Czy to możliwe, że ktoś zmusił Paulinę do założenia liny na szyję, a kiedy nie chciała tego zrobić, uderzył ją w twarz? Nie wisiała wysoko, nogi dotykały ziemi. Lina nie była mocno zawiązana, lecz tylko owinięta wokół rury w garażu. Czy zatem to możliwe, że ktoś bił dziewczynę po nogach, by nie mogła stać? Czy w taki okropny sposób się udusiła?
We wtorek 22 maja 2012 roku, około godziny 9.00 rano Mariusz Arbaczewski wszedł do garażu. To, co zobaczył, zapisało się w jego głowie na zawsze. Szyję jego siostry owijał gruby czerwony sznur przymocowany do rury. Paulina wyglądała na martwą. Mariusz, nie zwlekając, zdjął siostrę, położył na ziemi i podjął się reanimacji, ale niestety jego siostra już nie żyła. Od razu wezwał policję.
Śmierć 15-latki z Czemiernik owiana jest tajemnicą po dziś dzień. Prokuratura bardzo szybko uznała, że dziewczyna popełniła samobójstwo, a oficjalne śledztwo w tej sprawie zostało zakończone i umorzone. Śledczy nie znaleźli dowodów na to, że ktokolwiek nakłaniał nastolatkę, by targnęła się na swoje życie. W takim razie pozostawałoby najważniejsze pytanie: dlaczego to zrobiła?
Paulina
15-letnia Paulina Arbaczewska według rodziny i znajomych była wesoła, pogodna i bardzo lubiana wśród rówieśników. Nie miała wrogów, była zakochana w swoim chłopaku Michale, cieszyła się na nadchodzące wakacje. Miała plany, które realizowała. Kochała życie. Nie miała powodów, aby się zabić.
Pomimo braku motywu i dziwnych okoliczności śmierci śledczy uznali jej za samobójstwo.
Zatarcie śladów?
Po odkryciu zwłok Pauliny znaleziono w garażu jej dwa telefony komórkowe – Sony Ericsson i Nokię – oba z wyjętymi kartami SIM. Wszystkie dane z telefonów zostały wykasowane, wraz ze zdjęciami, których Paulina miała naprawdę sporo. Później okazało się, że to samo stało się z jej laptopem marki Acer, który znajdował się w jej pokoju. Nic nie zostało – dane, pliki, zdjęcia, zapisane dokumenty…
Ważnym tropem w sprawie – którego nie sprawdzili śledczy – jest to, że nieznana nikomu osoba logowała się na konto internetowe dziewczyny. Parę dni po śmierci Pauliny ktoś zalogował się na jej konto w jednym z mediów społecznościowych i wykasował cały jej profil. Nie wiadomo, kto i dlaczego to zrobił. Rodzina stwierdziła, że to na pewno nikt z nich.
Zastanawiające jest również, skąd pochodziła gruba czerwona lina, na której podobno powiesiła się Paulina. Nikt z rodziny nie pamięta, by sznur znajdował się w ich garażu…
Zakład śmierci
Pytanie o linę ma hipotetyczną odpowiedź – „zakład o śmierć”. Podobno Paulina założyła się z dwojgiem nastolatków, że jest w stanie popełnić samobójstwo. Miała też to wyznać swojej przyjaciółce.
Owi chłopcy mieli powiedzieć Paulinie, że jak będzie gotowa, to przyniosą jej linę. Do dnia dzisiejszego prokuratora nie jest w stanie odpowiedzieć, kim byli wspomniani chłopcy. Rodzice Pauliny podejrzewają, że jednym z nich mógł być chłopak dziewczyny. Chcieliby również wiedzieć, o czym w ostatnich chwilach swojego życia ich córka pisała z Michałem.
Rodzina twierdzi, że do dziś nie może doprosić się tych informacji z akt sprawy. Wiążą ten fakt z tym, że ówczesny chłopak ich córki to syn wysoko postawionej sędzi orzekającej w województwie lubelskim.
Sprawą bezdyskusyjną jest fakt, że dzień przed śmiercią wysyłał Paulinie smsy, do czego przyznał się podczas przesłuchania. Niestety treści tych wiadomości nie ma w aktach sprawy, chłopak nie był też szczegółowo pytany o inne smsy i dane. Dlaczego nie przesłuchano Michała dokładniej, a niezręczne smsy po prostu przepadły?
