Blog
Zaginieni Przed Laty

Czy znana Polska firma stoi za zaginięciami?

Artur miał życie jak z bajki, dobra praca, kochająca żona i dwie przeurocze córki. Był szanowany i uważany za człowieka sukcesu. Pewnego dnia Artur nie powraca z delegacji. Na jaw wychodzą przerażające fakty.

Mądry i ambitny!

Artur Sobiańki urodził się 10 listopada 1967 roku w Kaliszu Pomorskim. Mądry i ambitny od samego początku, absolwent Prawa na Uniwersytecie Adama Mickiewicz w Poznaniu. Już na studiach wiadomo było, że jego kariera będzie obiecująca. Wtedy też poznaje swoją przyszłą żonę Annę. Wszystko układa się tak jak powinno. Zaraz po studiach, 27 października 1997 roku biorą ślub. Para zamieszkuje w Poznaniu. W jego 34 urodziny, rodzi się pierwsza, upragniona córka, kilka lat później na świat przychodzi druga.

Artur pracuje jako dyrektor szpitala w Lesznie, następnie piastuje wysokie stanowisko w Urzędzie Miasta w Poznaniu. Na początku 2009 roku, poznaje Pana P. Ma reprezentować jego interesy na Ukrainie. W ciagu dalszego śledztwa wychodzi, że chodziło o sprzedaż złomu.

Ostatnia delegacja

Na początku Artur jest zadowolony z nowego stanowiska. Wiąże się to jednak z częstymi delegacjami za granicę naszego kraju. Po kilku miesiącach pracy w biurze Pana P mężczyzna chce złożyć rezygnację. Nie mówi jaki jest jej konkretny powód, jednak zaczyna szukać inne pracy.

W ostatnia delegację, na której ma załatwić ostatnie sprawy Pana P Artur wyjeżdża pod koniec maja 2009 roku. Na Ukrainę jedzie pociągiem. Na miejscu, lokuje się w firmowym mieszkaniu. Pan P dojeżdża na miejsce po kilku dniach.

Kim est Pan P?

Jego nazwisko jest zamieszane w dużą sprawę w której życie stracił znany dziennikarz z Poznania. Dlaczego? Mowa tu oczywiście o przekrętach na grube miliony, w które zamieszana jest duża Polska firma. Pan P prócz tego na na swoim koncie napady z bronią w ręku, za który odsiedział wyrok 10 lat więzienia.

Oleksandra W.

Wszystkie informacje jakie posiada Policja w te sprawie to zeznania świadków. Co stało się z Arturem kilka dni po przybyciu na Ukrainę?

Pani Oleksandra jest mieszkanka Kamieńca Podalskiego. W maju 2009 roku, była chwilową sąsiadką Artura. Pani Oleksandra zeznaje, że 15 sierpnia Pan P przyjechał czerwonym samochodem i zaparkował pod jej domem. Było to około 200 m od bloku w którym przebywał Artur. Po chwili obaj mężczyżni wsiedli do samochodu i odjechali. Wieczorem Pan P przyjechał do mieszkania jeszcze raz jednak sam. Był tam chwilę, po czym odjechał. Wrócił po jakimś czasie z dwoma kobietami. Spędzili około 30 minut w mieszkaniu i ponownie odjechali.

Władymir M

345 kilometrów dalej, w miejscowości Białaja Cerkew, Pan P wraz z Arturem, pojawiają się w sklepie Pana Władymira. Jest to to relacja z tego samego dnia. Kupują  napoje i produkty spożywcze po czym udają się w stronę Kijowa. Odległość miedzy tymi miejscowościami to około 86 km.

Po około 2 godzinach do sklepu wraca sam Pan P. Kupuje dużą ilość wody i udaje się w stronę Kamieńca Podolskiego, czyli odwrotną niż do kijowa.

Leśniczy

Prócz tego, Pana P widział w lesie leśniczy. Był tam wraz z dwoma mężczyznami. Wszyscy stali przy zaparkowanym samochodzie. Mężczyźni mieli ogolone na łyso głowy i nie wyglądali przyjaźnie.

Ostatni kontakt

Artur ostatni telefon wykonuje do swojego ojca, około godziny 11.30 15 sierpnia 2009 roku. Od tamtej pory rodzina nie ma juz z nim kontaktu. Telefon nie odpowiada, Artur nie wraca.

Po kilku dniach rodzinie udaje się dotrzeć do Pana P. Okazuje się, że jest on od dawna juz w Polsce, a zniknięcie jego Doradcy, wcale go nie zdziwiło. Uspokaja on rodzine i prosi by nie zgłaszać na Policję. twierdzi, że Artur z pewnością zajęty jest pracą i niedługo się odezwie.

Jednak to nie sprawiło, że rodzice się uspokoili. Wręcz przeciwnie, odkrywają, że Pan p jest zamieszany w jeszcze jedno zaginięcie.

Kolejny zaginiony pracownik Pana P

Artur B, pracował u Pana P jako pracownik fizyczny. Pochodził z biednej rodziny, a sam nadużywał alkoholu. Zdarzenie to, miło miejsce kilka miesięcy przed zaginieciem naszego Artura. Pracownik Pana P bierze dużą pożyczkę. Po czym nagle znika. Zmartwiona matka zgłasza zaginięcie syna na Policje. Jest to starsza i schorowana Pani. Jej syn pomimo wyjazdów i choroby alkoholowej, zawsze wracał do domu. Po kilku tygodniach dostaje list, w którym pisze on, że wszystko u niego dobrze i w chwili obecnej mieszka na Ukrainie. Analiza listu jaka została przeprowadzona potwierdza, że został on napisany dużo wcześniej. Pismo jednak nie należy do zaginionego Artura B.

Lipiec 2019

W lipcu tego roku, Pana Jana, tatę Artura odwiedza dwóch mężczyzn. Mówią oni, że przesyłają pozdrowienia od Artura, po czym odjeżdżają. Samochody, którymi przyjechali pochodziły z wypożyczali w Niemczech. Zostały one wypożyczone na nazwisko starszego Pana, który nie miał o tym pojęcia.

Pod koniec wakacji na naszej stronie na FB, pojawił się live w którym opisaliśmy historię zaginięcia Artura. Z różnych źródeł dochodziły nas informację, że Pan P może być zamieszany w wiekszą liczbę zaginięć, szczególnie osób pochodzenia ukraińskiego. Niestety nie pojawił się żaden świadek, a nagranie na którym Pan Jan mówi

Artur jeśli to oglądasz, wróć proszę. Wszyscy na Ciebie tu czekamy…

 

wciąż sprawia, że serce drży, a do oczu napływają łzy. Rodzice Artura to starsi ludzie, którzy poświecili wiele lat by odnaleźć syna. Mimo ogromnego zaangażowania Polskiej Policji, śledztwo nie ruszyło. Czy ma to związek z nazwiskiem, które sieje postach wśród zarówno Policjantów jak i ludzi?

UDOSTĘPNIJ:

PRZECZYTAJ TAKŻE:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Zapraszamy do współpracy!

Oferujemy możliwość umieszczenia reklamy na stronie głównej oraz w każdym artykule. Dodatkowo posiadamy możliwość publikacji artykułów sponsorowanych i reklamowych.

Zapraszamy do kontaktu w celu ustalenia szczegółów.

it-agencja.pl