Blog
Zaginieni Przed Laty

Jaką tajemnicę skrywał dom Sodderów?

Jaką tajemnicę skrywał dom Sodderów? Pięcioro dzieci zginęło w pożarze? Ciał jednak nigdy nie odnaleziono.

Jaką skrywał tajemnicę dom Sodderów?

Są takie sprawy, o których z biegiem lat robi się cisza w mediach, śledztwa są umarzane, albo po prostu tkwią w martwym punkcie. Czy ta sprawa jest jedną z nich?

Dzisiaj napiszemy o sprawie rodziny Sodderów.

 

George Sodder urodził się w 1895 roku w Tula, w Sardynii. Już w wieku 13 lat wyemigrował do USA wraz ze starszym bratem. Krótko po tym brat chłopca wrócił do Włoch i zostawił nastolatka zupełnie samego w obcym kraju. George szybko znalazł pracę w liniach kolejowych – przynosił wodę i zaopatrzenie robotnikom. Nie bał się żadnej pracy, każdego dnia starał się, by pracodawca był z niego zadowolony. Później podjął pracę jako kierowca. Coraz bardziej piął się wyżej, aż założył własną firmę zajmującą się przewozem ładunków i węgla. Dobrze ustawiony George któregoś dnia poznał w sklepie muzycznym śliczną Jennie. Kobieta również była włoską emigrantką. Para szybko się w sobie zakochała i wkrótce się pobrali. Nowożeńcy zamieszkali w Fayetteville w Zachodniej Wirginii.

Co skrywa tajemniczy pożar?

Między rokiem 1923 a 1943 Państwu Sodder urodziło się dziesięcioro dzieci. Byli dość zgodną i kochającą się rodziną. 1945 roku Wigilię Bożego Narodzenia rodzina Sodder spędzała bez swojego najstarszego syna, ponieważ był on wtedy w wojsku. Wieczorem piątka najmłodszych dzieci radośnie bawiła się swoimi gwiazdkowymi prezentami, a reszta domowników udała się do swoich sypialni.

zdjęcie ze strony www.kryminatorium.pl

Około godziny 00:30 Jennie obudził telefon. Kiedy zaspana kobieta podniosła słuchawkę, usłyszała mężczyznę, który zaśmiał się w dość dziwny sposób, a w tle słyszała odgłosy przestawianych szklanek. Na początku Jennie stwierdziła, że to pewnie pomyłka i odłożyła słuchawkę. W pewnej chwili zauważyła, że w salonie pali się światło, a drzwi wejściowe są otwarte. Jennie ze spokojem poszła i zamknęła drzwi, zgasiła światło i położyła się dalej spać.

Koszmarna noc

Kiedy ze spokojem kobieta zasnęła, chwilę później obudził ją huk i odgłosy turlania na dachu. Jednak i to zignorowała i zasnęła. Około godziny 1:00 w nocy kobietę obudził zapach dymu. Otwierając oczy w domu były już kłęby dymu i ogień. Zobaczyła, jak jej mąż wynosi najmłodsze dziecko na rękach – 2-letnią córeczkę i z nim trójkę najstarszych dzieci uciekających przed dom. Jennie wybiegła za nimi z nadzieją, że wszyscy już zdążyli uciec. Prawda była okropna. W domu, który pochłaniał ogień, została jeszcze piątka ich dzieci.

Zaginione dzieci zdjęcie ze strony www.kryminatorium.pl

14-letni Maurice, 12-letnia Martha, 9-letni Louis, 8-letnia Jennie i 5-letnia Betty. Trwała heroiczna walka o wydobycie reszty osób z domu. Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko na schody piętra. George pobiegł po drabinę, chciał w ten sposób dostać się na piętro i wydostać dzieci z pokoi przez okno. Jednak drabiny nigdzie nie było, jakby celowo ktoś ją schował, zabrał.

Mężczyzna nie odpuszczał, szukał nowych sposobów, jak dostać się do pokoi na piętrze, gdzie pozostała reszta dzieci. George postanowił, że podjedzie bliżej ściany jedną ze swoich dwóch ciężarówek z węglem. Chciał mieć możliwość wdrapania się po ścianie, aby ratować dzieci. Jednak ku jego zdziwieniu żaden  z samochodów nie odpalił. Pomimo tego, że wcześniej oba samochody działały bez zarzutu. Mężczyzna próbował wszystkiego. Chciał nawet sam gasić pożar, ale woda w deszczówkach niestety zamarzła, a straż pożarna nie odbierała telefonu.

Bezradność i trwoga

George z żoną nie byli w stanie nic zrobić. Pożar pochłaniał cały dom przez 45 minut. Jeden z sąsiadów również próbował się dodzwonić na straż pożarną, niestety bezskutecznie. W związku z tym osobiście pojechał poszukać szefa straży pożarnej. Niestety pomoc dotarła dopiero o 8:00 rano.

Co jest najdziwniejsze w tym wszystkim… Strażacy, przeszukując zgliszcza domu, nie odnaleźli szczątków piątki dzieci. Nie było żadnych kości, nie było nic, mimo to uznano ich za zmarłych. Mundurowi, badając przyczynę pożaru, uznali, że pożar wybuchł z powodu wadliwego okablowania budynku ozdobami świątecznymi… Było to dość dziwne, ponieważ ozdoby świąteczne na zewnątrz budynku świeciły się jeszcze podczas pożaru.

