Zaginięcie dziecka jest dla rodziców niewyobrażalną traumą. Wypuszczasz malucha na dwór, bo jest ładna pogoda, bo świeże powietrze, dla zdrowia. A on znika. I już nigdy nic nie jest takie samo…
Temat zaginionych dzieci przewija się na Zaginieni Przed Laty sukcesywnie, najczęściej przypominamy o nich w rocznicę zaginięcia a czasem, choć rzadko, gdy pojawia się nowy trop. Nigdy jednak nikt nie połączył podobnych zaginięć w jedno. Prawie nigdy.
W październiku 2018 roku Słowacka policja zwróciła się do mediów z prośbą o udostępnienie wizerunku oraz progresji wiekowej Lubosa Bednara. Wtedy właśnie miałam Deja Vu i napisałam artykuł, porównując jego zaginięcie ze sprawą Tomka Cichowicza. Potem wewnętrzne „coś” pchnęło mnie do przekopania dokumentów w poszukiwaniu schematu.
Tekst, który Państwu prezentuję jest efektem kilku tygodni pracy nad stosem materiałów ogólnodostępnych na stronach Policji wielu krajów oraz w innych mediach. W tym momencie pragnę podziękować dwóm unijnym policjantom, którzy pomogli mi posegregować fakty.
Do schematu dopasowałam 7 chłopców zaginionych w Europie w przeciągu 18 lat. Słownie: SIEDMIU.
Opiszę Państwu ich historie kończące się dokładnie tak samo: zniknięciem.
Polska
1. Marcin Zioło wyszedł na podwórko pobawić się z dziećmi. Po krótkim czasie jego mama zaczęła szukać syna, ponieważ chciała dać mu herbatę, o którą prosił, gdy wrócił z przedszkola. Minęło może pół godziny, a jego już nigdzie nie było… Bawiące się w okolicy dzieci twierdziły, że widziały chłopca, jak biegał gdzieś w pobliżu. Kobieta nie trafiła jednak na żaden jego ślad. Zaczęła szukać wśród znajomych, pobiegła do męża do pracy. Nic. Przerażeni rodzice zgłosili sprawę na policję. 18 marca 1983 roku w piątek cały Brzeg postawiono na nogi – 120 żołnierzy, 60 milicjantów, strażacy i harcerze szukali dziecka.
Tego dnia i przez kilka następnych po mieście jeździła milicyjna furgonetka, a głos z megafonu informował o zaginięciu chłopca i apelował o pomoc w jego odnalezieniu. Marcinka szukano wszędzie, także w Odrze. Miesiącami obserwowano rzekę, badając, czy nie wyrzuci gdzieś ciała. Jednak 5-letni Marcin przepadł.
Kilka miesięcy później, dzień przed Wigilią 1983 roku, mama zobaczyła w telewizji chłopca łudząco podobnego do Marcinka. Na ekranie, w migawce tłumu w “Rozmaitościach”. W archiwum Komendy Powiatowej Policji w Brzegu jest zdjęcie z kliszy zrobione w studiu wrocławskiej TVP. To telewizyjne oraz dla porównania inne zdjęcie, z którego spogląda pogodny Marcinek, brzeska milicja przesłała do ekspertyzy.
„- Przy ówczesnym stanie techniki eksperci z Komendy Głównej Milicji orzekli, że nie są w stanie ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że to ten sam chłopczyk.”
Czy udałoby się to dzisiaj?
Niemcy
2. Dominik Stahl bawił się na dziedzińcu pensjonatu i restauracji “Zum weldesrauschen” zarządzanej przez jego rodziców, Karin i Gottifrieda Stahla. Był czwartek a Republika Federalna Niemiec obchodziła Święto Pracy. 1 maja 1986 roku, o godzinie 9:45 w małym mieście Mittenwald, przy granicy z Austrią zniknął niebieskooki blondynek. Miał 3 latka.
Policja pierwsze kroki skierowała do pobliskiej rzeki Isar ale chłopca nie odnaleziono a rodzice wykluczali taką ewentualność.