Rodzice na własną rękę próbowali pozyskać bilingi i informacje wydobyte z telefonu i komputera córki. Dzwonili w tej sprawie do funkcjonariuszki policji prowadzącej śledztwo w tej sprawie na zlecenie prokuratury w Radzyniu Podlaskim.
Funkcjonariuszka policji poinformowała rodziców Pauliny, że jest w posiadaniu bilingów z telefonu ich córki, ale ma odgórny zakaz udostępniania ich. Powiedziała, że jest tylko wykonawcą zadań zleconych przez prokuratora w Radzyniu Podlaskim i nie może nikomu przekazywać materiałów operacyjnych.
Jednak według prokuratora rejonowego w Radzyniu Podlaskim, Janusza Syczyńskiego, nie ma żadnych tajemnic w tej sprawie, a całość materiału dowodowego została udostępniona rodzicom.
Kolejne tajemnice
Inną ważną kwestią w tej sprawie jest samo ciało Pauliny. Na jej twarzy widniała świeża, podłużna rana, jak po uderzeniu. Nogi dziewczyny pokrywały siniaki i krew, jeden but był cały zakrwawiony. Sekcja zwłok wykazała, że w nogi uderzano tępokrawędzistym narzędziem. Można domniemywać, że to osoba trzecia biła dziewczynę po nogach przed śmiercią.
Czy mogło być tak, że ktoś był w domu Pauliny w dniu jej śmierci i „pomógł” jej się powiesić?
Rodzina twierdzi, że tak. Wskazują na to otwarte drzwi do garażu i domu, które kompletnie nie pasują do zachowania nastolatki. Paulina zawsze pamiętała o zamykaniu wszystkich drzwi. Miała to w nawyku. Jednak tego feralnego dnia drzwi do garażu pozostały otwarte. Może to oznaczać, że ktoś tam był i nie zamknął za sobą drzwi, wychodząc…
Mocno tajemnicza pozostaje kwestia przesłuchań – rówieśnicy z klasy Pauliny zostali przepytani dopiero trzy miesiące po jej śmierci. Oficjalna wersja policji brzmi, że to z powodu wakacji… Wakacje zaczynają się jednak pod koniec czerwca, a Paulina zmarła w maju.
Tajemnicą pozostają również dane, na stałe usunięte ze sprzętu Pauliny. Wiemy, ze tam były, ponieważ zabezpieczyła je policja. Jednak po oddaniu sprzętu rodzicom okazało się, że komputer jest pusty, a zapisane pliki są nie do odzyskania. W tej sprawie próbował pomóc pan Rutkowski, jednak i jemu nie udało się odzyskać zapisanych danych.
Jeszcze bardziej zastanawiające jest to, że policji udało się odzyskać dane do lutego 2012 roku, a te wcześniejsze uznali za bezpowrotnie utracone…
Nierzetelne śledztwo?
Śledczy nie sprawdzili dokładnie żadnych danych z mediów społecznościowych, ponieważ prokuratura uznała je za nieistotne dla sprawy… Choć jak wiemy, social media mogą być kopalnią wiedzy w dzisiejszych czasach.
Pytania co do okoliczności śmierci Pauliny są moim zdaniem uzasadnione.
Co mogło skłonić dziewczynę do tak dramatycznego kroku jak samobójstwo? Czy rzeczywiście istniał tzw. zakład o śmierć? Kto wykasował wszystkie dane? I po co to zrobił?
Wiele pytań pozostanie bez odpowiedzi, ponieważ już na początkowym etapie sprawy utracono mnóstwo cennych danych. Nie przeprowadzono śledztwa dość rzetelnie.
Jest to niebywała tragedia szczególnie dla rodziny Pauliny. Do dziś nie otrzymała ona odpowiedzi na wiele pytań, a z biegiem lat pojawia się ich coraz więcej…
prokuratura w Radzyniu nadaje się do dochodzenia czy chłop w Borkach trzymał widły czy szpadel i ile snopków przerzucił a nie do takich spraw.
Paulinę znalazł Tomasz, nie Mariusz.