Pod koniec stycznia Polskę obiegła informacja o makabrycznym odkryciu, które miało miejsce w Zdziechowicach Drugich na Podkarpaciu. Ciało 60-letniej Jadwigi K. znaleziono rozczłonkowane i porozrzucane na terenie jednej z okolicznych posesji.
Co stało się w Zdziechowicach?
Bliscy kobiety zaskoczeni nagłym zniknięciem 60-latki, o zaginięciu poinformowali policję. Z relacji sąsiadów wynika, że ofiara była częstym gościem w domu Mariana S. i jego syna, 32-letniego Romana S.
Ponieważ ofiara była w stałych kontaktach z owymi mężczyznami, funkcjonariusze udali się pod ich adres. Po trwających 3 dni przeszukaniach, natknęli się na poukrywane części ciała zamordowanej kobiety. Fragmenty zwłok ujawniono w różnych miejscach, łącznie z ulem, kombajnem, szopą i piecem w domu. Część z nich nosiła ślady podpalenia. Śledczym nie udało się odnaleźć wszystkich części ciała ofiary.
Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że do śmierci kobiety miało dojść 9 stycznia 2021 roku.
Na terenie posesji często dochodziło do libacji alkoholowych – być może to właśnie w wyniku spożycia alkoholu doszło do tej tragedii. W libacjach uczestniczył również 54-letni Piotr K.
Policja nie ujawnia szczegółów
Jak udało się dowiedzieć TVP Info Roman S. usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz zbezczeszczenia zwłok. Piotr K. prawdopodobnie odpowie za niepoinformowanie o przestępstwie organów ścigania, pomimo wiedzy, którą miał w tym temacie. Zarzuty dla obu zatrzymanych mogą zostać zmienione po uzyskaniu wyników sekcji zwłok.
32-latek i 54-latek z pewnością najbliższe 3 miesiące spędzą w więzieniu. Policja oraz prokuratura dla dobra śledztwa nie informują o szczegółach zbrodni oraz nie ujawniają motywu zabójstwa. Warto wspomnieć, że 54-latek niedawno opuścił mury więzienia, wiele wskazuje na to, że tym razem trafi za nie na dłużej.
źródło: