Koszmar Szymonka – chłopca, który po 2 latach odzyskał imię. Cieszyn, 19 marca 2010 roku około godziny 15:30 do Komendy Powiatowej Policji przychodzi zgłoszenie o „dziwnej, wielkiej lalce leżącej w stawie między Ustroniem a Cieszynem”. Okrutna zbrodnia!
Koszmar Szymonka
Cieszyn, 19.03.2010 r. O godzinie 15:30 do Komendy Powiatowej Policji przychodzi zgłoszenie o „dziwnej, wielkiej lalce leżącej w stawie między Ustroniem a Cieszynem”. Policjanci oraz strażacy udają się na wskazane przez zgłaszającą kobietę miejsce. Jedynie 2 metry od brzegu leży coś na kształt lalki, strażacy oraz policjanci mają nadzieję, że tak właśnie jest. „To dziecko” – krzyczy strażak, który dotarł na miejsce. Po wyłowieniu ciała okazuje się, że jest to ciało małego chłopca.
Obecny ma miejscu aspirant Jacek Hutyra oraz technik kryminalistyczny Mariusz Hanzel notują wszelkie informacje na temat ciała denata: wzrost 100 cm, włosy jasne, krótkie, ubrania za duże, buty rozmiar 22, wiek około 4 lat. Na twarzy podbiegnięcia krwawe, zaczerwienienia na nodze. Policjanci ruszają w teren, aby zabezpieczyć wszystko, co zdaje się mieć związek ze sprawą, rękawiczkę, butelkę po wódce.
W odległości 40 metrów od brzegu znaleźli również koc oraz paragon fiskalny. Na miejsce dotarł pies tropiący, niestety ślad urwał się blisko linii wody. Policjanci ruszyli w stronę pobliskich domów, aby zebrać informacje od sąsiadów, niestety, nikt nie posiada informacji istotnych dla sprawy. Ludzie uważają, że chłopiec nie jest miejscowy. Jeden z okolicznych mieszkańców rzuca podejrzenia na kierowcę BMW, który wrzucał do stawu żółty worek. Świadek przyznaje, że pomyślał, że to kolejni przyjezdni, którzy wyrzucają śmieci do wody. Policja jest przekonana, że już za chwilę zgłosi się rodzina dziecka, przecież ktoś musi na niego czekać.
Nagłośnienie sprawy Koszmar Szymonka
Na następny dzień wszystkie portale podają informacje o chłopcu, podają również, w co chłopiec był ubrany. Opis ten jest bardzo szczegółowy. Policjanci udają się do sklepów marek, które chłopiec miał na sobie w momencie wyłowienia ciała, liczą, że może sprzedawcy pamiętają małego chłopca i jego rodziców. Powstaje specjalna grupa o pseudonimie „Jasio”, tak policjanci nazwali dziecko.
Parę dni później przychodzą wyniki sekcji zwłok, z których czarno na białym wynika, że chłopczyk nie utonął, a został zamordowany. Sekcja wykazała również, że przyczyną śmierci dziecka był uraz jamy brzusznej, pękniecie jelita cienkiego, które spowodowało zapalenie otrzewnej. Oznacza to, że chłopiec umierał w męczarniach i mogło to trwać nawet parę dni. Na konferencji prasowej prokuratura podaje dokładne informacje o wieku i wyglądzie dziecka. Mierzył on 88 cm, a nie 100 oraz miał 2 lata. Policjanci przygotowują nowy portret pamięciowy chłopca oraz spis ludności mieszkańców województwa śląskiego.
Do działań zostają włączeni policjanci dzielnicowi, których zadaniem jest sprawdzenie wszystkich rodzin, które mają syna w wieku od 2 do 4 lat. W najbliższych dniach, po wypuszczeniu portretu chłopca rozdzwaniają się telefony na komendzie. Jeden mężczyzna rozpoznał na zdjęciu swojego wnuka, ktoś inny dziecko pary cyrkowców. Wszystkie tropy okazały się być mylne. Pogrzeb chłopca odbywa się 30.04.2010 r. Jeden z policjantów wchodzących w skład grupy „Jasio” zastanawia się, czemu na rączce chłopca brak było śladu po szczepieniu. Policjanci wyciągają listę dzieci, z którymi rodzice nie zgłosili się na szczepienie. Sprawdzają wszystkich.
Przez następne 2 lata grupie pod kryptonimem „Jasio” nie udaje się znaleźć rodziny „Jasia”.
Koszmar Szymonka
2 lata później, 12 czerwca 2012 roku. Policja otrzymuje anonimowy telefon z Będzina, kobieta po drugiej stronie słuchawki podaje się za sąsiadkę Beaty i jej konkubenta Jarosława, informuje policjantów, że para wychowuje 3 dzieci (kobieta ma ich 7, łącznie z dziećmi z poprzedniego małżeństwa, które są już dorosłe lub w rodzinach zastępczych), natomiast od dłuższego czasu widuje się ich jedynie z 2 córkami, nie ma z nimi Szymona, syna pary, który obecnie kończyłby 4 lata.
