Kinga Kozak zaginęła w sierpniu 2018 roku. Kobieta starała się o rozwód, ale jej partner, mimo wcześniejszych ustaleń, nie zgodził się na rozstanie. 40-latka tamtego dnia opuściła salę sądową bardzo wzburzona. Tego samego dnia znikła bez śladu. Po kilku dniach policja znalazła ciało jej męża, który popełnił samobójstwo.

Młoda kobieta

Kinga Kozak miała 40-lat. Wraz z mężem – Zbigniewem i ośmioletnią córką mieszkała w Buczkowicach – to mała miejscowość koło Bielska-Białej. Mąż Kingi był starszy od niej o ponad 10-lat. Na początku ich związek wyglądał na bardzo szczęśliwy. Mężczyzna był po rozwodzie, Kinga była jego drugą żoną. 40-latka przed zaginięciem prowadziła wraz z mężem przepiękny mały pensjonat. Jakiś czas po ślubie w ich małżeństwie zaczęło się bardzo psuć, nie było już widać szczęścia w ich związku.

Zazdrość

Kinga Kozak zaczęła się zmagać z chorobliwą zazdrością męża. Mężczyzna był o nią zazdrosny, do tego stopnia, że osaczał ją niemalże każdej chwili. Sprawdzał jej rzeczy osobiste, telefon, gdy kobieta się spóźniała, zazdrosny Zbigniew urządzał kłótnie pełne wyrzutów. „Ona bała się do domu wracać” – tłumaczy do Polsat News Janusz Szostak, dziennikarz śledczy z Fundacji na Tropie.

Zazdrosny mąż straszył żonę, że jeśli tylko od niego odejdzie, to on popełni samobójstwo. Były dni, że posuwał się do rzeczy niemożliwych… Udawał nawet, że ma zawał, by w każdy możliwy tylko sposób zatrzymać przy sobie żonę. Pani Kinga, by mieć dowody do sądu przeciwko mężowi, zaczęła robić zdjęcia.

Rodzice kobiety wiedzą, że ich córka spotykała się przez krótki okres z mężczyzną z Warszawy – Rafałem O. Również ta wersja została potwierdzona przez matkę mężczyzny, która cały czas pytała syna… Czy wie, w co wdepnął, że jeśli Zbigniew się dowie, załatwi swoją żonę oraz jego. Czy to był tylko przelotny romans, a może prawdziwa miłość? Kinga bez wątpienia miała dość zachowania męża i to mogło sprawić, że przy Rafale O. czuła się kochana, a przede wszystkim czuła się bezpiecznie.

Rozprawa rozwodowa

Był początek marca 2018 roku, pani Kinga zadzwoniła do swojej mamy. Poinformowała ją, że zdecydowała się na rozwód, a jej mąż zgodził się na wszystko. Zapytała, czy rodzice mają coś przeciwko podjętej przez nią decyzji. Oni zapewniali ją do końca, że cały czas ją wspierają i godzą się z jej decyzją. 40-latka wiedziała, że w każdej chwili może na nich liczyć.

13 sierpnia 2018 roku państwo Kozak mieli w sądzie pierwszą rozprawę rozwodową. W jej trakcie, mimo wcześniejszych ustaleń, mężczyzna zmienił zdanie. Kategorycznie nie chciał dać żonie rozwodu. Zdenerwowana Kinga Kozak wyszła z budynku sądowego bardzo wzburzona. Udała się do galerii handlowej i to właśnie tam kamery monitoringu zarejestrowały ją po raz ostatni. Od tej pory nikt Kingi nie widział.

Dzień zaginięcia

40-latka około godziny 19:30 prawdopodobnie wróciła do domu. Świadczy o tym logowanie telefonu kobiety. W domu czekał na nią mąż i to on prawdopodobnie był ostatnią osobą, która widziała kobietę żywą. W trakcie przesłuchań po zaginięciu Kingi mężczyzna zeznał, że jego żona wyszła z domu, zostawiając wszystkie swoje rzeczy, w tym torebkę z telefonami. Co się stało tamtego dnia? Gdzie jest zaginiona Kinga? Do dziś te pytania pozostają bez odpowiedzi.

Poszukiwania

Policja natychmiast przystąpiła do poszukiwań. Szukali również śladów krwi w domu zaginionej. Policjanci jednak nic nie znaleźli. Posadzka jest do dziś niepozmywana, a dom pozostaje w stanie takim jak w dniu zaginięcia Kingi. Oprócz policji śledztwo prowadził Janusz Szostak, to jego słowa do wywiadu z Polsat News: „Nie jest możliwe, żeby ten człowiek w furii, niezawodowy morderca, tak wyczyścił dom, żeby nie było żadnego śladu. Więc tu bym wykluczył to morderstwo”.

