Blog
Zaginieni Przed Laty

Po drugiej stronie lustra. Bezskuteczne poszukiwania!

Po drugiej stronie lustra. Bezskuteczne poszukiwania! Gdy ktoś uznawany jest za zaginionego, do publicznej wiadomości podawane są suche, konkretne wiadomości. Kiedy był widziany po raz ostatni, jak wygląda, w co był ubrany. To jest wtedy kluczowe. Gdy jednak minie parę lat, a poszukiwania okazują się bezskuteczne, zastanawiamy się, kim właściwie była ta osoba. Jaka była.

Po drugiej stronie lustra

Po drugiej stronie lustra. Bezskuteczne poszukiwania!
zaginiony

Pasja po drugiej stronie lustra 

Zastanawiałam się, jak opisać Wojtka, jak przybliżyć, kim był. Skąd wezmę informacje na jego temat. Ale Wojtek nie był sam na tym padole łez. Miał przyjaciół, brata, dziewczynę. To oni pomagali mi poznać Wojtka. Koleżanka z dzieciństwa Wojtka wspomina go tak:

„Wojtek zawsze był fajnym kolegą. Mieszkaliśmy przy jednej ulicy na obrzeżach Wrocławia. Łącznie na jednej ulicy było 8 dzieciaków. Spędzaliśmy czas razem, najczęściej grając w piłkę nożną. Z tego, co pamiętam, Wojtek był bardzo dobrym uczniem. Najlepszy w podstawówce, najlepszy w gimnazjum, potem w liceum. Trenował siatkówkę. Jego tata był wykwalifikowanym sędzią. Zawsze uśmiechnięty.”

Wojtek chodził też na siłownię. Dbał o sylwetkę. Typ sportowca.

Był pasjonatem. Należał do Klubu Audi Polska. Udzielał się sporo na ich forum. Jeździł ciemnogranatowym Audi 200 2.2 Turbo Quattro o numerach rejestracyjnych DB 36863. Samochód, który kochał, ulepszał, remontował – chyba najlepiej określić to słowem „podpicowywał”. Tak go opisywał sam Wojtek:

„Samochód moich marzeń, taki zawsze chciałem i taki dane mi było kupić, w stanie gorszym niż na zdjęciach, ale od czego mam dwie ręce. Zdjęcia już są uaktualnione i przedstawiają auto w wyglądzie, jaki jest aktualnie (oprócz odprysków z tylu nadwozia), po dwukrotnie pranym wnętrzu i szorowanych plastikach, ponaprawianym wszelkim możliwym oświetleniem wewnętrznym, pomalowanym przednim zderzaku.”

W zakładce „marzę o”, napisał: “Nie marzę, moje marzenie widzicie obok, a więc jednak się spełniają”.

Po drugiej stronie lustra. Bezskuteczne poszukiwania!

„Jadę przed siebie” po drugiej stronie lustra

15.12.2007. Długołęka. Wojtek pokłócił się z ojcem. Trochę o odebranie młodszego brata z turnieju, trochę o całokształt. Gorzka wymiana zdań, na koniec której Wojtek rzucił: „Jadę przed siebie”. Tata zdążył odpowiedzieć odchodzącemu synowi: „Czy znajdziesz takie miejsce, gdzie cię bardziej szanują, gdzie cię bardziej kochają?”. I tyle. Ale przecież sprzeczki zdarzają się w każdej rodzinie.

O godz. 18:30 Wojtek wyjechał z domu.

Ok. godz. 19:00 próbował odebrać z salonu w C.H. Korona telefon zakupiony tego dnia razem z mamą.

W międzyczasie wysłał dwa smsy

Jeden do kolegi, z którym miał się spotkać w klubie bilardowy, z pytaniem, gdzie i czy w ogóle odbędzie się spotkanie. Drugi do koleżanki z Wrocławia, która studiowała w Krakowie.

Ok. godz. 21:00 jego znajomi stracili z nim kontakt. Telefon zamilkł.

Zaginięcie

Gdy Wojtek nie wrócił na noc do domu, rodzice pomyśleli, że nocuje u swojej dziewczyny. Jednak właśnie ona zadzwoniła do nich zaniepokojona faktem, że Wojtek nie odpowiada na telefony i smsy. Rozpoczęły się poszukiwania. To nie było podobne do Wojtka. Dotąd był bardzo odpowiedzialny, bardziej niż niektórzy rówieśnicy.

