Nie lubię Cię więc Cię zabiję. Poszlaki wystarczyły. Radosław S. prawomocnie skazany za morderstwo sąsiada. W zakładzie karnym spędzi najbliższe ćwierć wieku.

Nie lubię Cię

Służbom nie udało się dotrzeć do narzędzia zbrodni ani świadków zabójstwa Mariusza Sindery z Będzina. Woda w rowie melioracyjnym, gdzie odnaleziono ciało zmyła wszelkie ślady DNA, mimo to policji, prokuraturze i sędziom udało się skutecznie połączyć zebrane poszlaki. W poniedziałek w katowickim Sądzie Apelacyjnym sędzia Marek Charuza odczytał wraz z uzasadnieniem prawomocny wyrok uznający Radosława S. mordercą. Mordercą premedytowanym, który doskonale wiedział, że zabija ojca dziesięcioletniej wtedy dziewczynki i wieloletniego partnera jej matki. Małgorzata i Mariusz na krótko przed tą tragedią zdecydowali się na ślub.

Sam Radosław S. w kwietniu 2019, kiedy dokonał tego niegodziwego czynu był tatą kilkumiesięcznego chłopczyka i ojczymem dwojga starszych dzieci swojej żony. Przyjęto, iż motywem zabójstwa Mariusza Sindery były trwające od dłuższego czasu nieporozumienia sąsiedzkie pomiędzy nim a mordercą, a także członkami ich rodzin.

Nikt go tu nie zapraszał

Mariusz Sindera przepadł bez śladu po kameralnych urodzinach najlepszego przyjaciela- imiennika Mariusza K, 3 kwietnia 2019 roku. Na tę okoliczność mężczyźni spożywali alkohol pod sklepem Żabka na będzińskim osiedlu, gdzie morderca i ofiara mieszkali naprzeciwko siebie na jednym piętrze.

Niespodziewanie przyłączył się do nich Radosław S. Solenizant Mariusz K. zdecydowanie wyraził swoje niezadowolenie z jego obecności i wywiązała się pomiędzy nimi szarpanina. Według późniejszych zeznań K. z kieszeni nieproszonego gościa w pewnym momencie wypadł gaz łzawiący. Dalej czytamy w aktach, że kompletnie pijanego jubilata do miejskiej noclegowni, gdzie przebywał w tym czasie zawiózł samochodem dobry znajomy. Tym samym nieprzepadający za sobą sąsiedzi zostali skazani na własne towarzystwo. Co było dalej? Tego nie wiemy do dziś, mimo, że w sprawie zapadł prawomocny wyrok. Udało się jedynie skutecznie połączyć zebrane poszlaki i po wielu miesiącach rzetelnej pracy katowickich sędziów, a wcześniej organów ścigania uznać 42- letniego dziś ojca i męża bezwzględnym zabójcą, którego postawa budzi odrazę i złość chyba każdego, kto bliżej przyjrzy się jego postępowaniu.

Kłamstwo i premedytacja

Radosław S w trakcie przesłuchań przedstawił trzy różne wersje wydarzeń poprzedzających zaginięcie i śmierć sąsiada.
Pierwsza dotyczyła faktu, jakoby Mariusza S. spod osiedlowego sklepu Żabka zabrali samochodem znajoma i jej syn. Dość szybko wątek ten zweryfikowano i uznano za zwykłe kłamstwo. Kobieta owa ma córkę a nie syna a w dzień zaginięcia S. wieczorem przebywała w domu, co potwierdził zapis monitoringu.

W drugiej wersji przyjaciela miał zamordować kompletnie pijany Mariusz K, gdyż w trakcie urodzinowej biesiady niespodziewanie się pokłócili. Po raz trzeci Radosław S. twierdził jednak, że sąsiada zaatakowali miejscowi chuligani, następnie nieprzytomnego wywieźli samochodem właśnie w miejsce ukrycia zwłok. On natomiast ruszył za nimi swoim autem i dalsze zdarzenia obserwował z ukrycia. Tym sposobem wiedział, gdzie znajduje się ciało. Nie powiadomił służb o zdarzeniu w obawie o własne bezpieczeństwo.

Motyw

Przyjęto, iż motywem zabójstwa Mariusza Sindery były trwające od dłuższego czasu nieporozumienia sąsiedzkie pomiędzy nim i mordercą, a także członkami ich rodzin. Jedną z poszlak wskazujących na sprawstwo Radosława S. były zeznania znajomego, któremu miał on pokazywać drewnianą nogę od stołu. Mężczyzna ten zeznał na policji i w sądzie jakoby skazany miał powiedzieć coś w stylu ” to na Mariusza”. Pozostałe ogniwa łańcucha poszlak to min: odnalezienie ciała w miejscu wskazanym przez S. i fakt, że są to tereny, gdzie spędził on dzieciństwo, logowanie się tam jego telefonu komórkowego bezpośrednio po zaginięciu sąsiada.

Na wszelki wypadek, obydwa składy sędziowskie postanowiły dokładniej przyjrzeć się co po spotkaniu urodzinowym działo się dalej z Mariuszem K. Sędziów dziwiło bowiem, że został on wpuszczony na teren noclegowni w stanie nietrzeźwości. Sądy zarówno okręgowy jak i apelacyjny dogłębnie zbadały ów wątek nie uzyskawszy ani wymaganej dokumentacji, ani zapisu kamer. Akurat tego dnia nie było osoby kontrolującej trzeźwość podopiecznych placówki, gdzie tymczasowo przebywał Mariusz K. Nie odnaleziono także zapisu monitoringu, który jak wiadomo także obowiązuje w miejscach tego typu. Współlokatorzy okazując daleko idącą wyrozumiałość mieli położyć pijanego K. do łóżka i na okoliczność jego urodzin nie robić z zaistniałej sytuacji dalszej afery.

Warto dać mu szansę???

W pierwszej instancji Radosław S. usłyszał wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo Mariusza Sindery. Na drodze apelacji prokuratura chciała dla niego kary dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd ostatecznie nie przychylił się do tego wniosku, uzasadniając te decyzję odczuciem, że skazany nie jest na tyle zdemoralizowaną osobą, by skazywać go na eliminacyjną karę dożywocia. Mężczyzna ten był w przeszłości wielokrotnie karany obecnie także odsiaduje kolejny zasądzony mu wyrok. Postać Radosława S. nie budzi zaufania , mimo to trudno do końca uwierzyć, że zabójstwa i ukrycia zwłok swojego sąsiada dokonał w pojedynkę. Ciało Mariusza Sindery przykryte było kilkoma betonowymi ciężkimi płytami. Sama ofiara była osobą silną, wysokiego wzrostu. Wobec tego czy Radosław S. zdołał sam zabić nielubianego sąsiada i skutecznie ukryć jego ciało? Jeżeli nie, to czy kiedykolwiek dowiemy się kogo ewentualnie kryje ten okrutny człowiek i jak naprawdę zginął Mariusz Sindera, którego śmierć pozostawiła ogromną pustkę i żal w sercach tylu osób?

Źródło: akta

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

Może zainteresować Cię również: 10-latkowie torturowali i zamordowali 3-letniego Jamesa – Zaginieni Przed Laty