Cindy Anderson wyszła do pracy i przepadła bez śladu. 41 lat szukania odpowiedzi na pytanie… Co stało się z 20-letnią kobietą?
Cindy Anderson
Są takie zaginięcia, które przez wiele lat owiane są tajemnicą i pomimo ogromnego zaangażowania służb nie udaje się ustalić zupełnie nic. Rozpacz bliskich rozrywa serca na strzępy. Czy można być gotowym na taki szok, rozpacz, ból i tęsknotę? NIE! Nikt z nas nie chciałby doświadczyć zaginięcia męża, żony, córki, brata, ojca czy matki. Niestety rzeczywistość bywa okrutna i zaginięcia towarzyszą nam każdego dnia, nie wszystkie z nich kończą się Happy ending.
Cindy Anderson urodziła się 4 lutego 1961 roku w rodzinie chrześcijańskich fundamentalistów w Toledo w stanie Ohio. Miała siostrę. Od najmłodszych lat w ich domu panował rygor, siostry musiały uczęszczać na niedzielną mszę. Nie było mowy o złamaniu tej rodzinnej zasady. Nie było mowy o spóźnieniu się do domu i chociaż obie były już pełnoletnie nic się nie zmieniło. Ojciec Cindy zwracał bardzo uwagę na to by córki ubierały się bardzo skromnie i tak miały też wyglądać. Andersonowie cenili sobie towarzystwo i przyjaźń innych osób o podobnych zainteresowaniach. Często wyjeżdżali na wycieczki i żyli bardzo aktywnie. Podczas spotkań wspólnoty ewangelickiej Cindy poznała chłopaka. Od razu para zakochała się w sobie do szaleństwa. Jednak pomimo tego, że on pochodził też z rodziny chrześcijańskiej ojciec Cindy nie do końca popierał ten związek.
On uczęszczał do college’u tam zgłębiał nauki związane z chrześcijaństwem. Cindy straciła dla niego głowę i postanowiła, że do niego dołączy. Dlatego chciała zrezygnować z pracy sekretarki w kancelarii w Toledo w stanie Ohio. Pełna marzeń i planów 20-latka złożyła dwutygodniowe wypowiedzenie umowy, by jak najszybciej dołączyć do swojego chłopaka.
Koszmary
Kiedy Cindy miała 19 lat zaczęły nawiedzać ją sny, które były przerażające niczym horror. W śnie była porywana ze swojego domu i mordowana przez nieznajomego mężczyznę. Sen powtarzał się bardzo często przez następny rok. Za każdym razem, było tak samo… Porwanie, nieznany mężczyzna, który ją zamordował. Budziła się z krzykiem budząc resztę domowników. Cindy była przemęczona koszmarami i nawet zaczęła się ich bardzo bać. Któregoś dnia opowiedziała o nich swojej matce. Jednaka ona stwierdziła, że to tylko nic nie znaczące sny i zbagatelizowała koszmary córki. Powtarzając… To tylko zły sen. Jednak dziewczyna czuła, że jest zupełnie inaczej. Sny powracały zmieniało się później tylko miejsce z którego jest porywana. Raz śniła, że z domu raz, że z kancelarii prawnej w której pracowała. Czy to było ostrzeżenie przed tym co miało się wkrótce stać?
Zaginięcie Cindy
Był 14 sierpień 1981 rok 20-latka około godziny 8:30 wyszła w pośpiechu do pracy, trasę jaką miała do niej pokonać to około 20 minut. Jej najbliżsi nie spodziewali się, że widzą ją tego dnia po raz ostatni. Młoda kobieta przepadła bez śladu jakby rozpłynęła się w powietrzu. Ostatni raz Cindy była widziana niecałą godzinę później. Kiedy w południe w biurze zjawili się jej pracodawcy Cindy nigdzie nie było.
Chociaż drzwi kancelarii były zamknięte to światło w środku się paliło i była włączona klimatyzacja. Z relacji świadka wynikał, że pomieszczenie wyglądało tak jakby Cindy wyszła tylko na chwilę i miała za raz wrócić. Nie było w kancelarii jej torebki dlatego na początku stwierdzono, że najprawdopodobniej wyszła wysłać listy do klienta. Na parkingu stał zaparkowany samochód 20-latki co potwierdzało ich przypuszczenia.
