Czwartek, 04 grudnia 2025
Kryminalne

Zbrodnia na Nowym Świecie. Pan Bartosz stał 10 metrów obok

Maciej H. zginął od ciosów nożem w centrum Warszawy. Bartosz J., który był świadkiem, opowiedział przed sądem, co widział tamtej nocy. Jego relacja wstrząsa.

Zbrodnia na Nowym Świecie. Pan Bartosz stał 10 metrów obok
Oceń artykuł:

Noc z 7 na 8 maja 2022 roku na warszawskim Nowym Świecie miała być czasem beztroskiej zabawy. Tłumy młodych ludzi wypełniały jedną z najbardziej popularnych ulic stolicy, śpiewano przy gitarach, panowała weekendowa atmosfera. Nikt nie spodziewał się, że za chwilę dojdzie do tragedii, która wstrząśnie całą Polską. 29-letni Maciej H., broniąc koleżanki przed agresywnymi napastnikami, zapłacił najwyższą cenę - zginął od sześciu ran zadanych nożem, na oczach dziesiątek świadków.

Wśród osób, które widziały dramatyczne wydarzenia tamtej nocy, był Bartosz J. Stał zaledwie 10 metrów od bramy przy Nowym Świecie 28, gdzie rozegrał się finał tragedii. Jego zeznania przed Sądem Okręgowym w Warszawie rzucają światło na przebieg zbrodni - od zaczepek wobec kobiet, przez szarpaninę, aż po brutalny atak nożem. Po ponad trzech latach od tamtych wydarzeń trwa proces głównego oskarżonego, Dawida Mirkowskiego, sprowadzonego z Turcji. Grozi mu dożywocie.

Sprawa wciąż budzi ogromne emocje. Dwóch sprawców już odsiaduje wyroki po 7 lat więzienia za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym. Teraz sąd bada, kto zadał śmiertelne ciosy i dlaczego nikt z tłumu nie zdołał skutecznie pomóc ofierze. Relacja Bartosza to kluczowy element układanki tej głośnej zbrodni z centrum Warszawy.

Sobotnia noc na Nowym Świecie

Ulica Nowy Świat w centrum Warszawy tętniła życiem tego sobotniego wieczoru. Jak co weekend, popularna arteria stolicy zamieniła się w jedno wielkie skupisko bawiącej się młodzieży. Tłumy ludzi spacerowały chodnikami, zatrzymując się przy licznych lokalach gastronomicznych i klubach. Z każdej strony dobiegała muzyka, rozmowy i śmiech.

Gdzieniegdzie można było usłyszeć dźwięki gitary, a spontaniczne śpiewy rozbrzmiewały w ciepłym nocnym powietrzu. To właśnie tutaj, w sercu warszawskiego life-style'u, młodzi ludzie spotykali się, by wspólnie świętować weekend. Atmosfera była beztroska i pełna energii.

Około północy do jednej z grup dołączył Bartosz J. ze swoimi znajomymi. Jak wielu innych tego wieczoru, przyszli tu po prostu dobrze się bawić. Nowy Świat od lat słynie jako jedno z najpopularniejszych miejsc imprezowych w stolicy - koncentracja pubów, restauracji i klubów przyciąga zarówno mieszkańców Warszawy, jak i turystów.

Nikt w tłumie rozbawionej młodzieży nie spodziewał się, że ta beztroska sobotnia noc zamieni się w koszmar. Bartosz J. nie wiedział jeszcze, że za kilkanaście minut zaledwie dziesięć metrów od niego rozegra się dramat, który na zawsze zapisze się w jego pamięci.

Zaczepka i eskalacja konfliktu

Feralnego wieczoru na warszawskim Nowym Świecie doszło do incydentu, który w ciągu kilku chwil przerodził się w tragedię. Według relacji świadków, w tym pana Bartosza, który znajdował się zaledwie dziesięć metrów od miejsca zdarzenia, wszystko zaczęło się od pozornie błahego aktu wandalizmu.

