W środę, 17 grudnia 2025 roku, w Lęborku doszło do sytuacji, która postawiła na nogi wszystkie lokalne służby ratunkowe. Matka 10-letniego chłopca zgłosiła na policję zaginięcie syna, który nie wrócił do domu po lekcjach. Chłopiec wyszedł ze szkoły około godziny 14:00 i od tego momentu ślad po nim zaginął. Sytuację pogarszał fakt, że dziecko nie miało przy sobie telefonu komórkowego, co uniemożliwiało jakikolwiek bezpośredni kontakt z rodzicami.
Natychmiast po zgłoszeniu policja ogłosiła alarm i uruchomiła masową akcję poszukiwawczą. W działania zaangażowano nie tylko wszystkich dostępnych policjantów z Komendy Powiatowej w Lęborku, ale także strażaków. Służby metodycznie przeszukiwały cały teren miasta, sprawdzając okolice szkoły, place zabaw oraz główne ulice. Zbliżający się zmrok i brak kontaktu z chłopcem sprawiały, że każda minuta była na wagę złota.
Finał poszukiwań okazał się jednak zaskakujący i szczęśliwy. Po około godzinie od zgłoszenia, tuż po godzinie 18:00, patrol policji natknął się na zaginionego chłopca spacerującego główną ulicą Lęborka w towarzystwie koleżanki z klasy. Dziecko było całe i zdrowe - po prostu postanowiło spędzić popołudnie z rówieśniczką, nie informując o tym rodziców. Po zakończeniu akcji policja wydała apel do opiekunów o wzmożony nadzór nad dziećmi.
Rodzice zgłosili zaginięcie syna
Koszmar każdego rodzica stał się rzeczywistością dla mieszkańców Lęborka. Gdy zegar wskazywał godzinę 14:00, ich 10-letni syn powinien wrócić ze szkoły do domu. Chłopiec, jak co dzień, wyruszył rano na zajęcia, jednak po ich zakończeniu nie pojawił się w domu o zwyczajowej porze. Początkowe zaniepokojenie rodziców szybko przerodziło się w poważną obawę o los dziecka.
Sytuację komplikowała istotna okoliczność - chłopiec nie miał przy sobie telefonu komórkowego, co uniemożliwiało bezpośredni kontakt z nim. W dzisiejszych czasach, gdy większość dzieci dysponuje smartfonami, brak możliwości lokalizacji i komunikacji znacznie utrudniał poszukiwania. Matka dziecka rozpoczęła własne działania - sprawdzała znane miejsca, w których syn mógł przebywać, kontaktowała się z rodzicami jego kolegów i przeszukiwała najbliższą okolicę.
Godziny mijały, a po chłopcu wciąż nie było śladu. Kiedy na horyzoncie zaczął zapadać zmrok, zrozpaczona matka podjęła decyzję o zawiadomieniu służb. Wieczorne godziny jesiennego dnia zdecydowanie zwiększały obawy o bezpieczeństwo zaginionego 10-latka. Nadchodząca noc, spadające temperatury i brak informacji o miejscu pobytu dziecka to czynniki, które zmuszały do natychmiastowego działania. Policja w Lęborku błyskawicznie zareagowała na zgłoszenie i rozpoczęła intensywne poszukiwania.
Masowa akcja poszukiwawcza w mieście
Gdy tylko dotarła informacja o zaginięciu dziecka, policja w Lęborku natychmiast ogłosiła alarm w całej komendzie. Sprawa zaginięcia 10-latka została potraktowana z najwyższą powagą, uruchamiając procedury przewidziane dla tego typu sytuacji kryzysowych. Wszyscy dostępni funkcjonariusze zostali zmobilizowani do poszukiwań.
Do akcji ratunkowej błyskawicznie włączyli się również strażacy, dysponujący specjalistycznym sprzętem i wyszkolonymi zespołami poszukiwawczymi. Współpraca obu służb pozwoliła na objęcie większego obszaru i skuteczniejsze prowadzenie działań.
