Kamil T. był mechanikiem samochodowym i synem emerytowanego policjanta. Mężczyzna udusił żonę sznurem, po czym upozorował jej samobójstwo. Udało mu się oszukać biegłego. Z pewnością, tylko dzięki uporowi rodziców Anny prawda wyszła na jaw.
Burzliwy związek
Anna Gołda miała 30 lat. Z Kamilem T. byli małżeństwem od 11 lat. Mieszkali w Starachowicach. Mężczyzna był 5 lat starszy od swojej żony. Ich związek bez wątpienia uchodził za bardzo trudny. Kamil T. nadużywał alkoholu, w wyniku czego para często się kłóciła. Mężczyzna bił żonę, a ona próbowała zatuszować oznaki doświadczanej przemocy. Kobieta często chodziła w okularach przeciwsłonecznych, by ukryć podbite oczy.
Napięta atmosfera
Sytuacja w małżeństwie bez wątpienia była bardzo napięta. Kamil T. stawał się coraz bardziej agresywny. Dobiegał do żony i łapał ją za szyję. Coraz częściej wpadał w furię, co zauważali nawet znajomi pary.
Zmowa kolegów
Przyjaciel Kamila T. twierdził, że Anna zdradzała męża na każdym kroku. Te informacje nie zostały potwierdzone, jednak bez wątpienia zapadły w pamięci mężczyzny. W 2014 roku Kamil wyprowadził się z domu. Zamieszkał u swoich rodziców. Istotne jest to, że mężczyzna co kilka dni przychodzi do Anny, ponieważ wtedy odwiedzał syna. Tak było też w niedzielę 4 maja- ostatniego dnia długiego weekendu.
Tragiczny dzień
Anna była sama w domu. Kobieta rozmawiała ze swoją mamą przez telefon. Ta prosiła córkę, by nie wpuszczała męża do domu. Kobieta bez wątpienia miała złe przeczucia. Z pewnością jako matka wyczuła wówczas, że jej dziecko jest w niebezpieczeństwie. Prawdopodobnie podczas kłótni Anna powiedziała mężowi, że nigdy go nie kochała. Mężczyzna wpadł w szał. Udusił Annę sznurem, a następnie przeciągnął zwłoki do łazienki i tym samym sznurem przywiązał do kaloryfera, pozorując jej samobójstwo.
Następny dzień
Następnego dnia po zabójstwie, Kamil ponownie wrócił do mieszkania Anny. Wówczas wykonał telefon do swojego ojca- byłego policjanta. To on otwierał drzwi, kiedy na miejscu zbrodni pojawił się śledczy. Ojciec Kamila nadzorował oględziny zwłok. Biegły stwierdził samobójstwo kobiety. Sprawa została umorzona.
Walka o prawdę
Rodzina Anny nie poddała się w walce o prawdę. Nie potrafili pogodzić się z decyzją biegłego. Dwa lata po zabójstwie córki dotarli do policjantów z Komendy Wojewódzkiej w Kielcach. Policjanci zainteresowali się sprawą i postanowili przebadać Kamila T. wykrywaczem kłamstw.
Przyznanie się do winy
Kamil T. pękł. Mężczyzna przyznał się do uduszenia żony. Ustalono, że w chwili morderstwa podczas ataku, Anna osunęła się na ziemię. Prawdopodobnie mężczyzna zauważył, że kobieta porusza ręką. W związku z tym, doszedł do niej i zacisnął sznur na jej szyi po raz kolejny, by upewnić się, że tym razem nie żyje. W 2019 roku przeprowadzono wizję lokalną. Po tym jak Kamil przyznała się do zabójstwa żony, śledczy postanowili ekshumować i ponownie przebadać ciało ofiary. To badanie doprowadziło do zaskakujących wniosków. Ofiara miała 3 lub 4 bruzdy typowe dla powieszenia.
Wyrok
W marcu 2018 roku zapadł pierwszy wyrok w sprawie zabójstwa Anny. Kamila T. skazano na 25 lat pozbawienia wolności. Wówczas jego obrońca odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Tam wyrok zmniejszono do 15 lat. Sąd wziął pod uwagę to, że mężczyzna przyznał się do winy. Kwestią wyroku dla Kamila T. zainteresował się sam minister sprawiedliwości. Pod koniec 2019 roku skierował w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego. Kilka tygodni później skarga została rozpatrzona. Sąd Najwyższy oddalił kasację, a na koniec obciążył Skarb Państwa wydatkami poniesionymi przez Sąd Najwyższy, związanymi z rozpatrzeniem kasacji.
Uznano, że wyrok jest słuszny. Skazany odsiedział dopiero 5 lat. Prawdopodobnie za dobre sprawowanie morderca wyjdzie na wolność wcześniej. Biegły nie został ukarany za swój błąd. Podczas gdy stwierdził, że kobieta popełniła samobójstwo, została ona zamordowana. Biegły nadal pracuje w swojej dziedzinie i sporządza kolejne opinie.
Nieustanne cierpienie
Bliscy Anny cierpią bez końca. Zięć zamordował z zimną krwią ich ukochaną córkę, którą wychowywali i troszczyli się o nią każdego dnia. Kara 15 lat pozbawienia wolności jest bez wątpienia zbyt niska za tak okrutny czyn.
ŹRÓDŁO:15 lat za uduszenie żony i tuszowanie zbrodni – Interwencja (polsatnews.pl)