O godz. 22:50 na stacji paliw niedaleko Długołęki ktoś dokonał kradzieży paliwa na kwotę 150 zł. Osoba ta poruszała się samochodem Wojtka. Audi nie miało tablic rejestracyjnych, ale był to niewątpliwie ten samochód.

Po drugiej stronie lustra. Bezskuteczne poszukiwania!

Nie nosił śladów włamania, otwierany był oryginalnym kluczykiem, ale kim była osoba, która dokonała kradzieży? W programie Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, został umieszczony monitoring ze stacji. Słabej jakości, ciężko rozpoznać widoczną na nim osobę. Obraz jest zniekształcony, ale wydaje mi się, że w samochodzie na miejscu pasażera jest ktoś jeszcze.

Po drugiej stronie lustra. Bezskuteczne poszukiwania!
Kadr z kamer, na którym widać mężczyznę tankującego Audi Wojtka

Audi Klub Polska

Do poszukiwań Wojtka włączają się jego koledzy z Klubu Audi Polska. Ogłaszają jego zaginięcie na wszelkich forach dla miłośników samochodów. Charakterystyczny pojazd z naklejką na tylnej szybie ułatwia identyfikację, nawet bez tablic rejestracyjnych. Znajomi Wojtka drukują plakaty, informują taksówkarzy. Jeżdżą po mieście w poszukiwaniu kolegi. Reagują na każdą wzmiankę o widzianym gdzieś samochodzie. Wojtek to przecież ich kolega klubowy i forumowy, znany pod pseudonimem Ciechwoj.

19 grudnia 2007

Ktoś podaje informację, że auto było widziane na ulicy Długiej we Wrocławiu, bez tablic rejestracyjnych. W programie Tata Wojtka podaje, że była to ulica Litomska. Obie ulice są niedaleko siebie. Samochód przez swoją unikalność był łatwo rozpoznawalny wśród koneserów. Dostrzegł go członek Klubu Audi, miał 99% pewności. Niestety o zaginięciu Wojtka dowiedział się dopiero parę dni później. Klubowicze postanawiają wracać w to miejsce. Na bieżąco wymieniają się informacjami na forum.

„Panowie gdybać teraz tylko można, jak tylko mam chwile czasu to razem z Tomsem jeździmy na parking, gdzie była ostatni raz widziana jego fura. Auta tam nie ma, ale zawsze ktoś może znowu je tam postawić. Auto jest charakterystyczne i trudno je pomylić z jakimś innym. Wrocław ma oczy szeroko otwarte i jak tylko się pojawi, to auto zostanie przypilnowane i zgłoszone na policję.”

Powstaje teoria, że Wojtek pojechał do rodziny mieszkającej w Wielkiej Brytanii, ale zostaje zdementowana przez tatę chłopaka również udzielającego się na forum. Na listach pasażerów odlatujących do GB nie ma Wojtka. Oczywiście mógł zostać jeszcze autokar. Sprawdza to policja, z której działań nikt nie jest zadowolony. Pamiętajmy, że to lata, kiedy policja mocno lekceważyła zaginięcia.

Klubowicze robią, co mogą. Przeczesują ulice i parkingi. Jeżdżą z plakatami informującymi o zaginięciu Wojtka przyklejonymi do szyb własnych samochodów. Rozwieszają je w różnych miejscach. Wypytują pomoc drogową, czy nie holowali takiego samochodu, czy nie było kolizji. Zaangażowanie ludzi, którzy może nawet nie znali Wojtka, ale których łączyła wspólna pasja, jest ogromne. Miłość do czterech kółek, bez względu na markę samochodu. Kolejne kluby przyłączały się do akcji.

Odnaleziony samochód

Koniec stycznia 2008 roku.

Po interwencji Mamy Wojtka w policji miejskiej we Wrocławiu udało się odnaleźć samochód. 1 lutego relacjonował to jeden z kolegów biorący udział w poszukiwaniach Wojtka:

„W dniu dzisiejszym po 16:00 dostałem telefon od ojca Wojtka, że odnalazł się samochód we Wrocławiu na ulicy Ścinawskiej koło muru jednostki wojskowej za kortami tenisowymi MOSiRu (ul. Poznańska) przed wiaduktem stał wpośród samochodów należących do mieszkańców. Samochód był uszkodzony w prawy tylny rant zderzaka (stłuczona lampa, ukruszony zderzak, obdarta blacha) samochód był zamknięty jedynie dziwne było, że został uchylony (niezasunięty) szyberdach. Zamki w aucie na pierwszy rzut oka wyglądały na całe, w środku nie zauważyłem jakiegoś „bajzlu”. Samochód stał sobie jakby niby nic.