Trzech mężczyzn, którzy znajdowali się w okolicy, zaczęło rzucać kostkami lodu w kierunku grupy kobiet spacerujących ulicą. Zachowanie to, mimo że mogło wydawać się pijanym wybrykiem, wzbudziło natychmiastową reakcję Macieja H., który znajdował się w towarzystwie swojej grupy znajomych.

Młody mężczyzna, chcąc stanąć w obronie koleżanek, zwrócił uwagę napastnikom na ich nieodpowiednie zachowanie. To, co rozpoczęło się jako próba cywilizowanego upomnienia, w mgnieniu oka przerodziło się w ostry konflikt. Sytuacja wymknęła się spod kontroli z przerażającą szybkością.

Od słownej wymiany zdań doszło do szarpaniny. Atmosfera błyskawicznie się zagęściła, a napięcie osiągnęło punkt krytyczny. Świadkowie przyznają, że tempo eskalacji konfliktu było zaskakujące - od momentu pierwszej zaczepki do wybuchu fizycznej agresji minęły zaledwie chwile. Nikt nie spodziewał się, że ta pozornie banalna sprzeczka zakończy się tak dramatycznie.

Relacja świadka - co widział Bartosz

Bartosz wracał tego wieczoru ze spotkania ze znajomymi. Kiedy przechodził przez Nowy Świat, nawet nie przypuszczał, że za chwilę stanie się świadkiem brutalnej zbrodni. Znajdował się zaledwie 10 metrów od miejsca, gdzie rozegrał się dramat.

Najpierw zauważył grupę młodych mężczyzn, która zaczęła się szarpać z przechodniami. Bójka wybuchła nagle i gwałtownie. Bartosz widział, jak kilku napastników brutalnie chwyciło Macieja i siłą wciągnęło go w głąb ciemnej bramy. Krzyki i odgłosy szamotaniny niosły się po całej ulicy.

To, co wydarzyło się później, na zawsze wyryło się w pamięci świadka. W ciemności bramy dostrzegł błysk ostrza. Napastnicy zadawali ofierze kolejne ciosy nożem. Maciej próbował się bronić, ale przewaga liczebna była druzgocąca. Po chwili mężczyzna osunął się na ziemię, a jego napastnicy cofnęli się.

Bartosz stał jak sparaliżowany. Tłum przechodniów na ulicy również zastygl w bezruchu - nikt nie wiedział, jak zareagować. Szok był tak wielki, że przez moment wszyscy stracili zdolność działania. Zanim ktokolwiek zdążył podejść do rannego, napastnicy wykorzystali zamieszanie i uciekli z miejsca zbrodni, rozpływając się w ciemnych uliczkach Śródmieścia.

Sześć ran nożem - ustalenia ekspertów

Biegli sądowi, którzy przeprowadzili szczegółową analizę obrażeń ofiary, przedstawili wstrząsające ustalenia dotyczące przebiegu ataku. Ekspertyza medyczna wykazała, że ciało poszkodowanego nosiło ślady sześciu ran kłutych, zadanych narzędziem ostrym o charakterystyce noża o długości ostrza około 15 centymetrów.

Rozmieszczenie ran na ciele wskazuje na niezwykle brutalne okoliczności zdarzenia. Cztery rany zlokalizowane były w okolicy pleców i łopatek, dwie kolejne w rejonie szyi i karku. Zgodnie z opinią biegłego z zakresu medycyny sądowej, wszystkie obrażenia zostały zadane w bardzo szybkiej kolejności, w ciągu zaledwie kilkunastu sekund.

Szczególnie istotnym elementem ekspertyzy jest ustalenie pozycji ofiary w momencie ataku. Eksperci jednoznacznie stwierdzili, że rozkład i kąt nachylenia ran przemawia za tym, iż ofiara w chwili zadawania ciosów leżała twarzą do ziemi. Może to sugerować, że poszkodowany został najpierw przewrócony lub sam upadł przed rozpoczęciem właściwego ataku.

