Przenieśmy się dziś do początku lat 90. Polska kryminalistyka znajdowała się wtedy w powijakach, ludzie zostawiali otwarte drzwi na noc, a dzieci radośnie i bez obaw bawiły się na podwórku.
27 marca 1989 roku, osiedle Bór w Sosnowcu. Pod czujnym okiem mamy na placu przed blokiem bawią się czteroletnie bliźnięta – Agnieszka i Przemek Bugno. Rodzice spodziewali się tego dnia wizyty dziadków. Mama na chwilę zostawiła maluchy, by wejść do domu i przygotować herbatę dla gości. Gdy kilka minut później wyjrzała przez okno, dzieci już nie było.
Poszukiwania
Od razu rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania, w których uczestniczyła rodzina, znajomi, sąsiedzi, a także policja. Po dzieciach niestety nie było żadnego śladu. Pojawiały się pogłoski, że w dzień zaginięcia po okolicy jeździł czerwony samochód marki Fiat z dwojgiem nieznanych nikomu mężczyzn w środku. Czy mogli mieć coś wspólnego z zaginięciem dzieci? Do dziś nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Wiemy za to, iż po tygodniu poszukiwań, w oddalonym o 20 km zbiorniku wodnym, odnaleziono zwłoki Przemka. Agnieszki nie znaleziono.
Agnieszka Bugno
Przypomnijmy, że Agnieszka Bugno w dniu zaginięcia miała 4 latka. Miała ciemnoblond włosy i brązowe oczy, jak wspomina Pani Bożena. Agnieszka miała także małą bliznę na prawej ręce poniżej małego palca.
Czy to możliwe, że dzieci same oddaliły się z placu zabaw i przeszły 20 km? Przy tak szybkiej reakcji rodziny i poszukujących wydaje się to wykluczone. Rodzicie podejrzewają, iż dzieci zostały porwane. Jednak jeśli rzeczywiście ktoś je uprowadził, to dlaczego porywacze pozbyli się chłopca? Czy Agnieszka żyje? Czy jej szczątki są gdzieś ukryte?
W tym roku minęło 31 lat od feralnego dnia zaginięcia dzieci.
Czy w końcu przyjdzie moment, w którym dowiemy się, co stało się z Agnieszką? Miejmy nadzieję, że tak!