Pojazd Wojtka notabene został odnaleziony przez dzielnicowego „bo podobno nie pasował to otoczenia” dlatego zwrócono na niego uwagę. Jeden ze świadków zrelacjonował, że samochodem nie kierował Wojtek, tylko prawdopodobnie samochód był w użytkowaniu osób postronny. Policja delikatnie mówiąc zbagatelizowała sobie powiadomienie o tej sprawie – po ciężkich bojach łaskawie przyjechał na miejsce jakiś urzędnik z teczką, spisał zeznania. Samochód zapakowano na lawetę i zawieziono na komisariat Policji.” (cytat: forum AKP)

 

Świadek

Miejsce znalezienia auta to rejon ulic Ścinawskiej i Litomskiej. Funkcjonariusz zajmujący się sprawą Wojtka znalazł świadka, który twierdził, że auto zostało porzucone w pierwszy weekend stycznia 2008 roku. Zatem stało tam około 3 tygodni. Świadek zeznał również, że w świetle reflektorów dostrzegł w samochodzie dużą grupę osób. Zwrócił na to uwagę, ponieważ zastanawiał się, jak tylu ludzi weszło do tego samochodu. Było tam około sześciu osób, w tym prawdopodobnie dwie dziewczyny. Niestety świadek nie rozpoznał Wojtka na zdjęciach. Twierdził, że w samochodzie była grupa 18-latków i żadna z sylwetek nie pasowała do sportowej sylwetki Wojtka.

Ulica Litomska przewija się w tej sprawie kilkakrotnie. Samochód był widziany w tamtych okolicach 19 grudnia, tam też został porzucony na początku stycznia. Mało tego. Komórka Wojtka logowała się do sieci przez antenę właśnie z tamtego rejonu. Logowanie nastąpiło 15 grudnia, czy możliwe zatem, że samochód cały czas znajdował się w tamtych okolicach?

Wojtek umówiony był na bilard w Creatorze. Mógł jechać ul. Długą.

Tata Wojtka poinformował klubowiczów, że dla policji pewne jest, że nie doszło do niczego drastycznego. Domyślam się, że chodziło o samochód, lub coś, co mogło się w nim wydarzyć. Najwyraźniej policja sprawdziła ślady. Jak i logowania.

Wysłałam do policji maila z szeregiem pytań. Oto odpowiedź

„(…)na podstawie § 11 Zarządzenia nr 48 Komendanta Głównego policji z dnia 28 czerwca 2018 r. w sprawie prowadzenia przez Policję poszukiwania osoby zaginionej oraz postępowania w przypadku ujawnienia osoby o nieustalonej tożsamości lub znalezienia nieznanych zwłok, oraz szczątków ludzkich, w prowadzonych sprawach policjant prowadzący czynności poszukiwawcze może udzielać wyłącznie dozwolonych prawem informacji o stanie i przebiegu poszukiwania stronie, która jest jednocześnie osobą uprawnioną. W sprawach poszukiwawczych, które są jednocześnie formą pracy operacyjnej objętej klauzulami tajności, nie udzielamy absolutnie żadnych informacji pozostałym osobom ani podmiotom.”

Wygląda na to, że samochód był użytkowany przez przypadkowe osoby. Tylko kim był tankujący? Czy ktoś siedział obok? Czy zrobili coś Wojtkowi? Dlaczego porzucono samochód, skoro świadek widział grupkę młodzieży? Młodzi ludzie mogli tylko skorzystać z okazji wolno stojącego samochodu. Pojeździli, odstawili. Strach przed odpowiedzialnością nie pozwolił im pewnie przyznać się do tego. Szkoda, bo mogliby wiele wnieść do sprawy, opowiedzieć, kiedy jeździli samochodem, gdzie go znaleźli, jak się do niego dostali.

Po drugiej stronie lustra

Skoro nie możemy iść do przodu, bo brakuje nam informacji, spróbujmy zatem cofnąć się do czasu sprzed zaginięcia.

Cytowaną na początku artykułu koleżankę Wojtka zapytałam również, co znajomi myślą o tym zaginięciu. Co mówiło się w ich kręgu. Czy ktoś się tego spodziewał, jakie wyciągnęli wnioski.

