 lub więcej lat udaje się rozwikłać, a sprawcy stają przed sądem.

Sławomir G. podczas procesu

Ponownie przesłuchany Sławomir G. przyznał się. Joanna otworzyła mu drzwi, bo się znali. Uderzał ją nożem w głowę, brzuch, klatkę piersiową, ręce, ramiona. Ostatkiem sił prosiła oprawcę o pomoc. Na próżno.

Kiedy umierała, on odkurzał mieszkanie, żeby zatrzeć ślady. W trakcie procesu Sławomir G. starał się przekonać sąd, że to Joanna go zaatakowała, bo była o niego zazdrosna. Ani razu nie powiedział czy żałuje swojego czynu.

Wyrok

W listopadzie 2015 roku Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał Sławomira G. na karę 15 lat pozbawienia wolności. Dla sądu podstawą do wydania takiego wyroku stały się m.in. wyjaśnienia oskarżonego, które złożył policjantom tuż po zatrzymaniu w 2014 roku.

Od początku w winę Sławomira G. nie wierzyła jego żona. Wyrok trafił do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Ten podtrzymał orzeczenie – Sławomir G. trafił na 15 lat za kratki. Wyrok jest ostateczny.

 

UDOSTĘPNIJ:

PRZECZYTAJ TAKŻE:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Zapraszamy do współpracy!

Oferujemy możliwość umieszczenia reklamy na stronie głównej oraz w każdym artykule. Dodatkowo posiadamy możliwość publikacji artykułów sponsorowanych i reklamowych.

Zapraszamy do kontaktu w celu ustalenia szczegółów.

it-agencja.pl