Ustalenia śledczych

Mundurowi zbadali telefon Kingi, okazało się, że po jej zaginięciu logował się on w oddalonej o trzydzieści kilometrów Wiśle. Telefon zaginionej miał wtedy przy sobie jej mąż. Śledczy natychmiast postanowili ponownie przesłuchać Zbigniewa. Policjanci w domu państwa Kozak pojawili się trzy dni po zaginięciu kobiety. Kiedy funkcjonariusze weszli do domu, dokonali przerażającego odkrycia.

Samobójstwo męża zaginionej

Zbigniew popełnił samobójstwo, wieszając się na strychu. Według śledczych wszystko wskazuje na to, że Zbigniew K. mógł zamordować swoją żonę. Na koniec ukrył jej zwłoki i popełnił samobójstwo. Rodzice uważają, że jak na razie nie ma dowodów na to, że ich córka została zamordowana, ponieważ nie ma żadnych śladów zbrodni w domu.

Nadzieja

Nadzieja na odnalezienie zaginionej Kingi pojawiła się w styczniu 2020 roku. Kobieta jadąca tramwajem numer 20 w Warszawie poinformowała państwa Jakubskich (rodziców zaginionej), że jechała z zaginioną w tramwaju. Wizerunek uwieczniły kamery monitoringu, który został zabezpieczony przez policję. Jednak nie jest on ostry. Mama zaginionej widzi podobieństwo kobiety z tramwaju do swojej córki. Kobieta uważa, że to ich córka, tym bardziej że istniało podejrzenie, że zaginiona kobieta mogła uciec do Rafała O. do Warszawy, lecz Rafał O. zaprzecza, że zaginiona mogłaby się u niego ukrywać.

Rodzice Kingi zgłosili śledczym, że ich córkę widziano w Warszawie, liczyli na to, iż w sprawie nastąpi długo wyczekiwany przełom i okaże się, że to naprawdę ich córka. Przełom nastąpił kilka dni później, ale zupełnie inny, niż ten, którego oczekiwali bliscy zaginionej kobiety.

Znaleziona czaszka

W kwietniu 2019 roku w miejscowości Wisła odnaleziono ludzką czaszkę. Leżała w rzece, dokładnie w rejonie, w którym po zaginięciu Kingi logował się jej telefon. Badania DNA jednoznacznie potwierdziły, że czaszka należy do zaginionej kobiety. Wydawało się więc, że sprawa jest wyjaśniona. Jednak czy aby na pewno? – „Znaleziono czaszkę na jakiejś łasze w miejscowości Wisła i ta czaszka wyglądała, jakby tam przeleżała sto lat co najmniej” – powiedział Janusz Szostak do wywiadu z Polsat News. Według strażaków czaszka jest z II Wojny Światowej, ponieważ była czysta, bez żadnej tkanki miękkiej. Co może wskazywać, że przeleżała tam wiele lat. Prokurator Pani Agnieszka Michulec twierdzi, że uzyskanie tak wysokiej wartości, z jaką była identyfikacja, wyklucza możliwość pomyłki. Wynik DNA wynosi dziewięćdziesiąt dziewięć procent i po przecinku jedenaście dziewiątek.

Mama zaginionej nie zgadza się z wynikiem DNA. Twierdzi, że jej córka miała zwężoną głowę, natomiast ta czaszka jest poszerzona. „To nie jest moja córka” – zapewniła w wywiadzie Polsat News pani Ewa, dodając, że jej zdaniem ktoś podmienił czaszki.

Prokuratura jest przekonana, że kobieta nie żyje

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zaginięcia Kingi. Jest przekonana, że kobieta nie żyje. Rodzina zaginionej złożyła zażalenie na tę decyzję. Sąd rozpatrzy je 13 sierpnia 2021 roku – dokładnie w trzecią rocznicę zaginięcia kobiety.

Rodzina wciąż ma nadzieję, że kobieta może żyć, tylko uciekła od chorobliwie zazdrosnego męża. Jaka jest prawda? Wierzymy, że któregoś dnia dowiemy się, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia w 2018 roku. Obecnie Wydział X – Pan Jacek Dryjański pomaga rodzinie wyjaśnić sprawę tajemniczego zaginięcia 40-letniej Kingi. Po wstępnej analizie dostępnej dokumentacji zostały wykryte błędy i niedociągnięcia ze strony policji…

Kochani wiele osób może zadawać sobie nieustannie pytanie… Jak to możliwe, że ktoś nagle ginie bez śladu i poszukiwania trwają lata i kończą się ogromną porażką. Tych niewyjaśnionych zaginięć jest masa, gdzie bliscy pomimo upływu wielu lat, czekają na jakiekolwiek informacje. Cały czas trzymamy mocno kciuki za rozwiązanie tych wszystkich niewyjaśnionych spraw.

Źródło:Widziano ją w tramwaju i znaleziono czaszkę. Co stało się z panią Kingą? – Po

(20+) Zaginieni przed laty – posty | Facebook

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do naszego serwisu ponownie!