Każde zaginięcie jest ważne, do każdego podchodzimy indywidualnie.
Jednak są takie, które pomimo upływu lat nadal pozostają nierozwiązane.
Czy w tym przypadku istnieje szansa na finał? Czy jest nadzieja na poznanie prawdy? Prawdy, którą uważam za znaną wszystkim od początku.
Beata Kotwicka-Iwanowska mieszkała w Poznaniu przy ul. Św. Rocha.
Wraz z mężem Rafałem prowadziła biuro nieruchomości na parterze domu, w którym mieszkali.
18.02.2002 roku to dzień, który zdaje się niczym nie różnić od innych… Beata rano je z mężem śniadanie. O 10:00 otwiera biuro i zajmuje się bieżącymi obowiązkami. Kobieta jest w 4-tym miesiącu ciąży.
Około 14:15 zasiada z Rafałem do obiadu. Jedzą tylko pierwsze danie, gdyż na 15:00 ma umówione spotkanie z klientem na Osiedlu Lecha. Drugie danie postanawiają zjeść po jej powrocie.
Nigdy nie udało się ustalić z kim i pod jakim adresem się umówiła.
Wychodzi z domu ubrana w ciemny płaszcz, czarne spodnie, kozaki oraz bordowy sweter. Beata jest osobą drobnej postury. Wzrost 165 cm, waga około 45 kg. Zawsze elegancko ubrana. Tego dnia ma na szyi szeroki, złoty łańcuszek oraz trzy złote pierścionki (żółte złoto łączone z białym).
Od momentu wyjścia z domu ślad po kobiecie zaginął.
Mąż
Wieczorem mąż Beaty zgłasza jej zaginięcie na policję. Mężczyzna odwiedza również lokalne media z prośbą o zamieszczenie informacji o zaginięciu żony, zostawiając jej fotografię.
Co dziwne, nazajutrz odbiera zdjęcie mówiąc jednemu z dziennikarzy, że: “nie będzie już potrzebne”.
Policja dokładnie przeszukuje okolice Os. Lecha oraz znane małżonkom miejsca.
Oględzinom poddano również mieszkanie Iwanowskich. Pomimo, iż tego dnia zostało dokładnie posprzątane, na podłodze znaleziono ślady krwi Beaty. Mąż tłumaczy je tym, że Beata miała częste krwotoki. Po zaginięciu żony, firmę przejął Rafał. Dość szybko zaczął być widywany z inną kobieta, popadł w długi. Aresztowano go za handel narkotykami. Procesu jednak nie doczekał…
18.04.2011r. Rafał popełnił samobójstwo wieszając się w wynajętym mieszkaniu. Na wieść o śmierci mężczyzny, w rodzicach Beaty przez chwilkę narodziła się nadzieja, że może zięć przed odebraniem sobie życia zostawił list, w którym wyznał gdzie znajduje się miejsce pochówku ich córki. Niestety tego nie zrobił.
Hipotezy
Postawiono kilkanaście hipotez w tej sprawie. Sprawdzano m.in., czy kobieta nie padła ofiarą lubieżnika grasującego w tym czasie na terenie Poznania. Prześwietlono też osoby, które dokonywały oszustw związanych z zamianą mieszkań. Sprawdzono gabinety ginekologów, licząc, że może tam Beata składała wizytę. Śledczy dotarli też do jubilerów i lombardów. Przecież kobieta miała na sobie drogą biżuterię, która zniknęła razem z nią. Zaskakujące jest to, że dane uzyskane od operatora telefonu komórkowego zaginionej wskazywały, że telefon Beaty nie opuszczał okolic bloku, gdzie mieszkali Iwanowscy. Pomimo starań ze strony policji oraz rodziny zaginionej, ciała kobiety nigdy nie znaleziono. Najprawdopodobniej dobrze obciążone, zostało wrzucone do Warty.
Jeden z jasnowidzów, których odwiedzała rodzina, sporządził portret pamięciowy mężczyzny. Jego zdaniem jest to osoba, z którą przebywa zaginiona. Tej informacji nigdy nie zdołano ustalić oraz w żaden sposób potwierdzić.
Z ogłoszenia sądowego:
„Próby skontaktowania się z zaginioną i jej poszukiwania przez członków rodziny i znajomych nie przyniosły żadnego rezultatu. Do odnalezienia zaginionej bądź ustalenia okoliczności zaginięcia Beaty Kotwickiej-Iwanowskiej nie doprowadziły także czynności procesowe prowadzone w toku postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Poznań – Nowe Miasto w Poznaniu”.
Jeśli Beata żyje, obecnie ma 44 lata.