12 grudnia 1993 roku, niemiecka policja otrzymała dwa listy z dopiskiem „Tata Niky’ego”, zawierające zdjęcia i przyznanie się do porwania Dominika. Rodzice Dominika byli pewni, że dziecko z dołączonej fotografii to ich syn. Listy przyszły z Paryża. Nigdy nie namierzono ich nadawcy.
Czechy
3. Lubos Bednar zaginał 2 lata później. 27 sierpnia 1988 roku 5 letni Lubos Bednar bawił się ze starszym bratem przed blokiem, w miejscowości Puchov w ówczesnej Czechosłowacji, a oko na nich miała ich mama.
Plac zabaw znajdował się bezpośrednio pod oknami mieszkania więc mama w południe przez okno właśnie zawołała ich na obiad. Starszy 6 letni brat wrócił ale bez Lubosa więc zaniepokojona wyszła od razu go szukać. Niestety chłopiec zniknął w biały dzień. I znowu był to dzień wolny od pracy – sobota. Niebieskooki blond pięciolatek rozpłynął się w powietrzu…
Polska
4. Sprawa Tomka Cichowicza, zaginionego 17 marca 1990 roku w wieku niespełna 5 lat do dziś budzi we mnie ogrom żalu. Przede wszystkim na działania ówczesnej milicji oraz władz, które za nic miały cierpienie rodziców. Najłatwiej było im „utopić” Tomka w pobliskiej rzece. Przyglądając się sprawie Dominika nie trudno zauważyć podobieństwa w działaniu stróżów bezpieczeństwa: dziecko plus rzeka równa się śmierć. Niestety dla nich Tomka nie odnaleziono a bawiący się z nim wcześniej kolega powiedział, ze Tomek poszedł z jakimś panem…
Zbieżność z wyżej opisanymi zaginięciami zatrważa: niebieskooki blondynek Tomek bawił się w pobliżu domu pod okiem taty. Gdy mama wróciła z pracy już go nie znalazła. To również była sobota, dzień tygodnia w jakim zaginął Lubos.
Niemcy
5. Christopher Frank wyszedł z babcią z domu. Biegł przed nią chowając się za zakrętem, czekając aż babcia go dogoni i znajdzie. To była najlepsza zabawa. W końcu niedawno nauczył się biegać. Miał tylko 2 latka… 18 kwietna 1995 roku we wtorek rano babcia nie znalazła go jednak za kolejnym zakrętem. Ani za następnym. Niebieskooki blondynek zniknął w środku dnia, w środku miasta Borna w Niemczech… Po nagłośnieniu sprawy na policję zgłosił się świadek, który widział Christophera w jakimś samochodzie…
Liam vanden Branden Belgia
6.zaginał rok później 3 maja 1996 roku w piątek około godziny 17.00 w Zennegat niedaleko Mechelen, Belgia. Bawił się w domu z rodzeństwem pod opieką dziadków. Babcia wychodząc z salonu do kuchni nie podejrzewała, że rezolutny 2 latek otworzy sobie drzwi wejściowe. A może to nie on otworzył? Rok starszy brat opowiadał o panu z brodą ale nikt mu nie uwierzył…
Babcia rozpoczęła poszukiwania i zauważyła mężczyznę obok samochodu. Zawołała go lecz on nie odpowiedział tylko wsiadł do samochodu i odjechał. Niestety nie zapamiętała całego numeru rejestracyjnego… A policja „utopiła” kolejnego niebeskookiego blondynka. Bo niedaleko jest rzeka…
Niemcy
7. Pascal Zimmer zaginął 30 września 2001 r. W niedzielę. Chłopiec zniknął w wieku sześciu lat w Burbach, dzielnicy Saarbrücken. Tego dnia Pascal pojechał rowerem na targ. Po nieudanych poszukiwaniach kolega Pascala przyprowadził policję do baru, gdzie rzekomo chłopiec miał być przetrzymywany. Po wielomiesięcznym procesie, w trakcie którego oboje rodzice zmarli, sprawców uniewinniono z powodu braku dowodów.
