Z zimną krwią wysadził w powietrze wieżowiec dla odszkodowania. Do czego może doprowadzić chęć wyłudzenia odszkodowania? W historii wybuchu gazu w bloku w Gdańsku doprowadziła do śmierci 22 niewinnych osób i Jerzego Sz., któremu przypisuje się, przynajmniej częściowe, sprawstwo.
Z zimną krwią
Jerzy Sz. był właścicielem mieszkania na parterze, któremu groziła eksmisja za zaległości w czynszu.
W styczniu 1995 roku, trzy miesiące przed wybuchem, ubezpieczył swoje mieszkanie w dwóch towarzystwach ubezpieczeniowych. Sąsiedzi słyszeli odgłosy kucia dochodzące z mieszkania mężczyzny, ale przyjęli, że prowadzi remont.
Otwory, które wywiercił w podłodze, spowodowały rozszczelnienie instalacji gazowej, co z kolei poskutkowało uwolnieniem dużych ilości gazu i jego późniejszym wybuchem. Zanim jeszcze nastąpił, sąsiedzi wyczuli podejrzaną woń na siódmym piętrze i wezwali pogotowie gazowe, które jednak nie zdążyło pomóc.
Wybuch w świąteczny poranek z zimną krwią
O godzinie 5:50 w Poniedziałek Wielkanocny doszło do gigantycznej eksplozji, która rozerwała trzy pierwsze kondygnacje budynku. Przechylona reszta jedenastopiętrowego budynku osiadła na zgliszczach. Świadkowie natychmiast poinformowali służby i po trzech minutach na miejsce przybyli pierwsi strażacy.
Konstrukcja budynku osiadała na zgliszczach trzech pierwszych kondygnacji
Wkrótce dołączyły pogotowie ratunkowe, gazowe i energetyczne oraz psy ratownicze, którym udało się znaleźć pod gruzami kilka żywych osób. Pomimo bardzo dużego niebezpieczeństwa ratownicy i strażacy przez 80 godzin prowadzili nieustającą akcję ratunkową.
Akcja ratunkowa
Na mój rozkaz zjechaliśmy z powrotem, dlatego że zauważyłem tak zwaną niemoc chwilową oficerów. Był to tak zwany szok widokowy. To, co myśmy zobaczyli w środku w mieszkaniach. To były przecież święta. To były przygotowane wszystkie smakołyki świąteczne w kuchniach, na stołach, masę zabawek. Rzeczy, szczególnie rzeczy dziecinne, do tej pory pamiętam jeszcze ten widok mieszkań i cały majątek rodzin, który pozostał w domach, szafach.
– płk dr inż. Jan Marzec o krytycznym momencie akcji ratunkowej
Wszyscy mieszkańcy w promieniu 700 metrów zostali ewakuowani, aby przeprowadzić ostatni etap poszukiwań ludzi pod gruzami. O godzinie 6 rano dnia następnego dwuosobowe ekipy saperów zaczęły montować materiały wybuchowe w budynku. W tych kontrolowanych eksplozjach odsłonięto pozostałości konstrukcji, pod którymi mogli być jeszcze mieszkańcy. Niestety, nikogo żywego już nie odnaleziono.
Śledztwo z zimną krwią
Świadek mieszkający w bloku naprzeciwko zeznał, że widział płomienie wydobywające się z mieszkania Jerzego Sz., co spowodowało skierowanie śledztwa na niego. Był jedną z ofiar wybuchu – zginął przy drzwiach do budynku w stroju „do wyjścia”.
Sprawca zgodnie z ustaleniami prokuratury był skonfliktowany z sąsiadami i zarządem spółki “Nasz Dom”, a także uciążliwy we współżyciu. Samodzielnie dokonywał przeróbek w instalacjach swojego mieszkania.
W procesie nie znaleziono jednak wystarczających dowodów na to, aby Jerzemu Szachowskiemu przypisać pełną odpowiedzialność za wybuch. Ostatecznie dochodzenie zostało umorzone w grudniu 1995.
Konsekwencje
W jednej chwili mieszkańcy gdańskiego bloku stracili dach nad głową. Gdańskie władze, sponsorzy i ludzie dobrej woli wspólnie zebrali pieniądze na zbudowanie nowego domu, w którym zamieszkali ocaleni mieszkańcy wieżowca. Po dwóch latach od tragedii mogli się wprowadzić do nowych mieszkań.
Budynek powstały po wyburzeniu pozostałości wieżowca
Tablica upamiętniająca ofiary katastrofy z kwietnia 1995 roku
Autor: ZPL
Źródła: Wybuch gazu w Gdańsku (1995) – Wikipedia, wolna encyklopedia
Wybuch gazu w wieżowcu przy Wojska Polskiego w Gdańsku (trojmiasto.pl)
“To, co mnie przytłoczyło, to kompletna cisza” – wybuch gazu w Gdańsku – Joe Monster
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: Klaudia Sołtys- Polka zamordowana w UK – Zaginieni Przed Laty