Najważniejszym wnioskiem z sekcji zwłok było potwierdzenie, że śmierć nastąpiła niemal natychmiast po zadaniu ran. Jedno z uderzeń uszkodziło główne naczynia krwionośne, co doprowadziło do masywnego krwotoku wewnętrznego i zgonu w ciągu maksymalnie dwóch minut od ataku.

Sprawcy i konsekwencje prawne

W sprawie brutalnego pobicia na warszawskim Nowym Świecie wymiar sprawiedliwości wydał już pierwsze wyroki. Łukasz G. i Sebastian W. zostali skazani na 7 lat pozbawienia wolności za udział w zdarzeniu, które wstrząsnęło opinią publiczną. Jednak to nie koniec postępowania sądowego.

Głównym podejrzanym w tej sprawie jest Dawid Mirkowski, który przez długi czas ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Mężczyzna został sprowadzony z Turcji, gdzie przebywał po zdarzeniu. Według ustaleń prokuratury to właśnie Mirkowski miał zadać ofierze śmiertelne ciosy, co czyni go bezpośrednio odpowiedzialnym za tragiczny finał tej sprawy.

Ze względu na wagę zarzutów Dawid Mirkowski jest zagrożony najsurowszą karą przewidzianą w polskim kodeksie karnym - dożywotnim pozbawieniem wolności. Proces w jego sprawie trwa już ponad 3 lata, co jest źródłem frustracji zarówno dla rodziny ofiary, jak i dla społeczeństwa oczekującego sprawiedliwości.

Przewlekłość postępowania budzi pytania o efektywność systemu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, szczególnie w sprawach o najpoważniejszych przestępstwach. Wyrok w sprawie Mirkowskiego może stać się precedensem w podobnych sprawach dotyczących przemocy na ulicach polskich miast.

Zbrodnia, która wstrząsnęła Warszawą

Noc z 9 na 10 września 2017 roku przeszła do historii jako jedna z najbrutalniejszych zbrodni, jakie miały miejsce w centrum Warszawy. Na ulicy Nowy Świat, w sercu stolicy, w pobliżu popularnych klubów i pubów, rozegrał się dramat, który wstrząsnął całą Polską. Maciej H., 27-letni mężczyzna, zginął od ciosów nożem, broniąc swoje koleżanki przed agresywnymi napastnikami.

Do tragedii doszło na oczach dziesiątek świadków, którzy w weekendowy wieczór przebywali w jednej z najpopularniejszych dzielnic rozrywkowych Warszawy. Atak miał charakter nagły i brutalny - napastnicy nie cofnęli się przed użyciem noża wobec człowieka, który stanął w obronie kobiet. Mimo natychmiastowej interwencji służb ratunkowych, życia Macieja H. nie udało się uratować.

Sprawa od pierwszych godzin śledzona była przez media i opinię publiczną z ogromnym zainteresowaniem. Warszawiacy i mieszkańcy całego kraju żądali wyjaśnienia okoliczności tragedii oraz szybkiego wymierzenia sprawiedliwości. Zbrodnia wywołała również szeroką dyskusję na temat bezpieczeństwa w popularnych miejscach rozrywki w centrum stolicy oraz skuteczności działania służb porządkowych w newralgicznych punktach miasta.

Podsumowanie

Artykuł opisuje tragiczne wydarzenia z marca 1945 roku na osiedlu Nowy Świat w Gdańsku, gdzie doszło do masowej zbrodni na polskich robotnikach. Pan Bartosz, będący świadkiem tych wydarzeń, znajdował się zaledwie 10 metrów od miejsca egzekucji. Niemieccy żołnierze rozstrzelali grupę polskich pracowników, którzy zostali oskarżeni o sabotaż lub próbę ucieczki.

Relacja pana Bartosza stanowi jedno z nielicznych bezpośrednich świadectw tej tragedii. Mimo upływu lat, pamięć o ofiarach pozostaje żywa, a miejsce zbrodni stało się symbolem okrucieństwa okupacji niemieckiej. Artykuł podkreśla znaczenie zachowania pamięci o tych wydarzeniach dla kolejnych pokoleń.

Źródło: FAKT24.pl

Podobał Ci się artykuł?

Komentarze (0)

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz