Gdy w późnych latach 90-tych w Meksyku ktoś z zimną krwią zaczął polowanie na życie starszych kobiet, nikt nie spodziewał się, że ich morderczynią jest kobieta. Zarówno sposób ubierania się, jak i aparycja opisywana przez naocznych świadków, wskazywały na mężczyznę. Dlatego w styczniu 2007 roku, gdy morderczyni staruszek dokonała ostatniego zabójstwa i została zdemaskowana, opinia publiczna przeżyła prawdziwy szok…
W potocznej polszczyźnie słowo “meksyk” oznacza rozgardiasz, bezprawie, anarchię. Losy polskiego podróżnika, Krzysztofa Chmielewskiego, którego na początku maja 2018 roku odnaleziono w tym kraju z obciętą głową i stopą oraz wyrwanym sercem, potwierdzają tę opinię. Pomimo obrażeń bezsprzecznie wskazujących na morderstwo meksykańska prokuratura upiera się, że turysta zginął w nieszczęśliwym wypadku. Nietypowe prowadzenie śledztwa i zaprzeczanie faktom podyktowane są najprawdopodobniej polityką poprawiania wizerunku Meksyku jako bezpiecznego dla turystów. Ciężko wyobrazić sobie takie manipulowanie faktami dla lepszego wizerunku w krajach „pierwszego świata”…
Autentyczna historia z przełomu wieku XX i XXI, którą poniżej przedstawiam, też świadczy o cywilizacyjnym opóźnieniu Meksyku w stosunku do większości krajów europejskich. Osobiście odwiedziłam ten kraj dwa razy i nasz urlop w Meksyku uznaję za bardzo udany, a samym krajem zarówno ja, jak reszta mojej rodziny jesteśmy zauroczeni.
Juana
Juana Barraza Samperio urodziła się 27 grudnia 1957 r. w slumsach miasta Epazoyucan, w stanie Hidalgo. Jej matka była nałogową alkoholiczką, o ojcu nic nie wiadomo. Gdy Juana miała 12 lat, matka sprzedała ją sąsiadowi za trzy piwa. Odtąd mieszkała u nowego „właściciela”, który bił ją i gwałcił. Często „wypożyczał” Juanę kolegom od kieliszka.
Mając 14 lat, urodziła swoje pierwsze dziecko – syna. Juana była postawną i silną dziewczyną. Postanowiła wyrwać się z beznadziejnej sytuacji i wykorzystując swoje warunki fizyczne, została zapaśniczką lucha libre. To meksykańska odmiana wrestlingu, podczas walk występuje się w specjalnych maskach. Ten sport jest w Meksyku bardzo popularny. Juana nosiła pseudonim La Dama del Silencio (Cicha Dama).
Walcząc, zarabiała na utrzymanie swoje i kolejnych dzieci, których w sumie urodziła czworo – każde z nich miało innego ojca, z których żaden nie interesował się spłodzonym przez siebie potomstwem.
Juana była analfabetką, nie umiała czytać ani pisać. Twarde życie zabiło w niej uczucia – nie płakała nigdy, nawet na pogrzebie swojego pierworodnego syna, którego zamordowali bandyci.
Póki żyła jej matka-alkoholiczka, Juana czekała z jej strony na słowo „przepraszam”, ale nadaremnie.
Zemsta
Kiedy matka umarła, Juana zaczęła zabijać starsze kobiety, które uosabiały jej matkę. W ten sposób wyrażała swoją nienawiść do niej. Przed śmiercią torturowała swoje ofiary, a potem dusiła: paskiem, sznurem od telefonu, poduszką, rajstopami lub gołymi rękami. Z domów swoich ofiar zabierała tylko dewocjonalia: krzyżyki, święte obrazki, różańce.
Zdarzało się, że gdzieś na wierzchu leżały duże sumy pieniędzy, ale Juana nawet ich nie dotykała.
Liczne morderstwa starszych kobiet i kradzież dewocjonaliów na początku śledztwa zmyliły policję, która uznała, że mordów dopuszcza się jakaś sekta religijna. Zresztą policja w Meksyku nigdy nie była szczególnie sprawna i skuteczna, a w tym samym czasie zajmowała się sprawą masowych morderstw młodych kobiet w Ciudad Juarez. To była prestiżowa sprawa, natomiast morderstwa staruszek niespecjalnie interesowały policję.
Śledztwo
Dopiero po serii morderstw, które miały miejsce od listopada 2002 roku do sierpnia 2005 roku i związanym z nimi niezadowoleniem społecznym, w policji w końcu został powołany zespół do wykrycia sprawcy lub sprawców tych zbrodni. Miguel Ontiveros, policyjny psycholog-profiler, stworzył domniemaną charakterystykę mordercy i słusznie założył, że zabójstwa są zemstą za traumę z dzieciństwa, za którą odpowiadała matka.
Szczęście uśmiechnęło się do ekipy policyjnej w 2005 roku. Pewien mieszkaniec Mexico City złamał nogę i przebywając w domu, nudził się. Postanowił odwiedzić 80-letnią matkę mieszkającą niedaleko. Matki nie było w domu, gdyż poszła do pobliskiego sklepu. Syn otworzył mieszkanie matki i wszedł do środka, aby na nią poczekać.
Tymczasem matka wracała ze sklepu w towarzystwie nieznanej kobiety, która uczynnie zaoferowała, że zaniesie jej do domu zakupy. Kiedy obie panie weszły do domu, nieznajoma kobieta poprosiła o szklankę wody, a kiedy ją otrzymała, zaatakowała staruszkę. Wtedy do pomieszczenia wszedł czekający na matkę syn. Nieznajoma kobieta wyskoczyła przez okno i uciekła.
Ale policja zdobyła cenne dowody: miała świeże i pewne odciski palców oraz zeznanie matki i syna, że sprawczynią była kobieta o sile mężczyzny.
Co w tej sytuacji zrobiła policja?
Wymyśliła, że sprawcą tych wszystkich zbrodni jest transseksualista o wyglądzie kobiety. Zorganizowano szeroko zakrojoną akcję, w wyniku której zatrzymano ponad 50 transseksualnych osób. Tyle że odciski palców sprawcy napaści na ostatnią ofiarę nie pasowały do żadnej z tych 50 osób, więc trzeba było je wypuścić. Sprawa nie ruszyła z miejsca.
Aresztowanie
Zastój trwał aż do stycznia 2007 roku, kiedy to do mieszkania pani Reyes weszła kobieta w białym kitlu udająca pracownicę opieki społecznej. Poprosiła o szklankę wody, a gdy ją dostała, udusiła panią Reyes. Dosłownie chwilę później do mieszkania wszedł student, który u pani Reyes wynajmował pokój.
Zderzył się w drzwiach z zabójczynią, która uciekła z miejsca zbrodni, ale tym razem nie na długo. Szybko zaalarmowana policja zorganizowała obławę i w końcu ujęła Juanę.
W Meksyku nie jest orzekana kara śmierci, więc Juana została skazana na 759 lat więzienia o zaostrzonym rygorze. Nigdy nie doliczono się wszystkich ofiar Juany, liczba ta zawiera się między 24 a 70.