Groźby przed pożarem

Jakiś czas przed pożarem Georgowi groziły dwie osoby. Jedną z nich był mężczyzna, który chciał zatrudnić się w jego firmie. Z braku wolnych miejsc George mu odmówił. Wtedy mężczyzna się zdenerwował i powiedział, że go popamięta i jego dom wkrótce spłonie.

Kolejną osobą, która groziła Georgowi, był sprzedawca ubezpieczeń, który straszył, że śmierć jego dzieci będzie karą za krytykowanie jednego z założycieli ruchu faszystowskiego.

Sodder był zadeklarowanym antyfaszystą. Jak się okazuje, kilka dni przed wybuchem pożaru jeden ze starszych synów Georga widział dziwnego mężczyznę, który obserwował młodsze dzieci wracające ze szkoły.

Co stało się z piątką dzieci?

Państwo Sodder nie uwierzyli, że ich dzieci zginęły w pożarze. Nie było w zgliszczach żadnych szczątków, nic co by wskazywało, że faktycznie tamtej tragicznej nocy dzieci spłonęły.

Jennie wraz z mężem szukali dowodów na to, że ich dzieci żyją, ponieważ nie było kości w zgliszczach domu. Pytali nawet pracownika krematorium czy to możliwe, że ich dzieci spłonęły i nie ma nawet kości. Mężczyzna powiedział, że kości zostają nawet po dwugodzinnym paleniu ciała w temperaturze 1100°C, a pożar domu trwał o wiele krócej.

Jak się okazuje, w noc, kiedy był pożar domu, pewna kobieta widziała piątkę dzieci Sodderów w odjeżdżającym samochodzie z nieznaną osobą. Inna kobieta widziała dzieci rano wraz z włoskojęzycznymi dorosłymi w restauracji oddalonej o około 80 km. Ktoś inny znów twierdził, że dzieci były w hotelu w Karolinie Południowej. Dzieci przyjechały do hotelu z osobami mówiącymi po włosku późno w nocy i wyjechali z samego rana.

Śledztwo na własną rękę

Przez kolejnych kilka lat od tragedii rodzinnej, ze Stanów Zjednoczonych napływało mnóstwo informacji. Jednak policja uznała, że nie są to wystarczające dowody, aby otworzyć śledztwo. Zrozpaczeni rodzice sami na własną rękę sprawdzali każdą informację i osobiście jeździli w każde miejsce, gdzie prawdopodobnie były widziane ich dzieci.

W 1947 roku George i Jennie skontaktowali się nawet z FBI, błagali ich o pomoc, jednak i oni odmówili. Zrozpaczeni nie odpuszczali. Wynajęli prywatnego detektywa, a on ustalił, że sprzedawca ubezpieczeń, który groził Sodderowi, był powiązany z biurem koronera, które ustaliło, że pożar był przypadkowy i wybuchł z powodu oświetlenia świątecznego. Prywatny detektyw zbierał za każdym razem nowe szokujące informacje.

Mężczyzna dotarł do strażaka, który przyznał się, że w zgliszczach odnalazł serce, spakował je do pudełka i zakopał. Detektyw bardzo szybko odnalazł pakunek. Serce okazało się zwierzęcą wątrobą w stanie surowym, bez najmniejszych śladów ognia. Według jego śledztwa wynikało, że ktoś celowo podrzucił ją po pożarze, aby zasugerować, że to część ciała któregoś dziecka.

Do kogo należą kości znalezione po latach?

W 1949 roku w miejscu, w którym stał dom, odnaleziono niewielki kawałek ludzkiego kręgosłupa. Nie było na nim śladów obrażeń od ognia. Należał do kogoś w wieku od 16 do 22 lat, co nie pasowało do żadnego z zaginionych dzieci. Rozpacz rodziców nie miała końca. Nie było dnia, by bezsilność nie podcinała im nóg, jednak oni cały czas podnosili się i szukali dalej.

W 1952 roku przy drodze nr 16 w pobliżu Fayetteville postawiono billboard. Widniały na nim informacje o zaginionych dzieciach i oferta nagrody za pomoc w ich odnalezieniu. Bilbord stał w tym miejscu przez 40 lat.

zdjęcie ze strony www.kryminatorium.pl

W 1967 roku, ponad 20 lat po pożarze, Jennie otrzymała pocztą zdjęcie młodego mężczyzny. Podawał się za jej zaginionego syna Louisa. Podobieństwo między nim a zaginionym chłopcem było bardzo duże. Niestety nigdy nie udało się odnaleźć mężczyzny z fotografii. Zdjęcie, które otrzymali małżonkowie, powiesili w salonie, wierząc, że jest to ich zaginiony syn.

zdjęcie ze strony www.kryminatorium.pl

W 1968 roku zmarł George. Jennie przez te wszystkie lata od pożaru, aż do śmierci nosiła czarne ubrania… Zrozpaczona matka zmarła w 1989 roku, nigdy nie poznając prawdy.

 

UDOSTĘPNIJ:

PRZECZYTAJ TAKŻE:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Zapraszamy do współpracy!

Oferujemy możliwość umieszczenia reklamy na stronie głównej oraz w każdym artykule. Dodatkowo posiadamy możliwość publikacji artykułów sponsorowanych i reklamowych.

Zapraszamy do kontaktu w celu ustalenia szczegółów.

it-agencja.pl