Blog
Zaginieni Przed Laty

Kamila zginęła, gdy wracała ze studenckiej wycieczki

Kamila zginęła gdy wracała ze studenckiej wycieczki

Kamila zginęła, gdy wracała ze studenckiej wycieczki. Tajemnicze morderstwo sprzed lat wciąż pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi.

Kamila

Dzisiaj opiszemy zbrodnię z 1970 roku. Być może ktoś z Was słyszało o tej sprawie, która do dzisiaj pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi.

8 maja 1970 roku przed godziną 23:00 młodziutka Kamila wracała do domu. Dziewczyna była na dwudniowej studenckiej wycieczce. Kamila była utalentowaną studentką na piątym roku Wydziału Mechanicznego Politechniki Łódzkiej. Tamtej nocy kobieta bardzo spieszyła się do domu. Razem z mężem, który był asystentem na jej uczelni, wynajmowali mieszkanie w kamienicy przy al. 1 Maja 23.

Zbrodnia

Mieszkańcy kamienicy zostali postawieni na równe nogi, kiedy usłyszeli przerażający krzyk kobiety. Dozorczyni wyjrzała przez okno, zauważyła mężczyznę, który wychodził z klatki i zniknął zaraz za bramą kamienicy. Jeden z mieszkańców uchylił drzwi i zobaczył ranną dziewczynę… Tą dziewczyną była Kamila. Kobieta ledwo trzymała się na nogach. Sąsiad natychmiast wezwał pogotowie i milicję. Niestety Kamila zmarła, zanim przyjechało pogotowie.

– Znaleziono też torebkę ofiary. A w niej 600 złotych, zegarek, bransoletkę, pierścionek. To świadczyło, że zbrodnia nie miała charakteru rabunkowego. Milicjanci zaczęli szukać mordercy i jednocześnie motywu zabójstwa. Szybko ustalono, że Kamila od dwóch lat była mężatką. Jej małżeństwo uchodziło za szczęśliwe. Dziewczyna była bardzo dobrą studentką, uprawiała pływanie. Nie miała wrogów – wyjaśniają autorzy „Pitavala łódzkiego”.

Śledztwo

Mundurowi sprawdzili uczestników wycieczki, w której dziewczyna uczestniczyła. Wykluczono wszystkie osoby.  Sprawca cały czas był nieuchwytny. Czas szybko płynął, mijały miesiące, a śledztwo w sprawie zabójstwa Kamili utkwiło w martwym punkcie. Dopiero w październiku 1970 roku nastąpił przełom w sprawie, ale czy tak naprawdę schwytali właściwego mordercę?

Mundurowi zatrzymali 24-letniego Edwarda F. Mężczyzna był podejrzany jako jedyny o zabicie studentki. Być może nie powiązaliby Edwarda z morderstwem Kamili, gdyby nie to, że mężczyzna był znany funkcjonariuszom. 24-latek został zatrzymany, ponieważ znęcał się w brutalny sposób nad żoną. Nie było to jego pierwsze zatrzymanie. W mieszaniu Edwarda milicja pojawiała się bardzo często. Nadużywał alkoholu i wszczynał awantury, wybijał okna i bił żonę.

24-latek odsiadywał również wyrok, jako 17-latek zgwałcił nieletnią dziewczynę. Jego kartoteka miała coraz więcej stron. Należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Płacił regularnie składki organizacji partyjnej, nie opuszczał zebrań. Był również honorowym dawcą krwi, jednym z najlepszych w województwie. Dlatego też miał swoich zwolenników.

Kamila zginęła gdy wracała ze studenckiej wycieczki
fot. Jarosław Jakubczak/Polska Press

– Do 1970 roku oddał 8 litrów krwi – piszą w swojej książce Jarosław Warzecha i Adam Antczak. Od czterech lat był żonaty, miał dwoje dzieci.

Dlaczego więc powiązano Edwarda z zabójstwem Kamili? Milicja zastanawiała się, czy to możliwe, że to właśnie on zabił studentkę. Na początku mężczyzna twierdził, że jest niewinny, podawał nawet alibi. Edward został jednak aresztowany i 3 listopada przyznał się, że zabił Kamilę.

