Krzysztof Gawlik ps. Skorpion urodził się w Świerczynie. Jego ojciec był górnikiem i nałogowym alkoholikiem. Niemal każdego dnia wracał pijany z pracy i wyżywał się na swoim synu i jego matce. Bił ich, czasem aż do nieprzytomności. Lubił patrzeć, jak cierpią. Jego syn zapamiętał tę naukę na całe życie. W przyszłości stanie się jeszcze większą bestią, niż jego sadystyczny rodzic.
18-letnia Sylwia
Wieczorem 6 lutego 2001 roku w jednym z mieszkań przy ul. Głogowskiej w Poznaniu znaleziono zwłoki 18-letniej Sylwii L. Makabrycznego odkrycia dokonała koleżanka ofiary. Nieoficjalnie wiadomo było, że obie kobiety trudniły się prostytucją, a swoje usługi oferowały klientom w lokalnych ogłoszeniach prasowych. Morderca umówił się na spotkanie ze swoją ofiarą w jej mieszkaniu. Będąc na miejscu oddał dwa strzały, jeden w serce, a drugi w głowę. Kobieta zmarła na miejscu.
Następnego dnia do Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu na przesłuchanie trafił “opiekun” ofiary Tomasz K., który z niewyjaśnionych przyczyn popełnił samobójstwo skacząc z okna budynku komendy. Przypuszczać można, że nie wytrzymał presji przesłuchujących go policjantów.
Kolejne morderstwo
9 lutego, zaledwie trzy dni po zabójstwie Sylwii L., dokonano kolejnego morderstwa w podobny sposób. Tym razem w mieszkaniu przy ul. Piłsudskiego we Wrocławiu odnaleziono zwłoki 33-letniej Ukrainki Lesji H. i jej “opiekuna” 29-letniego Tomasza S. Działanie oprawcy było takie samo, jak w przypadku zdarzenia w Poznaniu. Na zamieszczony anons odpowiedział zabójca i umówił się z ofiarami w mieszkaniu. Kobieta została zastrzelona. Na jej ciele znaleziono ślady po pięciu kulach oraz próby duszenia. Natomiast mężczyzna miał poderżnięte gardło, kilka ran kłutych w okolicach brzucha i trzy rany postrzałowe.
Małżeństwo z Wrocławia
Na kolejne morderstwa nie trzeba było długo czekać. Na ogłoszenie w gazecie dotyczące kupna auta odpowiedziało małżeństwo Jan i Barbara K. z Wrocławia. Zabójca umówił się i zastrzelił z zimną krwią swoje ofiary. W ciele kobiety znaleziono sześć ran postrzałowych, a u mężczyzny cztery.
Dlaczego “Skorpion“?
Ofiar zapewne byłoby znacznie więcej gdyby nie przypadek. Pod koniec marca 2001 roku we Wrocławiu mężczyzna spowodował kolizję będąc pod wpływem alkoholu uciekając z miejsca zdarzenia. Policji udało się zatrzymać sprawcę, a podczas przeszukiwania pojazdu znaleziono walizkę. Funkcjonariusze zrobili wielkie oczy, gdy po otwarciu walizki oczom ich ukazał się pistolet maszynowy typu Skorpion z tłumikiem. Dokładnie taką bronią posługiwał się zabójca pięciu osób. Dlatego policjanci nadali mu pseudonim Skorpion.
Mordercą okazał się 37-letni Krzysztof Gawlik, który urodził się w 1965 roku w Świerczynie. Pochodził z rodziny robotniczej. Matka zajmowała się domem, a ojciec był górnikiem. Syn poszedł w ślady ojca i do 1994 roku pracował w wałbrzyskiej kopalni „Julia”. Po jej zamknięciu prowadził działalność gospodarczą. Niestety nie szło mu w biznesie i musiał zrezygnować z prowadzenia interesu. Firma generowała same straty i miała prawie 100 tysięcy długu. W 2000 roku został oskarżony o udział w wymuszeniach i rozbojach. Sąd jednak zamienił mu areszt na poręczenie majątkowe. Następnie w 2001 roku rozpoczął swoją morderczą działalność.
Krzysztof Gawlik działał w sposób bardzo brutalny. Obrażenia, które zadawał były po to, by ofiara cierpiała, a morderca miał satysfakcję. Za każdym razem oddawał ostatni strzał w tył głowy by mieć pewność, że zabił. Sam twierdził podczas procesu, że „Zabijał, ponieważ lubi patrzeć jak umierają ludzie”.
Dożywocie
Sąd oskarżonemu wymierzył karę dożywotniego więzienia. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się po 50 latach spędzonych w areszcie. Jednak Krzysztof Gawlik w 2004 roku wysłał pismo do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu rezygnując z apelacji. W takim przypadku odebrał sobie szanse na prawo do kasacji wyroku.
Skazany w listopadzie 2004 roku Skorpion został przyłapany na próbie ucieczki z wołowskiego więzienia. W jego celi znaleziono podczas kontroli dziurę, którą wyżłobił za pomocą pręta od łóżka.