Sprawa zaginięcia 25-letniej Aleksandry Maliszewskiej z Łodzi wstrząsnęła całą Polską. Młoda, ambitna studentka farmacji z jasno określonymi planami na przyszłość zniknęła 26 maja 2015 roku, w Dzień Matki. Jej tajemnicze zaginięcie początkowo budziło skojarzenia z historią Iwony Wieczorek, jednak finał poszukiwań Oli przyniósł odpowiedzi, których nikt nie chciał usłyszeć.
Ambitna studentka z planami na przyszłość
Aleksandra Maliszewska była studentką farmacji na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, gdzie przygotowywała się do obrony pracy magisterskiej. Była znana jako sympatyczna, ambitna i pracowita osoba, która cieszyła się sympatią zarówno wśród znajomych, jak i wykładowców. Mieszkała w Łodzi z chłopakiem, Mateuszem, z którym tworzyli szczęśliwy związek i wspólnie planowali przyszłość.
26 maja, w Dzień Matki, Aleksandra nie zadzwoniła do swojej mamy z życzeniami. Takie zachowanie było zupełnie do niej niepodobne. Mateusz, wychodząc rano do pracy, widział Aleksandrę w mieszkaniu. Gdy wieczorem wrócił i odkrył, że dziewczyny nadal nie ma, zaczął dzwonić do znajomych i szpitali. Wkrótce zgłosił jej zaginięcie matce Aleksandry, która natychmiast powiadomiła policję.
Poszukiwania w całej Łodzi
Policja rozpoczęła szeroko zakrojone działania. Sprawdzano monitoring, przesłuchiwano świadków, a psy tropiące przeczesywały okolice. Bliscy Aleksandry rozwieszali plakaty w całej Łodzi, a detektyw Krzysztof Rutkowski włączył się do akcji, wyznaczając nagrodę za informacje, które mogłyby pomóc w odnalezieniu dziewczyny.
Mimo licznych zgłoszeń o rzekomych widzeniach Aleksandry, żaden trop nie doprowadził do przełomu. Po kilku dniach od zaginięcia śledztwo utknęło w martwym punkcie. Specjalna grupa operacyjna przeszukiwała okoliczne stawy, ogródki działkowe i tereny przemysłowe, ale Aleksandra wydawała się rozpłynąć w powietrzu.
Tragiczny finał
17 czerwca 2015 roku, ponad trzy tygodnie od zaginięcia Aleksandry, pracownicy firmy wycinającej drzewa w okolicach ul. Technicznej na łódzkim Widzewie wyczuli nieprzyjemny zapach. W zaroślach znaleźli ciało młodej kobiety w pozycji siedzącej, oparte o pień drzewa. Stan zwłok wskazywał, że leżały tam od dłuższego czasu.
Przy ciele znaleziono rzeczy osobiste Aleksandry, w tym dokumenty, które umożliwiły jej identyfikację. Prokuratura wszczęła dochodzenie, a wyniki sekcji zwłok i badań DNA potwierdziły najgorsze – była to zaginiona 25-latka.
Dlaczego?
Śledczy ustalili, że Aleksandra najprawdopodobniej targnęła się na życie. Przy jej ciele znaleziono nóż, plastikową butelkę z cieczą oraz plecak. Nie znaleziono śladów udziału osób trzecich. Według prokuratury, dziewczyna mogła podjąć tę dramatyczną decyzję z powodu obaw związanych z obroną pracy magisterskiej.
Żałoba i pytania bez odpowiedzi
Sprawa Aleksandry Maliszewskiej poruszyła opinię publiczną, ale również zwróciła uwagę na problemy psychiczne młodych ludzi. Jej rodzina i przyjaciele są zdruzgotani, wciąż zadając sobie pytanie, czy coś mogło zapobiec tej tragedii.