„Nikt nie mógł uwierzyć w to, że zaginął. Ja w sumie do dziś w to nie wierzę. Rożnie mówili naokoło. Że poszedł do Legii cudzoziemskiej, bo zawsze o tym marzył, że uciekł, bo miał dość, że zawsze musi być najlepszy. Że zabili go, bo miał takie a nie inne auto. W sumie do dziś nie wiemy, co się stało. Nawet nie wiemy, czy został znaleziony. Jego zaginięcie bardzo przeżyła jego dziewczyna, z którą wtedy był. Poznali się w szkole. Chodziła do klasy niżej w liceum.”

Poprosiłam o kontakt do tej dziewczyny. Była obawa, że nie będzie chciała do tego wracać, ale miałam szczęście. Okazała się otwarta i przede wszystkim szczera. Była bardzo zakochana w Wojtku. Szaleńczo. Jednak od jakiegoś czasu oddalał się od niej. Widywali się rzadziej, był zdystansowany. Dziewczyna miała wrażenie, jakby chciał się z nią rozstać.

Trudny czas

To nie był dla niego łatwy czas. Cała rodzina musiała się przeprowadzić z Wrocławia do Długołęki. Było to spowodowane raczej koniecznością, przymusem, niż chęcią. Wyprowadzka nie była radosnym etapem w życiu Wojtka. Rozczarowanie przyniosły mu też studia. Nie był już najlepszy. Nie radził sobie tak doskonale, jak w szkole średniej. W siatkówce też już nie był numerem jeden. Wojtek był emocjonalny. Przejmował się na przykład, że nie dogaduje się z ojcem.

To punkt widzenia ówczesnej dziewczyny Wojtka. Zapytałam ją wprost, czy dopuszcza możliwość, że Wojtek popełnił samobójstwo. Była zaskoczona, kategorycznie zaprzeczyła. Mało tego. Policja zostawiła u niej dokumenty dla Wojtka, na wypadek, gdyby się z nią skontaktował. W razie znalezienia się miał w nich oświadczyć, że nie jest zaginiony i nie życzy sobie kontaktu z rodziną.

 

Bez śladu

 

Wojtek jednak nigdy nie skontaktował się z dziewczyną, a w bazie policyjnej nadal widnieje jako poszukiwany. Nie miałoby to zapewne miejsca, gdyby taki podpisany przez Wojtka papier dotarł na policję.

Dowiedziałam się, że Babcia Wojtka długo go szukała, chodziła do jasnowidzów. Miała wynająć detektywa, choć nie udało mi się tej informacji potwierdzić.

O jakieś symptomy wskazujące na to, że Wojtek chciał dobrowolnie opuścić rodzinę, zapytano Mamę Wojtka w programie telewizyjnym. Jej wypowiedź mnie zaintrygowała. Rodzice nie zauważyli żadnych symptomów. Uważają, że Wojtek cechował się ogromną odpowiedzialnością. Krytykował wręcz rówieśników za nierozważne i niebezpieczne zachowania.

Mama Wojtka powiedziała jednak coś jeszcze. Już w październiku 2007 roku zauważyła u Wojtka dziwne zachowanie. Był apatyczny, nie interesował się życiem rodzinnym. Na prośby mamy o pomoc, odpowiadał, że jest zmęczony, nie ma siły. Odkładał zrobienie tej czynności na później. Nie było to do niego podobne. Pomimo tego rodzice nie zauważyli, żeby Wojtek zrobił się bardziej tajemniczy lub coś ukrywał.

Być może ta odpowiedź mamy Wojtka, ukierunkowana była konkretnym pytaniem dziennikarzy. Może zapytano ją, czy Wojtek się czegoś obawiał, czy miał kłopoty. Jednak w zestawieniu z wypowiedzią jego koleżanki i dziewczyny, odkrywa się zupełnie inny obraz Wojtka. Ucieka wrażenie o jego beztroskim życiu.

 Rozmowa z młodszym bratem Wojtka

„WRAZ Z CZASEM, JAK ZACZYNAMY ROZUMIEĆ WIĘCEJ, MOŻEMY WRÓCIĆ DO WYDARZEŃ Z PRZESZŁOŚCI Z INNEJ PERSPEKTYWY, ROZUMIEJĄC WIĘCEJ.”

Młodszy brat Wojtka w chwili zniknięcia brata miał 13 lat. Minęło 13 lat. Zdążył w tym czasie dorosnąć, przeanalizować historię brata, przemyśleć ją i wyciągnąć wnioski. Raz po raz wprawiał mnie w osłupienie swoją dojrzałością. Byłam i jestem pod wrażeniem.

Pierwszą zaskakującą informacją, którą mi przekazał, było to, że jest na 90% pewny, że osoba, która kradnie paliwo na zdjęciach z monitoringu to Wojtek! W pierwszym odruchu wydawało mi się to szalone. Ten łysy facet to miał być ten młody chłopak? Jednak brat Wojtka patrzył na postać na zdjęciu pod kątem profilu twarzy, pozycji podczas tankowania, postury, na jego bluzę i przede wszystkim buty. Na plakatach z poszukiwań można znaleźć informację, że Wojtek miał na sobie jeansy, ciemną kurtkę, ciemny sweter i buty koloru białego.

I faktycznie postać na monitoringu zdaje się mieć białe buty. Monitoringi mają tendencję do sporego zniekształcania obrazu. Może osoba na monitoringu nie jest łysa, tylko jasne włosy tak odbijają się w oku kamery? Zapytałam, czy Wojtek miał taki sweter, jak widać na filmie. W paski. Miał na pewno podobny, jest w nim na jednym z plakatów. A co z pasażerem? Czy to złudzenie? Ciężko powiedzieć, ale im dłużej przyglądałam się monitoringowi, tym bardziej wersja, że to sam Wojtek, wydaje mi się możliwa.

Samochód w tym momencie nie ma już tablic rejestracyjnych. Czy to było świadome działanie? Jeśli Wojtek od momentu, kiedy wyszedł z domu, kluczył po mieście, mogło mu zabraknąć paliwa. Studiował dziennie, był na utrzymaniu rodziców, może nie miał już pieniędzy? Może chciał gdzieś pojechać?

Państwo Gorzkowscy na monitoringu nie rozpoznali syna.

Drugą zaskakującą rzeczą, którą przekazał mi brat Wojtka, to jego subiektywna opina, że Wojtek mógł chorować na depresję. Wspominał, że Wojtek spędzał dużo czasu w łóżku. Przed komputerem.

Ten rok był dla niego ciężki. Wojtek miał chwiejne nastroje. Wiem, że ta garść przykładów to mało, ale najwyraźniej musiało być coś w zachowaniu Wojtka, co pozwoliło bratu dojść do takich wniosków. Tak jak sam to określił – z czasem rozumiemy więcej. Pojedyncze wydarzenia dnia codziennego po przeanalizowaniu mogą ujawnić zupełnie inną prawdę. Widzi się więcej. Irracjonalne zachowania, wcześniej akceptowane i traktowane jako normalne dla danej osoby. Wnioski, do których trzeba dojrzeć. Symptomy, które trzeba dostrzec.

Młodszy brat nie odczuwał problemów w kontaktach z Wojtkiem, bo był za młody. Wydawało mu się, że wszystko jest ok. Dodaje też, że przed zaginięciem Wojtek miał przebłyski „normalnego stanu”. Chłopak nie wdawał się w detale, nie przytaczał przykładów. Wyraźnie nie chciał mi opowiadać o słabszych momentach. „Wspominam go z bananem na twarzy. On wtedy potrzebował psychiatry”. Smutna refleksja.

Wojtka nadal nie odnaleziono. Nie ustalono tożsamości młodych ludzi widzianych w jego samochodzie. Może właśnie oni przybliżyliby nas do prawdy o tym, co stało się z Wojtkiem.

 

Autor: ZPL po drugiej stronie lustra. Po drugiej stronie lustra. 1 Po drugiej stronie lustra. 2 Po drugiej stronie lustra. 3 Po drugiej stronie lustra 

Źródło: Zaginął 20-letni Wojciech Gorzkowski. Prośba o pomoc w poszukiwaniach | Gazeta Wrocławska (gazetawroclawska.pl)

Sprawa Wojciecha Gorzkowskiego | Zaginieni

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Lecz

Może zainteresować Cię również: Nieświadomie zaprzyjaźniła się z biologiczną siostrą, która została porwana (zaginieniprzedlaty.com)

UDOSTĘPNIJ:

PRZECZYTAJ TAKŻE:

5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Zapraszamy do współpracy!

Oferujemy możliwość umieszczenia reklamy na stronie głównej oraz w każdym artykule. Dodatkowo posiadamy możliwość publikacji artykułów sponsorowanych i reklamowych.

Zapraszamy do kontaktu w celu ustalenia szczegółów.

it-agencja.pl