Wszystko, by tylko złapać mordercę! Wiecie, co się dzieje w policji ze sprawami, których nie da się wyjaśnić? Akta dostają nowi ludzie. Policjanci kryminalni, którzy nigdy wcześniej nad sprawą nie pracowali. Oglądają i czytają wszystko: procesowe, oficjalne dokumenty sprawy i tajne operacyjne materiały. W tych ostatnich znajdują się poufne notatki z rozmów z konfidentami policyjnymi w środowisku przestępczym.
Wszystko, by tylko złapać mordercę!
Gdy sprawa utknie w martwym punkcie, dokumenty dostają nowi, bo mają szansę spojrzeć świeżym okiem. Zawsze mogą zwrócić uwagę na coś, co umknęło poprzedniej ekipie pracującej nad sprawą. Może wpadną na inny pomysł i pójdą tym śladem.
Często zdarza się, że śledczy tak bardzo chcą rozwiązać zagadkę, że przywiążą się do jakiejś hipotezy i zaczynają – chcąc nie chcąc – szukać dowodów tam, gdzie ich nie ma. A morderca zazwyczaj jest w pierwszym tomie akt.
Gdy sprawa kryminalna staje się nie do rozwiązania, tak zwana- zbrodnia prawie doskonała, bo doskonałych nie ma, są tylko źle prowadzone śledztwa, niedopatrzenia istotnych dla sprawy poszlak.
Te najtrudniejsze przypadki trafiają w ręce specjalistów, do funkcjonariuszy gdańskiego czy krakowskiego Archiwum X, którzy udowadniają, że nawet najbardziej przebiegli mordercy nie mogą spać spokojnie.
Zbrodnia z cmentarza Wszystko by tylko złapać mordercę!
Do małopolskiego Archiwum X, czyli Zespołu ds. Przestępstw Niewykrytych Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, trafiają najtrudniejsze zbrodnie, które pomimo starań policji często przez lata pozostają niewyjaśnione. Tak było w przypadku tajemniczej śmierci Tomasza N. z Krakowa. Mężczyzna został znaleziony martwy w okolicy jednego z krakowskich cmentarzy. Wszystko wskazywało na to, że zmarł z przyczyn naturalnych lub z powodu spożycia zbyt dużej ilości alkoholu. Sprawa bardzo szybko została umorzona. Po wielu latach od wydarzenia zainteresowali się nią funkcjonariusze wydziału X, którzy zaczęli podejrzewać udział osób trzecich. Przesłuchanie rodziny oraz znajomych ofiary ujawniło prawdopodobny motyw – pomiędzy Tomaszem N., a jego żoną często dochodziło do kłótni o majątek. Niedługo przed śmiercią mężczyzna został spadkobiercą posiadłości pod Krakowem. Te okoliczności przesądziły o wydaniu pozwolenia na ekshumację i wykonanie badań toksykologicznych. Przypuszczenia śledczych potwierdziły się – przyczyną śmierci mężczyzny było otrucie. Pod zarzutem popełnienia morderstwa zatrzymani zostali 44-letnia wdowa po Tomaszu N. oraz jej 45-letni kochanek.
Zabójstwo na górskim szlaku Wszystko by tylko złapać mordercę
Do zabójstwa dwójki studentów, Anny i Roberta, doszło w upalny, letni dzień, 17 sierpnia 1997 roku na jednym z turystycznych szlaków Gór Stołowych. Młodzi ludzie zmierzali do pobliskiego schroniska na obóz naukowy. Ich ciała znaleziono po 10 dniach, oboje mieli ściągnięte do kolan spodnie. Jak się jednak okazało, gwałt był jedynie przykrywką dla zbrodni. Studenci zginęli od strzałów w tył głowy, a policji nie udało się znaleźć żadnego przekonującego motywu ani świadków zdarzenia. Śledztwo wykazało, że para zginęła z broni wyprodukowanej w Czechach. Przypuszczenie, jakoby morderstwa miał dokonać zbiegły z czeskiego więzienia przestępca, nie potwierdziło się. Podejrzewano również neonazistów, którzy w tym samym czasie niedaleko miejsca zbrodni mieli swój zlot. Nie udało się również namierzyć broni w rejestrach czeskiej policji. W 2011 roku sprawa przekazana została fachowcom z Archiwum X.
Po 23 latach nastąpił przełom w sprawie morderstwa dwójki studentów w Górach Stołowych.
W lipcu 2020 roku policjanci z Kłodzka zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o handel narkotykami. To 30- i 64-latek. Znaleziono u nich 39 sztuk broni palnej i mnóstwo amunicji. Okazało się, że w arsenale znaleziono jeden z pistoletów, z którego strzelano do studentów.
Przypomnijmy
Anna Kembrowska i Robert Odżga szli z Dusznik do Karłowa, gdzie mieli dotrzeć na obóz naukowy. Po raz ostatni skontaktowali się z rodziną 17 sierpnia 1997 roku. I słuch o nich zaginął. Ich ciała odnaleziono po 10 dniach.
Obojgu ściągnięto buty. Zwłoki Anny były częściowo obnażone, co miało sugerować gwałt, jednakże to wykluczono w trakcie śledztwa. Oboje zostali zastrzeleni. Jeden świadek powiedział, że słyszał krzyk dziewczyny, a potem strzał. Robert zginął na jej oczach. Annę zabito później, strzelając jej w czoło.
Anna i Robert zostali zastrzeleni trzema strzałami z pistoletu o kalibrze 9 mm. Wiadomo, że broń pochodziła z Czech. A zabójców miało być dwóch.
Sprawca ujęty po latach
O tym, że żaden morderca nie może nigdy odetchnąć z ulgą, świadczy kolejny przypadek zbrodni rozwikłanej przez specjalistów gdańskiego wydziału.
W sierpniu 1991 roku w Opolu Lubelskim doszło do brutalnego morderstwa trójki osób – starszego małżeństwa 71-letniej Adeli i 74-letniego Mieczysława oraz ich opiekuna, 45-letniego Władysława. Wszyscy zmarli na skutek ciężkich obrażeń głowy. Motyw zbrodni był jasny – z mieszkania zginęły bowiem wartościowe historyczne monety oraz saszetka z pieniędzmi. Rok później śledztwo jednak umorzono z braku śladów naprowadzających na trop sprawcy. Do morderstwa wrócono po 20 latach od jego popełnienia. Dzięki rozwojowi technologii, możliwe było wykonanie badań zabezpieczonego materiału genetycznego. To doprowadziło do ujęcia mordercy, którym był 68-letni Zbigniew F. Okazało się, że już wcześniej podejrzewano go o udział w zbrodni, przypuszczeń tych jednak nie udało się wówczas potwierdzić. Przez ten czas mężczyzna zmienił miejsce zamieszkania i założył rodzinę, wierząc, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. Po zatrzymaniu nie przyznał się do dokonania zarzucanych mu czynów.
Zbrodnia “skóra”
To jedna z najbardziej tajemniczych zbrodni w Polsce. Specjalny zespół śledczych przez blisko 20 lat próbował zatrzymać mordercę, który zabił Katarzynę Z. (†23 l.), studentkę Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a jej ciało poćwiartował i wrzucił do Wisły. W październiku 2017 roku Robert J. (52 l.) wpadł w ręce policji.
Odnalezienie podejrzanego
Odnalezienie podejrzanego było jak szukanie igły w stogu siana. Na miejscu wyłowienia z Wisły fragmentów skóry studentki policjanci nie znaleźli żadnych śladów, które mogłyby być pomocne w wyjaśnieniu sprawy. Było jasne, że trzeba prześwietlić całe życie Katarzyny i wziąć pod lupę wszystkie osoby, z którymi kiedykolwiek miała styczność.
To żmudne, ale już wtedy dało efekty.
Nikt nie potrafi normalnie żyć po morderstwie. Każda zbrodnia pozostawia ślad na duszy, a zabójca próbuje szukać ukojenia i zmienia swoje zachowanie. To właśnie zauważyli u jednego ze znajomych dziewczyny.
Śledczy dotarli do zeznań świadków, którzy słyszeli, jak Robert J. krzyczy na ulicy „Zabiłem, ale nikt mi nic nie zrobi”, jednak wciąż brakowało im konkretnych dowodów na jego winę. Jak się potem okazało, dostarczył ich…sam podejrzany.
– Pogrążył go wizyty na grobie Kasi. Jej matka zauważyła, że na grobie córki cały czas pojawia się nietypowy znicz. Szybko ustalono, że przynosi go właśnie Robert J.. Gdy przed laty poznali się z Kasią, on szukał żony, zamieszczał nawet anonse towarzyskie w telegazecie. Nie potrafił jednak z nikim wejść w normalną relację.
Jednak zeznania świadków i wizyty na cmentarzu nie wystarczyły, by aresztować zabójcę. Zwłaszcza że on sam doskonale zacierał ślady. – Centymetr po centymetrze czyścił mieszkanie. Następnie przeprowadził remonty. Nie ma jednak zbrodni doskonałych.
Przez te wszystkie lata funkcjonariusze Archiwum X zgromadzili mnóstwo zeznań świadków, stworzyli model 3D ciała Katarzyny, na którym widać rany zadane od ciosów karate. W październiku 2017 roku doszło do zatrzymania Roberta J i postawienie mu zarzutów popełnienia morderstwa.
Pierwszy proces w sprawie ruszył w lutym 2020 r.
Proces miał ruszyć już na początku stycznia 2020 r., jednak z powodu wyboru nowego ławnika rozprawę odroczono. Zdaniem sądu wybrany na początku roku ławnik nie miał szans na zapoznanie się z obszernym materiałem dowodowym. Akt oskarżenia w tej sprawie ma bowiem cztery tomy i liczy ok. 800 stron, a jej akta to niemal 500 tomów. Krakowski sąd planuje też przesłuchanie ok. 200 świadków, jednak jak na razie są to osoby wskazane przez prokuratora – nie wiadomo, ilu świadków wskaże jeszcze m.in. obrona. Sąd dysponuje także opiniami ok. 20 biegłych.
Według ustaleń J. miał popełnić zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe. Młodą kobietę – według aktu oskarżenia – więził, maltretował fizycznie i psychicznie – kopał ją, bił twardym narzędziem oraz używał noża, powodując u niej liczne złamania, a także rany kłute i szarpane. Zwłoki rozkawałkował i wrzucił do Wisły. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.
Zatrzymany w 2017 r. na krakowskim Kazimierzu, Robert J. nie przyznał się do winy. Jak podała PK, mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre pytania. W przypadku uznania winy, J. grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 12 lat, 25 lat więzienia lub dożywocie.
Autor: ZPL
Źródło: Zabójstwo pod Narożnikiem. Anna Kembrowska i Robert Odżga zginęli w górach | naTemat.pl
Policja: Uda się wyjaśnić zabójstwo studentki Katarzyny Z. z 1999 roku? | Kraków Nasze Miasto
Wszystko by tylko złapać mordercę! Wszystko by tylko złapać mordercę! ale.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: 23-letnia Katarzyna zamordowana przez “polskiego Buffalo Billa” (zaginieniprzedlaty.com)