Za pomoc w jej odnalezieniu wyznaczono nagrodę pieniężną! Marzec 2004 roku. 52-letnia Aleksandra Walczak-Poznańska jest doświadczoną dziennikarką specjalizującą się w tematyce śledczej. Pracuje w grudziądzkiej filii „Nowości: Dziennika Toruńskiego” (wcześniej przed przeprowadzką na wieś przez wiele lat w głównej redakcji toruńskiej).
Za pomoc w jej odnalezieniu wyznaczono nagrodę
Jej silna osobowość w połączeniu z setkami trudnych spraw kryminalnych, których nie bała się poruszać na przestrzeni lat na łamach „Nowości”, przysporzyła Aleksandrze popularności pośród czytelników oraz respektu u kolegów z redakcji, którzy niejako w uznaniu zasług nadali jej wymowny pseudonim „Pistolet”. W życiu osobistym pozostawała w związku małżeńskim z Ryszardem. Było to jej drugie małżeństwo. Z pierwszego związku posiadała dorosłego już wówczas syna Daniela, z którym pozostawała w bliskich relacjach. Oczkiem w głowie Aleksandry pozostawał kilkumiesięczny wnuk, któremu poświęcała każdą wolną chwilę.
Będąc zawodowo całkowicie spełnioną kobietą, powoli szykowała się do przejścia na emeryturę (planowanego na 2005 rok).
Szczyrk za pomoc
W marcu 2004 roku wyjechała na urlop do Szczyrku. Ówczesna pogoda sprzyjała uprawianiu sportów zimowych, dlatego uwielbiająca jazdę na nartach Aleksandra postanowiła przedłużyć swój pobyt i spędzić go z synem, którego telefonicznie zaprasza do Szczyrku. Syn pojawia się razem ze swoim dobrym i doskonale znanym matce kolegą. Po kilku dniach wspólnego pobytu w górach, w piątek 12 marca nadchodzi czas powrotu. Aleksandra, z racji faktu, iż była bardziej skrupulatnym i sumiennym kierowcą niż dwójka młodych mężczyzn, wyruszyła w drogę swoją czarną skodą fabią znacznie wcześniej (17:45), ustalając, iż pozostaną w stałym kontakcie telefonicznym na wypadek nadzwyczajnych okoliczności lub prozaicznych potrzeb typu uzupełnienie paliwa, czy konsumpcja posiłku w przydrożnym barze.
Na trasie między Katowicami a Częstochową samochody matki i syna spotykają się. Daniel nawiązuje kontakt wzrokowy z Aleksandrą, na podstawie którego stwierdza, iż wszystko jest w porządku. To ostatni raz, kiedy widzi matkę. Samochód z mężczyznami wyprzedza auto dziennikarki i szybko znika za horyzontem. Później Daniel dzwoni jeszcze do matki i ustalają, iż będą jechać prosto do domu bez żadnych przystanków.
23:28 za pomoc
Syn dziennikarki wraz z żoną i dzieckiem mieszkali w Papowie Toruńskim oddalonym od domu Aleksandry w Rudniku Małym o 50 km, dlatego też zakończył podróż wcześniej. O 23:28 Aleksandra zadzwoniła do syna z informacją, iż właśnie przejeżdża przez Papowo i mija dom Daniela. Stwierdziła, że ze względu na późną porę nie będzie już dzwonić, gdy dojedzie do Rudnika. Równocześnie deklaruje, iż stęskniona widoku wnuka pojawi się u syna na niedzielnym obiedzie. Od tej chwili kontakt z Aleksandrą trwale się urywa. Następnego dnia Daniel bezskutecznie próbuje dodzwonić się do matki. W niedzielę dziennikarka nie pojawia się na wspominanym obiedzie. W poniedziałek zaniepokojony mężczyzna szuka pomocy u pracodawcy matki. Niestety redaktorzy gazety nie są w stanie odpowiedzieć, gdzie przebywa Aleksandra.
Pozostający w chłodnych relacjach z ojczymem Daniel, dopiero w ostateczności decyduje się na rozmowę telefoniczną z Ryszardem, który stwierdza, iż Aleksandra nie pojawiła się w domu. Jego obojętna wobec powagi sytuacji postawa staje się źródłem licznych domysłów (jak się później okazało pożycie małżeńskie, uległo trwałemu rozpadowi, gdyż Aleksandra przed wyjazdem do Szczyrku złożyła w sądzie pozew o rozwód).
Skoda
Sprawa niezwłocznie zostaje zgłoszona na policję. W poszukiwania angażują się współpracownicy oraz znajomi i przyjaciele. Mimo zaangażowania sporych sił (i uzyskania rozgłosu medialnego towarzyszącego sprawie zaginięcia znanej w regionie osoby) nie przynoszą one efektów. We wtorek, trzy dni po zaginięciu, na parkingu pod dworcem kolejowym w Toruniu znaleziono czarną skodę fabię należącą do dziennikarki. W środku znajdował się bagaż osobisty Aleksandry, ale bez dokumentów i telefonu.
Uwagę syna zwrócił fakt, iż samochód pokryty był grubą warstwą kurzu, który nie pasował do panującej wówczas mokrej zimowej aury, ślady kocich łap na karoserii, niezidentyfikowane włosy i odcisk palca oraz nietypowy jak na matkę sposób parkowania auta. Najprawdopodobniej auto zostało porzucone przez osobę mającą coś wspólnego ze sprawą. Co stało się z jego właścicielką?
Epilog
Jaki los spotkał w nocy z piątku na sobotę Aleksandrę Walczak? Od ponad 18 lat nie znamy odpowiedzi na powyższe pytanie. Niestety w 2004 roku nie istniała jeszcze rozwinięta sieć monitoringu miejskiego mogąca pomóc w zidentyfikowaniu parkującego skodę kierowcy. Nie funkcjonowała też gęsta sieć nadajników BTS mogąca pomóc szczegółowo prześledzić trasę logowań telefonu zaginionej. Dzięki użyciu policyjnego wykrywacza kłamstw z kręgu podejrzanych o udział w sprawie wykluczono prawie wszystkich członków rodziny i przyjaciół. Niemniej jednak nie przyczyniło się to do zmniejszenia liczby postawionych hipotez.
Dramat syna, mimo pewnych efektów kojących m.in. pokrycia solidną patyną czasu, sądowego uznania matki za zmarłą w 2014 i zorganizowania symbolicznego pochówku, trwa nadal. Za wszelkie informacje mogące pomóc w odnalezieniu dziennikarki przysługuje ufundowana przez Daniela nagroda w wysokości 10 tysięcy złotych. Po raz kolejny zwracamy się z prośbą do wszystkich dysponujących informacjami o losie zaginionej o kontakt z policją bądź naszą redakcją. Niezmiennie stoimy na stanowisku, iż nawet po wielu latach może nastąpić oczekiwany przełom, gdyż wbrew pozorom czas często staje po stronie ofiar. Inna głośna “branżowa” sprawa zaginięcia redaktora Jarosława Ziętary pozostaje doskonałym przykładem.
Autor: D. F. za pomoc
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: Zamordowano trzech chłopców. Trwa poszukiwanie sprawcy! (zaginieniprzedlaty.com)