Niebieskoocy chłopcy w podobnym wieku, bawiący się przed domem znikają spod czujnego oka opiekunów. Najczęściej jest to początek roku, marzec lub kwiecień, święto lub początek weekendu. Wszystkie miasta znajdują się blisko granicy, nigdy w centrum kraju. I choć nie wszystkie zaginięcia są dokładnie takie same to układają się w schemat. Gdy odkrywałam kolejne nazwiska moim oczom ukazywał się dramat rodziców oraz ogromny spisek, odpowiadający za te tragedie. Tak, nazywam to spiskiem. Bo jak inaczej nazwać zaginięcie 7 chłopców, niebieskookich blondynów w podobnym wieku, mieszkających w jednym rejonie Europy – na przełomie kilkunastu lat?
Zaczęłam poszukiwania z pewną dozą niedowierzania, gdyż do głowy mi nie przyszło, że policja krajów europejskich nie porównała swoich spraw. Zajęło mi to kilka tygodni. Długo, jeśli spojrzeć na to z perspektywy wszechobecnych internetowych informacji. Krótko, jeśli spojrzeć z perspektywy pracy policji, która szuka już ponad 25 lat. A baza zaginionych Interpolu zawiera tylko jedno nazwisko z siedmiu…
Tomasz
Artykuł był już praktycznie skończony gdy znowu coś mnie tknęło i wprowadziłam dane zgodne z moim schematem. Rozszerzyłam jednak lata. I w schemat wpisał mi się Tomek Tasior.
Tomek wyszedł z domu 27 marca 1979 roku na plac zabaw, oddalony zaledwie o 100 metrów. Jego mama widziała go ostatni raz koło godziny 17.
Minęła godzina, potem druga a chłopiec nie wracał do domu. Choć wszyscy znajomi, mundurowi, a nawet wojsko przeczesywało każdy krzaczek, po chłopaku nie było śladu…
Wszystkie te sprawy wyglądają podobnie, prawie tak samo. Co się stało z dziećmi? Czy była to szajka, która porywała chłopców o słowiańskiej urodzie na czyjeś zlecenie? Czy dlatego wszystkie zniknięcia miały miejsce blisko granic?
Żeby było łatwo wywieźć dziecko z kraju? Śmiem twierdzić, że każdy z tych chłopców opuścił kraj swojego zamieszkania w ciągu kilku godzin od zniknięcia z oczu opiekunom. Wożenie takiego dziecka przez cały kraj byłoby zbyt niebezpieczne.
Czy macki porywaczy sięgały wysoko, a może wystarczyło trochę dolarów dla celnika żeby przymknął oko na nieścisłości w lewym paszporcie? Skąd brali takie dokumenty, w końcu paszport to nie byle świstek? Taka operacja kosztowała dużo: kogo było na to stać?
Zadając jedno pytanie nasuwa się kolejne. Chociażby takie: dlaczego w bazie Interpolu jest tylko Liam Vanden Branden? I kolejne: czy namierzyłam wszystkich chłopców? Czy było ich więcej? I w końcu: czy do schematu pasują też dziewczynki?
Trzeba to sprawdzić.
Ann Suskur
Rzeczywiście nigdy Policja nie łączy zaginięć i może dlatego nie znajduje żadnego z nich. Gdyby połączyć i uderzyć w jakimś kierunku, to może byłoby wyjaśnienie. Smutne bardzo…
Niestety te Dzieci nie były pilnowane, to jest i smutne, i straszne!
Jestem ciekawa czy zaginione dzieci gdzies zyja..
Dziecko jak.to dziecko zmieniaja sie rysy, dojrzewanie I kazdy inny etap zycia. Myślę że dzieci zazwyczaj porywane sa na zlecenia-wyworzone za granice z dala gdzie slad sie po prostu urywa. Myślę ze gdzies zyja , z dala bez mozliwosci rozpoznania a ich rodziny zyja z zalem I rozpacza.
bardzo okropne tragedia.Sama jestem mama nie wyobrażam sobie takiego bolus, smutku!