Kikół to niewielka, bo licząca nieco ponad dwa tysiące mieszkańców, wieś w województwie kujawsko-pomorskim, leżąca w odległości zaledwie 40 kilometrów od Torunia. Właśnie tam doszło do niewyjaśnionego do dzisiaj tajemniczego zaginięcia młodej, niespełna 20-letniej kobiety.
17 lutego 1997 roku
Joanna Zawadzka wróciła z pracy w biurze rachunkowym w Lipnie około godziny 18:00. Kobieta mieszkała w niewielkim mieszkaniu w bloku, wraz z rodzicami, rodzeństwem i 9-miesięczną wówczas córką Klaudią. Około godziny 21:00 wyszła do swojej koleżanki mieszkającej w bloku obok. Wychodząc z domu, Joanna zabrała ze sobą album, w którym znajdowały się zdjęcia małej Klaudii. Po co go zabrała, jeżeli miała spotkać się tylko z koleżanką?
Tego nie wiadomo. Po wyjściu od Anny, Joanna zaginęła, a jej los pozostaje nieznany do chwili obecnej.
Teorie
Rodzina Joanny dysponuje informacjami od mieszkańców wsi, którzy tego wieczoru widzieli tajemniczy, nieznany w tej okolicy samochód, który przez kilka godzin stał zaparkowany w pobliżu miejsca zamieszkania Joanny. W samochodzie miało siedzieć dwóch mężczyzn, którzy siłą mieli wciągnąć Joannę do auta, a następnie odjechać z nią w nieustalonym kierunku. Te informacje nie zostały zweryfikowane na początku śledztwa, ponieważ owi świadkowie odmówili złożenia oficjalnych zeznań na policji.
Tuż po zgłoszeniu zaginięcia przez rodziców, sprawą zajęła się prokuratura we Włocławku, która umorzyła śledztwo o uprowadzenie kobiety po paru miesiącach, z powodu niewykrycia sprawców przestępstwa. Rodzina zaginionej odwołała się od tej decyzji, co zaowocowało wznowieniem śledztwa. Niestety, postępowanie zostało ponownie umorzone w 1998 roku.
W 2005 roku, policja otrzymała anonimową informację, że w piwnicy bloku, w którym mieszkała Joanna zostały zabetonowane jej zwłoki. Dwudniowe poszukiwania nie przyniosły żadnego efektu. We wskazanym przez informatora miejscu nie znaleziono ludzkich zwłok. Do 2011 roku policja prowadziła czynności mające na celu ustalenie, kto stoi za porwaniem Joanny Zawadzkiej.
W trakcie swoich działań policja wykluczyła hipotezy mówiące o tym, że Joanna miała na własną rękę oddalić się od rodziny i dziecka, aby rozpocząć nowe życie w innym miejscu. Nie potwierdziły się też założenia śledcze, mówiące o ucieczce za granicę, samobójstwie, czy związkach Joanny z lokalnym światem przestępczym.
Co takiego mogło się wydarzyć lutowego wieczoru w 97 roku i kto może stać za zaginięciem Joanny Zawadzkiej? Kobieta zaginęła kilka dni po tym, kiedy w sądzie w Lipnie starała się uzyskać informacje co do przeprowadzenia sprawy sądowej o uzyskanie alimentów na dziecko.
Nie zdążyła jednak podjąć formalnych kroków prawnych w tej sprawie. Niestety, Joanna nigdy nie przedstawiła im żadnego mężczyzny, z którym się spotykała i nigdy nie ujawniła przed nimi kto jest ojcem jej dziecka. W akcie urodzenia swojej córki, Joanna wpisała jedynie imię ojca, nie podając przy tym jego nazwiska.
Z relacji bliskich koleżanek Joanny wynikałoby, że gdy Joanna zaszła w ciążę, zawarła wraz z ojcem dziecka ustną umowę, że mężczyzna będzie przekazywał pieniądze na utrzymanie dziecka, a w zamian za to Joanna nie ujawni publicznie jego ojcostwa. Mężczyzna do pewnego tylko czasu wywiązywał się z podjętych zobowiązań finansowych wobec dziecka Joanny.
Po latach ojcostwo mężczyzny wykluczyły też badania DNA. Policja prowadziła śledztwo w kierunku poświadczenia nieprawdy w badaniu DNA, ale nie ujawniło ono żadnych nieprawidłowości. Jeżeli badany mężczyzna nie jest ojcem Klaudii, to dlaczego, zdaniem koleżanek Joanny, przekazywał jej pieniądze na utrzymanie dziewczynki? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Córka Joanny, dzisiaj już jako dorosła osoba, stara się na własną rękę rozwikłać sprawę zniknięcia swojej matki. To dzięki jej staraniom, sprawą ponownie zajęły się organa ścigania. Obecnie czynności policyjne prowadzone są w kierunku ustalenia sprawcy zabójstwa Joanny Zawadzkiej, a nie jak miało to miejsce wcześniej-uprowadzenia. Od 2018 roku nad sprawą pracują także funkcjonariusze z wydziału Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Wierzymy w to, że sprawa zaginięcia Joanny Zawadzkiej znajdzie swoje rozwiązanie. Może informacje otrzymane po tej publikacji, wspomogą działania policji i przyczynią się do wyjaśnienia tego tajemniczego zaginięcia sprzed lat?
Opracowała-Klaudia-ZPL