Mirosław Teodorczuk. Odnaleziono zwłoki młodego muzyka. Kim jest sprawca? Niestety morderca prawdopodobnie uniknie kary, ponieważ wkrótce minie 30 lat od tego brutalnego zabójstwa w Siemiatyczach.
Mirosław Teodorczuk
Są takie zbrodnie, o których słyszał cały świat, ale morderca stał się nieuchwytny, a w mediach zapada grobowa cisza na ten temat… Tak jest w przypadku Mirosława Teodorczuka.
Mirosław Teodorczuk urodził się w 1970 roku. Wraz z rodzicami i trójką rodzeństwa mieszkał na obrzeżach Siemiatycz w województwie podlaskim. Nastoletni Mirosław dorastał na wsi. Po ukończeniu szkoły chłopak próbował swoich sił w różnych miejscach pracy, jednak do końca nie czuł się spełniony. Być może dlatego, że jego ogromną pasją była gra na gitarze. Teodorczuk porzucił pracę i wraz z kolegami z Siemiatycz założył kapelę. Kapela się świetnie rozwijała. Młodzi muzycy zaczęli grać na weselach i zabawach, dobrze na tym zarabiając.
Na początku 1992 roku 22-letni Mirosław Teodorczuk robił to, co kochał najbardziej. Był okres karnawału, to czas, kiedy kapela mogła zarobić spore pieniądze. 19 stycznia 1992 roku zespół młodych muzyków miał się spotkać na próbie niedaleko centrum miasta. Mirosław Teodorczuk zabrał gitarę basową, zeszyt z zapisem nutowym i około godziny 11:00 piechotą udał się na próbę.
Mirosław Teodorczuk zaginął
Młody muzyk tamtego felernego dnia przepadł bez śladu, nie docierając na umówioną próbę. Dopiero dwa dni później rodzina młodego muzyka zawiadomiła policję o jego zaginięciu, ponieważ myśleli, że próby się przedłużyły. W związku z tym mundurowi natychmiast zaczęli intensywne poszukiwania, do których przyłączyło się wojsko, rodzina i znajomi. Przeczesywano rejon w okolicy drogi biegnącej z Siemiatycz do Drohiczyna. Po kilku godzinach odnaleziono ciało zaginionego gitarzysty.
Zwłoki Mirosława leżały w lesie, zaledwie kilometr od jego domu. Na początku wszystko wyglądało na samobójstwo. Młody mężczyzna miał owinięty wokół szyi drut kolczasty. Sekcja zwłok wykazała jednak, że Mirosław Teodorczuk został zamordowany. Morderca młodego muzyka bardzo dobrze upozorował samobójstwo Mirosława. Jednak nie był na tyle sprytny w zacieraniu śladów, ponieważ 200 metrów dalej znaleziono „łuskę z pistoletu gazowego”.
Broń gazowa!
W chwili zabójstwa Mirosława Teodorczuka na posiadanie pistoletu gazowego trzeba było uzyskać pozwolenie wydawane przez Komendę Wojewódzką Policji. W związku z tym, jeśli broń została kiedykolwiek zarejestrowana, istniała szansa na jej identyfikację. Niewykluczone, że pistolet gazowy został przekształcony na broń ostrą. W tym wypadku przekształcenie polegało najczęściej na wymianie lufy. Nierejestrowaną bronią interesowały się mafie, które były prawdziwą zmorą lat 90.
Czy ułożony i spokojny muzyk mógł mieć coś wspólnego ze światem przestępczym? Mirosław nie miał wrogów, był lubianym i spokojnym muzykiem unikającym problemów.
Motyw brutalnej zbrodni w lesie pod Siemiatyczami cały czas pozostaje dla śledczych kryminalną zagadką. Morderca młodego muzyka cały czas jest nieznany. W styczniu 2022 roku minie 30 lat od tej zbrodni i wszystko zmierza do tego, że sprawca może uniknąć sprawiedliwości.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: Fran Drescher – aktorka zgwałcona na oczach swojego męża (zaginieniprzedlaty.com)