Andrzej Zalewski brutalnie zamordowany. Sprawca wciąż jest nieznany.

Andrzej Zalewski został brutalnie pobity ze skutkiem śmiertelnym we własnym garażu. Ciało mężczyzny wywieziono do pobliskiego lasu. Od tej okrutnej zbrodni minęły 24 lata. Pomimo upływu czasu rodzina wciąż ma nadzieję, że dowiedzą się, kim jest bezwzględny morderca.

Właściciel kwiaciarni

Andrzej Zalewski został brutalnie pobity ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna miał 41 lat i był poważanym biznesmenem. Prowadził dobrze prosperującą, dochodową kwiaciarnię „Beata”. Znajdowała się ona w Białymstoku przy ulicy Św. Rocha 31. Mężczyzna cieszył się dobrą opinią. Miał żonę i dwójkę dzieci. W małżeństwie Zalewskich zaczęło się psuć w połowie lat 90-tych. W rezultacie w 1995 roku nastąpił rozwód. Jego była żona razem z dziećmi wyprowadziła się od niego. Po rozwodzie zaczęła się walka o podział majątku. Ten konflikt nabierał z każdym dniem coraz bardziej na sile.

Andrzej Zalewski chciał oddać byłej żonie mieszkanie, a kwiaciarnię planował zostawić dla siebie.

Andrzej Zalewski brutalnie zamordowany- Sprawca wciąż nie jest znany — Fot. Pogrzeb Andrzeja Zalewskiego

W związku z tym, że 26 maja jest dniem mamy, mężczyzna miał ogromny ruch w pracy. 26 maja 1997 roku około godziny 21:30 pan Andrzej podjechał pod swój garaż między ul. Storczykową a al. Niepodległości, tam już rozegrał się prawdziwy horror. Nie zdążył zamknąć bramy garażowej, gdy został zaatakowany.

Ustalenia śledczych

Andrzej Zalewski według przyjętych hipotez policji został zaatakowany w garażu. Mężczyzna z zaskoczenia otrzymał kilka ciosów szpadlem w głowę, na skutek tego stracił przytomność. Szpadel złamał się na ofierze. Prawdopodobnie sprawcy myśleli, że zadali mu śmiertelne ciosy, w związku z tym postanowili pozbyć się ciała. Został wywieziony własnym samochodem do lasu w miejscowości Choroszcz Zastawie. Niewykluczone, że jeszcze w tej chwili mógł żyć.

Odnalezienie ciała

27 maja 1997 roku w godzinach wieczornych starszy mężczyzna, który zbierał chrust w lesie, odnalazł zwłoki pana Andrzeja. Tego samego dnia dyżurny białostockiej policji otrzymał zgłoszenie o zatopionym samochodzie w miejscowości Księżyno koło Białegostoku. Bardzo szybko ustalono, że samochód należy do właściciela kwiaciarni. Policja była pewna, że morderca lub mordercy próbowali zatrzeć ślady zbrodni.

Obrażenia ciała

Andrzej Zalewski miał obrażenia głowy, korpusu, pleców oraz kończyn dolnych. Na jego ciele były liczne zadrapania i podbiegnięcia krwawe. Mężczyzna miał również rany kłute, cięte i rany tłuczone. Wszystkie obrażenia wskazują, że przed śmiercią ofiara byłą katowana. Miał złamaną rękę i nogę. Sprawca wciąż pozostawał nieznany.

Śledztwo

Pomimo intensywnych działań mundurowych do dzisiaj nie udało się ustalić motywu tej okrutnej zbrodni. Policja wykluczyła jednak motyw rabunkowy, ponieważ przy porzuconych zwłokach znaleziono dokumenty należące do ofiary oraz dzienny utarg w kwocie 4000 zł.

Śledztwo zostało bardzo szybko umorzone. Sprawca przez 24 lata pozostaje na wolności. Nikt nie usłyszał zarzutu za dokonaną zbrodnię na Andrzeju Zalewskim. Rodzina twierdzi, że było to zabójstwo na zlecenie. Komu zależało na tym, by mężczyzna zniknął? Czy miał wrogów? Być może był niewygodnym konkurentem, któremu biznes szedł za dobrze. Jest wiele pytań bez odpowiedzi.

Andrzej Zalewski dwa miesiące przed zabójstwem otrzymywał groźby. Nie wiadomo jednak, kim była osoba, która je kierowała w stronę ofiary. Bał się o swoje życie i właśnie wtedy zakupił gaz do samoobrony. Nigdy nie wyjawił, kto go prześladuje. Z pewnością, gdyby zgłosił to na policję, można było uniknąć tragedii. Do sprawy próbowało wracać kilkakrotnie Archiwum X… Bez skutku. Bliscy zamordowanego twierdzą, że było to zabójstwo na zlecenie. Wierzymy, że pomimo upływu lat uda się rozwiązać tę sprawę.

Źródło:Niewyjaśnione morderstwo sprzed 24 lat (tvp.pl)