Przez następny tydzień policjantom nie udaje się zastać w mieszkaniu Jarosława i Beaty, po fotografii dzieci widzą jednak zaskakujące podobieństwo między Szymonem, synem Beaty a Jasiem, chłopcem znalezionym 2 lata wcześniej. Dzielnicowy upiera się, że był w tym mieszkaniu i został mu pokazany chłopiec ówcześnie w wieku 2 lat. Nie jest jednak pewny czy był to chłopiec z fotografii. 23.06 policji udaje się zlokalizować Beatę, matkę Szymona, w trakcie rozmowy z policjantem mówi jedynie „to był wypadek”. Policja zaczyna sprawdzać swoje notatki, Szymon nie zgłosił się na szczepienie w 2011 r., nie chorował od marca 2010 r. Policjanci wiedzą już, że „ich Jaś miał na imię Szymek”. Jakim cudem dzielnicowy rodziny mógł widzieć chłopca, kiedy ten już nie żył? Niewiadomym jest do tej pory, jakie dziecko widział w trakcie swojej służby dzielnicowy, pewne jest, że nie był to Szymon.
Bestie
Relacje matki Szymka oraz jej konkubenta nie są spójne. Beata twierdzi, że 24 lutego 2010 roku Szymon płakał, Jarosław źle reagował na jego płacz, chwycił go za twarz i powiedział „K***a, siadaj na łóżku gnoju”. Matka chłopca przyznaje, że kiedy poszła zająć się jedną z córek (co po szarpaninie nakazał jej partner), Jarosław poszedł uspokoić Szymka, wtedy z pokoju Beata usłyszała jeszcze głośniejszy płacz syna i weszła do pokoju. W środę chłopiec nie zjadł już kolacji, nie jadł też nic przez następne dni, jedynie leżał i wymiotował, kiedy w sobotę Szymon płakał z bólu, ojciec złapał go na twarz i pięścią uderzył w brzuch. Po tym uderzeniu chłopiec skulił się i leżał w jednej pozycji. Jarosław wysłał Beatę do sklepu, po jej powrocie weszli do pokoju Szymka. Ten już nie żył.
Ojciec chłopca uważa, że sprawcą siniaków i uderzenia Szymka w brzuch była matka chłopca, upiera się, że myślał, że chłopiec wymiotował, ponieważ zatruł się nieświeżym owocem. Zdaniem mężczyzny to Beata stosowała przemoc wobec syna, nie miała do niego cierpliwości oraz nie chciała też zaprowadzić go do lekarza, kiedy ten wymiotował. Jarosław uważa, że nie wiedział, że stan chłopca był tak ciężki, a on sam nigdy nie podniósł na niego ręki. „Zabiłaś mi syna” – miał powiedzieć do Beaty, kiedy zorientował się, że chłopiec nie żyje.
Plan
Para wspólnie podejmuje decyzję, że nie mogą trafić do więzienia ze względu na swoje córki. Postanawiają pozbyć się ciała. Ubierają Szymka oraz córki, Beata pożycza od koleżanki foteliki dla córek, Szymonka wkładają w czarny worek, mieszkanie opuszczają wszyscy. Jarosław przypomina sobie o stawach w Cieszynie, kierują się w ich stronę. Na miejscu rodzice Szymona palą papierosa, Jarosław zabrania konkubinie wyrzucać niedopałków, na buty każe jej założyć folię, aby nie zostawić żadnych śladów. Beata wrzuca ciało syna do wody, z jednej rączki spada mu rękawiczka.
W ciągu następnych dni para manipuluje wszystkimi. Córkom powiedzieli, że Szymon pojechał do dziadka, matce Jarosława, że do rodziny w Mysłowicach. Para wyjeżdża z kraju, wraca, kiedy kończą się im pieniądze, prawie równo z datą pogrzebu ich syna. Zaniepokojona Beata nie wie co robić w związku z ominiętym terminem szczepienia chłopca. Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej przekazuje informację o braku szczepienia chłopca do Miejskiego Ośrodka Pomocy Socjalnej. Beata tym samym informuje, że chciałaby przepisać dzieci do innej przychodni, zdaje sobie sprawę, że obecnej przychodni wiedzą jak wygląda Szymon. Beata prosi o spotkanie z wnukiem swoją córkę, Marzenę, mówi jej, że ma bilety do aquaparku i chciałaby zabrać tam wnuka.
Pozbycie się ciała małego Szymonka
Marzena przywozi syna na wyznaczoną godzinę. Beata zabiera wnuka na szczepienie, w rejestracji przedstawia go jako Szymona. Jej córka nic o tym nie wie. Szymon widnieje teraz we wszystkich rejestrach.
28 czerwca powstaje 18 stronicowy akt oskarżenia przeciwko rodzicom Szymona, oskarża się ich o zabójstwo, według opinii sądowo-psychiatrycznej para była poczytalna, nie stwierdzono u nich poważnych deficytów intelektu oraz upośledzenia. 15 lat- tyle domaga się prokurator. W ręce policji przedostają się listy Jarosława do matki, w których instruuje ją, co ma mówić na przesłuchaniu. 14 września 2015 roku zapada wyrok w sprawie o zabójstwo Szymona. Matka Szymona dostaje 5 lat więzienia, jej partner 10.
1 czerwca 2017 r. Sąd Okręgowy w Katowicach orzeka zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Zgodnie z tym orzeczeniem, Jarosław otrzymuje karę 12 lat pozbawienia wolności, Beata 10. Na grobie chłopca widnieje napis „Chłopczyk, żył około 2 lat”.
Koszmar Szymonka
Autor: ZPL
Źródło: Zabójstwo Szymona z Będzina. Dwulatek śmiertelnie pobity przez rodziców – Wiadomości (onet.pl)
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: Głodzony i maltretowany – wstrząsająca historia czteroletniego chłopca (zaginieniprzedlaty.com)