Palmy, plaża i cudowne widoki. Ach, czego potrzeba więcej? Na taki błogi relaks liczyli turyści z Wielkiej Brytanii, którzy we wrześniu 2014 r. wybrali się na małą wysepkę Koh Tao.
Koh Tao to wyspa w Tajlandii należąca do archipelagu Chumphon na zachodnim brzegu Zatoki Tajlandzkiej. Zajmuje powierzchnię około 21 km². Liczba tamtejszej ludności nie przekracza kilku tysięcy (ok. 2 000 w roku 2017). Niewielki obszar przyciąga co roku wielu turystów i nie ma w tym nic dziwnego, bo wyspa kusi pięknymi plażami, lazurową wodą, malowniczymi widokami. Zapewne wiele osób marzy, aby spędzić tam wakacje. Taki wyjazd powinien być udaną podróżą i miłym wspomnieniem, a dla dwójki młodych Brytyjczyków skończył się tragicznie…
Kiedy raj zamienił się w piekło
We wrześniu 2014 r. na Koh Tao dotarła grupa turystów. Wśród nich była Hannah Witheridge, wówczas 23-letnia młoda kobieta oraz David Miller, 24-letni wówczas mężczyzna. Hannah przyleciała do Tajlandii wraz z przyjaciółkami, David z grupą znajomych. Para zaprzyjaźniła się krótko po przybyciu na wyspę – obie grupy spędzały wesoły wieczór w lokalnym barze. Znajomi Davida przyznają, że widzieli chłopaka ostatni raz około godziny 2 w nocy, kiedy to David razem z Hannah rozmawiali na plaży, blisko pubu. Reszta paczki bawiła się dalej, a po zakończonej zabawie każdy udał się do swojego hotelu. Każdy, poza parą z plaży…
15 września 2014 r., godzina 6:00
Kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym mieli nocować, znaleziono ich zwłoki. Hannah miała podciągniętą spódniczkę, poszarpaną bluzkę i odsłonięte piersi. Ubranie Davida również było poszarpane, na miejscu było pełno krwi oraz narzędzie – zardzewiała motyka, która cała była ubrudzona krwią. Tuż po znalezieniu ciał pary na miejsce zjechali się fotoreporterzy z różnych stron świata. Nie tylko ustalili oni tożsamość ofiar, ale także zadeptali większość śladów, które nie zostały w sposób prawidłowy zabezpieczone przez tajskich śledczych. Jedynym śladem mogącym doprowadzić służby do wytropienia zabójcy był niedopałek papierosa, z którego udało się wyodrębnić dwa ślady DNA – jeden należał do Hannah, drugi ślad na tamtą chwilę był nieznany.
Aby usprawnić działanie służb, sprowadzono na wyspę dodatkowych funkcjonariuszy, na wyspie bowiem było jedynie 6 policjantów. Ostatecznie, przy tej sprawie pracowało ich około sześćdziesięciu. Rozpoczęło się śledztwo, które podzieliło ludzi. Brytyjczycy uważali, że za zabójstwem ich rodaków stoi lokalna mafia, zaś tajscy śledczy kierowali podejrzenia na przypływających na wyspę turystów.
Sean McAnna był przyjacielem Davida, miał się z nim spotkać rankiem dnia, kiedy znaleziono ciało Millera na plaży. Tydzień po tej tragedii do McAnna podeszli obcy ludzie, powiedzieli mu, że to on zabił turystów i na ich oczach ma popełnić samobójstwo. Sean był przekonany, że ma do czynienia z tajską mafią, uciekł więc do najbliższego sklepu. Chłopak napisał w swoich mediach społecznościowych, że mafia chce go wrobić w zabójstwo Davida i Hannah, a jego samobójstwo miałoby świadczyć o jego winie w tej sprawie.
Trudny proces
Na podstawie nagrań z monitoringu, dwa tygodnie po odkryciu ciał, policja zatrzymała dwóch młodych mężczyzn. Zaw Lin and Wai Phyo, 22-letni obywatele Birmy, od razu przyznali się do zarzucanych im czynów – gwałtu dokonanego na 23-latce oraz zabójstwa pary turystów. Obywatele Birmy wyznali później, że śledczy wymusili na nich przyznanie się do winy, w zamian za to obiecywali 2 lata więzienia. W przypadku nieprzyznania się do winy grozili, że obetną im kończyny, a resztę ciała spalą. 22-latkowie twierdzili również, że byli torturowani przez policję, miały o tym świadczyć ślady na ich ciałach, jednak policja wszystkiemu zaprzeczyła.
W lipcu 2015 r. ruszyły czynności procesowe. W ich trakcie birmańczycy twierdzili, że w nocy, kiedy zginęli Hanna i David, byli oni zbyt pijani aby zrobić turystom jakąkolwiek krzywdę. W odpowiedzi na to Sąd przedstawił wyniki badań – ślady biologiczne znalezione na ciele młodej kobiety oraz ślady DNA pozostawione na papierosie, które łączyły 22-latków z podwójnym morderstwem oraz gwałtem 23-latki. Prokuratura miała również informacje o logowaniu telefonu Davida, z których wynikało, że feralnej nocy telefon mężczyzny logował się w mieszkaniu jednego z oskarżonych. Obrona odpierała zarzuty prokuratury, tłumacząc, że telefon Davida trafił do mieszkania jednego z oskarżonych, ponieważ ten znalazł go na plaży. Na narzędziu zbrodni nie znaleziono jednak odcisków palców birmańczyków, a samo śledztwo zostało zdaniem obrony przeprowadzone w sposób nieprawidłowy.
24 grudnia 2015 r. tajska prokuratura wniosła o karę śmierci, a tajski sąd przychylił się do tego wniosku. Obywatele Birmy zostali skazani na karę śmierci. Nie był to jednak koniec sprawy.
Jakiś czas po ogłoszeniu wyroku, grupa aktywistów internetowych, Anonnymous, dostała się na stronę internetową tajskiej policji i zamieściła na niej nagranie, na którym oskarżyła rząd Tajlandii oraz funkcjonariuszy o wrobienie Birmańczyków w zabójstwo w celu jak najszybszego zamknięcia sprawy.
Zaw Lin and Wai Phyo w dalszym ciągu oczekują na egzekucję.
Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=wHVkkVnv2Kg&ab_channel=Kryminatorium-podcastkryminalny