Wtorek, 23 grudnia 2025
Kryminalne

Wampir z Bytowa - mrożąca krew historia Leszka Pękalskiego

Leszek Pękalski przyznał się do nawet 90 zabójstw, ale skazano go tylko za jedno. Historia seryjnego mordercy, który nigdy nie opuści zakładu zamkniętego.

Wampir z Bytowa - mrożąca krew historia Leszka Pękalskiego
Oceń artykuł:

Leszek Pękalski – „Wampir z Bytowa”. Najciemniejsza karta polskiej kryminalistyki

Niewielka miejscowość na Pomorzu, okolice Bytowa. Spokojne tereny, gdzie wszyscy się znają i niewiele się dzieje. To właśnie tam, 12 lutego 1966 roku, przyszedł na świat człowiek, który zapisał się w historii Polski jako jedna z najbardziej przerażających postaci polskiej kryminalistyki. Leszek Jacek Pękalski, znany opinii publicznej jako „Wampir z Bytowa”, do dziś budzi grozę, kontrowersje i pytania, na które być może nigdy nie poznamy pełnej odpowiedzi.

Pękalski przyznawał się do dziesiątek zabójstw – w swoich relacjach mówił nawet o 70–90 ofiarach. W świetle prawa został jednak skazany tylko za jedno zabójstwo oraz przestępstwa seksualne. Jego sprawa stała się jednym z najbardziej skomplikowanych i kontrowersyjnych śledztw w historii III RP.


Kim był Leszek Pękalski?

Leszek Pękalski urodził się w okolicach Bytowa – w przekazach pojawiają się zarówno Osieki, jak i samo miasto Bytów. Był nieślubnym dzieckiem, wychowywanym w trudnych warunkach społecznych. Od najmłodszych lat pozostawał na marginesie – zaniedbany, odrzucony, z problemami rozwojowymi. Biegli oceniali go później jako osobę lekko upośledzoną intelektualnie.

W dorosłym życiu mieszkał u wuja, zmagał się z biedą, utrzymywał się z renty inwalidzkiej. Nie pracował, często znikał z domu na wiele dni. Sąsiedzi zapamiętali go jako osobę dziwną, niepokojącą, wzbudzającą lęk, ale nie taką, którą ktoś łączyłby z brutalnymi zbrodniami.

W latach 80. i 90. włóczył się po różnych regionach Polski. Nie miał stałego miejsca zamieszkania, co – jak później oceniali śledczy – znacznie utrudniało powiązanie go z poszczególnymi przestępstwami. Jego anonimowość była jednym z kluczowych powodów, dla których przez lata pozostawał poza zainteresowaniem organów ścigania.


Zbrodnie i szokujące przyznania

Przełom nastąpił w 1991 roku, gdy Pękalski został zatrzymany po brutalnym gwałcie. Ofiara przeżyła i rozpoznała go po głosie, mimo że sprawca miał zasłoniętą twarz. Dopiero wtedy śledczy zaczęli odkrywać skalę zagrożenia.

Podczas przesłuchań Pękalski zaczął przyznawać się do licznych zabójstw na terenie całego kraju. Jego relacje były chłodne, pozbawione emocji, często bardzo szczegółowe. Na podstawie jego wyjaśnień prokuratura badała około 30 różnych spraw, a w akcie oskarżenia pojawiło się 17 zarzutów zabójstwa.

Kluczowy problem był jeden:
👉 brak twardych dowodów.

Nie było DNA, świadków, zabezpieczonych narzędzi. W wielu przypadkach śledczy nie byli w stanie nawet jednoznacznie potwierdzić, że opisywane przez niego zdarzenia rzeczywiście miały miejsce. Po pewnym czasie Pękalski odwołał swoje zeznania, twierdząc, że były wymuszane i że opowiadał to, czego oczekiwali policjanci.


Jedyna udowodniona zbrodnia

Ostatecznie udowodniono mu jedno zabójstwo – dokonane w 1990 roku w lesie koło Budowa. Ofiarą była młoda dziewczyna, Sylwia. Pękalski uderzył ją kilkukrotnie w głowę, a następnie dopuścił się gwałtu. To właśnie za tę zbrodnię, a także za gwałt z 1991 roku, został skazany.

Pozostałe sprawy – mimo ogromnego wysiłku śledczych – pozostały niewyjaśnione. Do dziś nie wiadomo, ile z przyznań Pękalskiego było prawdą, a ile wytworem chorej wyobraźni.


Śledztwo bez precedensu

Postępowanie przeciwko Pękalskiemu było jednym z największych i najbardziej obciążających psychicznie śledztw w Polsce. Przeprowadzano dziesiątki wizji lokalnych w całym kraju. Ze względów bezpieczeństwa używano manekinów, na których podejrzany odtwarzał przebieg rzekomych zbrodni.

Biegli psychiatrzy wskazywali na ciężkie zaburzenia osobowości oraz parafilie seksualne, w tym elementy sadyzmu i nekrofilii. Jednocześnie podkreślali, że Pękalski jest osobą skrajnie niebezpieczną, niezdolną do funkcjonowania w społeczeństwie.


Wyrok

W 1996 roku sąd skazał Leszka Pękalskiego na 25 lat pozbawienia wolności. W tamtym czasie była to jedna z najwyższych możliwych kar. Mimo licznych przyznań, wyrok dotyczył wyłącznie jednej zbrodni, ponieważ tylko ona została udowodniona ponad wszelką wątpliwość.


Co się z nim stało później?

Po odbyciu kary Pękalski miał opuścić więzienie po 25 latach, jednak do tego nie doszło. Sąd uznał, że nadal stanowi skrajne zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób. Na tej podstawie został skierowany do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.

Nie jest tam więźniem, lecz osobą izolowaną decyzją sądu. Jego pobyt podlega okresowym opiniom biegłych, jednak według dostępnych informacji wciąż przebywa w ośrodku i nie ma przesłanek do jego zwolnienia.


Podsumowanie

Historia Leszka Pękalskiego pozostaje jedną z najbardziej mrocznych i niejednoznacznych spraw w historii polskiej kryminalistyki. Czy zabił tylko jedną osobę, czy dziesiątki? Tego prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Czas, brak dowodów i błędy proceduralne sprawiły, że prawda może już nigdy nie wyjść na jaw.

Jedno jest pewne: to człowiek, który – według biegłych i sądów – nie powinien wrócić do społeczeństwa. A jego sprawa do dziś pozostaje symbolem granic ludzkiego zła i bezradności systemu wobec zbrodni sprzed lat.

Podobał Ci się artykuł?

Komentarze (0)

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz