Tajemnicze zaginięcie Polaka we Francji. Gdzie jest Wiesław Woś? We wrześniu 2018 roku Wiesław Woś pojechał do Francji w celach zarobkowych. Mężczyzna pierwszego dnia pobytu za granicą zaginął bez śladu w niewyjaśnionych okolicznościach. Niewątpliwie, ta sprawa od samego początku, aż po chwilę obecną, stanowi wielką zagadkę, która wciąż czeka na swoje zakończenie.
Tajemnicze zaginięcie
Kochani kolejny raz ponawiamy apel tajemniczego zaginięcia naszego rodaka we Francji. Być może tym razem uda się rozwiązać tajemniczą zagadkę zaginięcia Wiesława Woś. Wierzymy, że pomimo upływu czasu każda sprawa nawet ta najbardziej zagadkowa ma szansę na rozwiązanie.
Pan Wiesław Woś był kawalerem. Mieszkał ze swoją 75-letnią mamą w miejscowości Błażek (gmina Batorz), w powiecie janowskim, w województwie lubelskim. Mężczyzna prowadził małe gospodarstwo rolne. Bezsprzecznie, Wiesław Woś uchodził wśród znajomych za człowieka życzliwego, skorego do pomocy.

Wyjazd do Francji
19 września 2018 roku mężczyzna wyjechał do pracy na zbiór jabłek w miejscowości Arnac-Pompadour we Francji. Towarzyszył mu kolega, który był tam już pięć razy. Na miejsce dotarli następnego dnia.

Dzień tajemniczego zaginięcia
21 września 2018 roku, w pierwszym dniu pracy, mężczyzna zaginął w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach. Ostatni raz był widziany prawdopodobnie około godziny 15:00 w sadzie. Od tamtej pory nikt już go nie widział. Zaginiony zabrał ze sobą tylko telefon, który wkrótce okazał się nieaktywny. Wszystkie dokumenty i rzeczy osobiste zostały w domku pracowniczym. W sadzie odnaleziono ubrania robocze zaginionego, a po Wiesławie nie było śladu.
Rysopis:
Telefon milczał
W sobotę rano rodzina nie wiedziała jeszcze, że mężczyzna zaginął. Około godziny 9:30 kuzyn mężczyzny bezskutecznie próbował się do niego dodzwonić. Sygnał prawdopodobnie był, lecz nikt nie odbierał. Dopiero w sobotę wieczorem bliscy dowiedzieli się o zaginięciu Wiesława. Powiadomił ich kolega, z którym wyjechał.
Poszukiwania
Żandarmeria użyła do poszukiwań psów tropiących, koni, dronów oraz helikoptera. Sprawdzono domy i stawy. Niestety, intensywne poszukiwania zakończyły się klęską. Po zaginionym nie było śladu. Kolega zaginionego uważa, że mężczyzna z pewnością żyje, jednak nie ma ku temu przesłanek. W dniu, kiedy zaginął Pan Wiesław, była ulewa. Pomimo to, pracownicy zrywali jabłka w płaszczach przeciwdeszczowych. Tego dnia do zbioru jabłek pojechało 15-stu Polaków. W związku z tą sprawą Policja nie przesłuchała jednak każdego z nich.
Liczne zaginięcia tego dnia
W okresie, kiedy Wiesław Woś zaginął, we Francji dochodziło do wielu innych takich przypadków. Zaginęła między innymi kobieta, która miała dwójkę małych dzieci. Prawdopodobnie pojawił się nowy trop, dotychczas nieznany polskiej policji i rodzinie zaginionego. Jakiś mężczyzna odczytał na Facebooku, że Wiesław Woś jest dalej zaginionym. W związku z tym, zadzwonił do właściciela sadu i uzyskał od niego informację, że Wiesiek pojechał do Polski tirem. Z pewnością była to cenna wskazówka.
Niekończąca się rozpacz bliskich
Rodzina jednogłośnie twierdziła, że Wiesławowi musiało stać się coś złego. Czy w sprawie jego zaginięcia panuje zmowa milczenia? Czy mężczyzna jednak udał się do Polski autostopem? Zrozpaczona rodzina nie traci jednak nadziei, że odnajdą Pana Wiesława żywego. Bliscy podejrzewają, że Pan Wiesław mógł stracić pamięć i nie wie, jak się nazywa, skąd pochodzi i gdzie się znajduje. O zaginięciu została powiadomiona francuska policja, która nadal prowadzi poszukiwania. Z pewnością, każda informacja w tej sprawie może okazać się bardzo ważna.
Autor: ZPL
ŹRÓDŁO: Wyjechał do Francji zbierać jabłka. Zaginął pierwszego dnia - Interwencja (polsatnews.pl) ŹRÓDŁO: (5) Zaginieni przed laty – posty | Facebook