Bez śladu
Po jakimś czasie w kancelarii wybuchła panika. Cindy nie wracała, a to nie było do niej podobne. Młoda kobieta nie porzuciłaby swoich obowiązków od tak sobie. Dodatkowo w kancelarii unosił się dziwny zapach podobny do zmywacza do paznokci. Kilkakrotnie prawnicy próbowali się do kobiety dodzwonić, niestety bez skutecznie.
Jeden z prawników zauważył na biurku Cindy książkę. Była otwarta na stronie, w której główna bohaterka została uprowadzona, a sprawca miał przy sobie nóż. 20-latka uwielbiała czytać, ale romanse. Skąd ta książka? Po jakimś czasie prawnik zadzwoniła na policję i powiadomił ich o dziwnym zniknięciu Cindy.
Ojciec Cindy twierdził, że córka przed zniknięciem dziwnie się zachowywała. Poświęcała swojemu wyglądowi dużo czasu, zaczęła dbać o siebie, co wcale mu się to nie podobało. Często rezygnował ze śniadania ponieważ przeszła na dietę. Zaczęła się malować i nie zwracała uwagi na upomnienia ojca. Co mogło ją tak zmienić? Czy miała dość życia w zasadach, rygorach?
Poszukiwania
Pomimo intensywnych poszukiwań nie było najmniejszego śladu po Cindy. Śledczy mieli wiele hipotez. Nie wykluczali ucieczki. Cindy na koncie bankowym miała sporo zgromadzonych pieniędzy, której jednak nigdy nie wypłaciła. Okazało się, że 10 miesięcy przed zaginięciem 2o- latki ktoś napisał na ścianie przy jej biurze „I Love You Cindy – By GW”. Napis widoczny był przez pół roku a następnie został zamalowany, jednak kilka tygodni później pojawił się taki sam ponownie. Inicjały te nie należały do jej chłopaka. Czyżby zmiana Cindy była dla nowego adoratora? Mundurowi przesłuchali osoby o inicjałach GW. Jedną z tych osób był konserwator miał on klucze do biura. Jednak to były za mało by powiązać go z zaginięciem 20-latki.
Kim był tajemniczy rozmówca?
Ustalono, że dzień przed zaginięciem Cindy odbierała dwa telefony od niezidentyfikowanej osoby. Z zeznań niejakiego Larrego Mullins, który był wtedy w biurze wynika, że Cindy po tych telefonach była bardzo przestraszona. Larry pytał Cindy czy u niej wszystko w porządku, ale odpowiedz 20-latki dawała mu do zrozumienia, że nic nie jest w porządku. Okazało się, że Cindy takich telefonów miała dużo więcej. Kto dzwonił? Niestety tego do dziś dnia nie udało się ustalić.
Po miesiącu od tajemniczego zniknięcia Cindy na policję zadzwoniła kobieta, jednak nigdy się nie przedstawiła. Powiedziała, że wie gdzie jest zaginiona Cindy. Kobieta mówiła szeptem tak jakby bała się, że ktoś ją usłyszy. Jej głos drżał. Powiedziała, że dziewczyna został porwana i jest przetrzymywana w piwnicy w białym domu. Według niej na jednej z ulic miały być trzy domy należące do jednej rodziny, która przebywała od jakiegoś czasu poza miastem. W jednym z domów pozostał ich syn. To właśnie on miał porwać Cindy.
Anonimowa rozmówczyni nie podała adresu, nie chciała się przedstawić. Po chwili się rozłączyła. Jednak po kilku minutach zadzwoniła ponownie, ale szybko się rozłączyła. Nie wiadomo czy ktoś jej przeszkodził w dalszej rozmowie. Nie udało się nigdy ustalić kim była anonimowa kobieta. Funkcjonariusze policji próbowali odnaleźć opisany dom jednak nigdy im się to nie udało.