Zeznania mordercy

Edward F. zeznał, że tamtej nocy pracował na zmianie popołudniowej. Jednak z pracy wyszedł dużo wcześniej. Jeden z kolegów obchodził imieniny – Stanisław. W związku z tym z kolegami wypili 20 litrów bimbru za zdrowie kolegi. Około godziny 21:00 poszedł w stronę domu. Edward był bardzo pijany. Kiedy dotarł do mieszkania, czuł jednak niedosyt. Poszedł do pobliskiego baru „Smakosz”. Okazało się, że o tej godzinie bar jest już  zamknięty. Następnie wsiadł do tramwaju i dojechał do rogu ul. Obrońców Stalingradu (dziś Legionów) i Cmentarnej. Poszedł w stronę  ul. Żeromskiego, mając nadzieję, że jeszcze będzie otwarta restauracja. Była otwarta, lecz nie wpuszczono go, ponieważ był bardzo pijany.

Wszystko działo się szybko. W okolicach ul. Więckowskiego spotkał pijanego mężczyznę. Wypili razem co nieco. Po jakimś czasie podeszło do nich dwóch młodych chłopaków. Byli agresywni, doszło pomiędzy mężczyznami do bójki. W pewnym momencie któryś z nich krzyknął, że jedzie milicja. Wszyscy zaczęli uciekać. Edward uciekł w kierunku al. 1 Maja i to właśnie wtedy wszedł do bramy pod numerem 25. Po chwili usłyszał kroki, wszedł do klatki, schował się na trzecim piętrze.

– Zacząłem schodzić naprzeciw idącej osoby – zeznawał w czasie śledztwa Edward F.

– Na wysokości drugiego piętra zobaczyłem idącą w moim kierunku kobietę w okularach. Kobieta na mój widok – w dalszym ciągu nos mi krwawił – krzyknęła: O Boże! O Jezu! Ludzie! Coś powiedziałem tej kobiecie, by nie krzyczała, a chwilę później zauważyłem, że leży ona na podeście zbroczona krwią. Jednocześnie stwierdziłem, że w ręku posiadam nóż, który kilka dni wcześniej zabrałem z domu do pracy w celu naostrzenia.

Czy to Edward jest mordercą?

Edward zeznawał, że następnie wybiegł z kamienicy i uciekł w kierunku Cmentarza Starego. Tam w jednym z grobowców ukrył nóż. Na koniec zasnął pod murem cmentarnym. Kiedy wrócił do domu i czytał informacje o zabójstwie Kamili, uznał, że to on może być zabójcą. Cały czas ta sprawa nie dawała mu spokoju. W lipcu powiedział swojej żonie, że to on może być mordercą Kamili. Kobieta nie uwierzyła mu.

fot. Jarosław Jakubczak/Polska Press

Milicjanci znaleźli w grobowcu nóż, którym Kamila została zabita. Edward stanął przed sądem. Jak donosił „Dziennik Łódzki” z kwietnia 1971 roku, mężczyzna odwołał swoje zeznanie. Zeznał, że nie był wtedy na klatce schodowej kamienicy przy al. 1 Maja 23. Zeznał, że wszedł tylko do bramy i się przewrócił. Następnie, kiedy wstał, wyszedł z bramy i zatrzymał auto. Pojechał do teściów do Łęczycy, a o zbrodni dowiedział się z gazet. Dlaczego więc powiedział żonie, że jest mordercą?

Chciał nastraszyć żonę i chciał się wytłumaczyć, że nie ma romansu, o który żona ciągle go podejrzewała. Znajomi wypowiadali się, że Edward miał bujną fantazję i nie wiadomo co jest prawdą. Czy bujna fantazja sprawiła, że Edward zmieniał zeznania? Do dzisiaj nie wiadomo, jaka była prawda. W tamtych latach nie robiono badań DNA, dlatego w tej sprawie pojawia się cień wątpliwości.

Prokurator żądał dla Edwarda F. kary śmierci. Sąd uznał go winnym i skazał go na 25 lat pozbawienia wolności.

Źródło: Tajemnica morderstwa sprzed lat. Zginęła z rąk mordercy, gdy wracała ze studenckiej wycieczki (msn.com)

Niewyjaśniona sprawa morderstwa na Starym Polesiu. Kto zabił Kamilę, studentkę Politechniki Łódzkiej | Dziennik Łódzki (dzienniklodzki.pl)

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

Może zainteresować Cię również: Czy można zapobiec zaginięciom seniorów? (zaginieniprzedlaty.com)

UDOSTĘPNIJ:

PRZECZYTAJ TAKŻE:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zapraszamy do współpracy!

Oferujemy możliwość umieszczenia reklamy na stronie głównej oraz w każdym artykule. Dodatkowo posiadamy możliwość publikacji artykułów sponsorowanych i reklamowych.

Zapraszamy do kontaktu w celu ustalenia szczegółów.

it-agencja.pl