Służby przeszukiwały cały teren miasta, systematycznie sprawdzając kolejne rejony Lęborka. Szczególną uwagę zwrócono na okolice szkoły, do której uczęszcza chłopiec, oraz główne ulice w centrum miasta. Funkcjonariusze sprawdzali również place zabaw, parki oraz inne miejsca, gdzie mogą przebywać dzieci.
W akcji poszukiwawczej uczestniczyły patrole piesze oraz zmotoryzowane, które przemierzały ulice miasta w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów zaginionego 10-latka. Sprawdzano zarówno miejsca publiczne, jak i bardziej odludne zakątki.
Chłopiec spacerował z koleżanką
Intensywne poszukiwania 10-latka w Lęborku zakończyły się nieoczekiwanym zwrotem akcji. Chłopiec został odnaleziony około godziny 18:00, zaledwie godzinę po zgłoszeniu jego zaginięcia przez zaniepokojonych rodziców. Jak się okazało, dziecko wcale nie zgubiło się ani nie znalazło w niebezpiecznej sytuacji.
Funkcjonariusze policji zauważyli poszukiwanego chłopca spacerującego spokojnie główną ulicą miasta. Co istotne, nie był sam - towarzyszyła mu koleżanka z klasy. Dzieci najwyraźniej postanowiły spędzić razem popołudnie, nie informując o swoich planach rodziców, co wywołało niepotrzebną panikę.
Gdy patrol policji zatrzymał dzieci, okazało się, że 10-latek jest w pełni bezpieczny i nic mu nie zagraża. Chłopiec nie wykazywał oznak stresu czy niepokoju, najwyraźniej nieświadomy skali poszukiwań, które zostały uruchomione z jego powodu. Spokojny spacer z koleżanką zamienił się w akcję angażującą służby ratunkowe oraz mieszkańców Lęborka. Cała sytuacja stała się przykładem tego, jak szybko zwykłe dziecięce zaniedbanie może przerodzić się w poważną operację poszukiwawczą.
Apel policji do rodziców
Asp. szt. Marta Szałkowska z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku oficjalnie przekazała informacje mediom na temat zakończonych poszukiwań 10-letniego chłopca. Funkcjonariuszka podkreśliła, że choć sprawa zakończyła się szczęśliwie, incydent ten jest wyraźnym sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich rodziców i opiekunów.
Policja wydała oficjalny apel o wzmożony nadzór nad dziećmi, szczególnie w kontekście ich aktywności online i planów spotykania się z rówieśnikami. Przedstawiciele KPP Lębork zwrócili uwagę, że tego typu sytuacje można skutecznie zapobiegać poprzez bieżącą kontrolę i świadomość tego, gdzie przebywają najmłodsi członkowie rodziny.
Incydent w Lęborku wyraźnie pokazał ogromne znaczenie otwartej komunikacji między rodzicami a dziećmi. Funkcjonariusze podkreślili, że dzieci powinny czuć się komfortowo, informując rodziców o swoich planach i miejscach pobytu. Brak tej podstawowej komunikacji może prowadzić do niepotrzebnego zaangażowania służb ratunkowych i wielu godzin pełnych stresu dla wszystkich zaangażowanych osób.
Policja apeluje również o edukowanie dzieci na temat bezpieczeństwa i konsekwencji, jakie niesie za sobą niewłaściwe postępowanie oraz niepoinformowanie opiekunów o swoich zamiarach.
Podsumowanie
W Lęborku doszło do alarmu po zaginięciu 10-letniego chłopca. Służby ratunkowe, w tym policja i strażacy, przez kilka godzin prowadziły intensywne poszukiwania dziecka. W akcji brali udział również mieszkańcy miasta, którzy spontanicznie włączyli się w pomoc przy odnalezieniu zaginionego.
Finał całej sprawy okazał się zaskakujący - chłopiec został odnaleziony cały i zdrowy. Jak się okazało, dziecko po prostu bawiło się w okolicy i nie zdawało sobie sprawy z zamieszania, jakie wywołała jego nieobecność. Sytuacja zakończyła się szczęśliwie, choć przypomina o wadze nadzoru nad dziećmi oraz szybkiego reagowania w przypadku ich zaginięcia.
Źródło: FAKT24.pl
Komentarze (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz