Wtorek, 02 grudnia 2025
Zaginięcia

Marzena Cichocka - 26 lat tajemnicy. Co się stało tej nocy w okolicy Sochaczewa?

28 maja 1999 roku 19-letnia Marzena Cichocka zniknęła bez śladu po imprezie w barze. Od ponad ćwierć wieku jej los pozostaje nieznany, a sprawa wciąż budzi emocje.

Marzena Cichocka - 26 lat tajemnicy. Co się stało tej nocy w okolicy Sochaczewa?
Oceń artykuł:

Majowa noc 1999 roku na zawsze zmieniła życie rodziny Cichockich. Dziewiętnastoletnia Marzena wyszła na imprezę do baru "Basieńka" w Młodzieszynie pod Sochaczewem - i nigdy nie wróciła do domu. Nie zostawił po niej żadnego śladu. Żadnych rzeczy osobistych, żadnych wskazówek, żadnego ciała. Jakby rozpłynęła się w powietrzu tamtej nocy, zostawiając po sobie jedynie mnóstwo pytań bez odpowiedzi.

Przez ponad ćwierć wieku śledczy analizowali zeznania świadków, przeszukiwali lasy i zbiorniki wodne, sprawdzali kolejne tropy. Rodzina nie przestała szukać. Media regularnie wracają do tej sprawy. W 2021 roku pojawił się nowy świadek z wstrząsającymi zeznaniami, który miał rzucić światło na dramatyczne wydarzenia sprzed lat. Fundacja Na Tropie przeprowadziła własne śledztwo, które odkryło niepokojące szczegóły.

Co tak naprawdę wydarzyło się tej nocy w "Basience"? Dlaczego po Marzenie nie ma śladu? I czy prawda o jej zaginięciu w końcu ujrzy światło dzienne? Oto historia, która od 26 lat nie daje spokoju całej Polsce.

Ostatnia noc - co wiemy na pewno?

Wieczór 27 maja 1999 roku zapowiadał się jak każdy inny. Marzena Cichocka, dziewiętnastoletnia studentka z Sochaczewa, wybrała się na imprezę do baru "Basieńka" w Młodzieszynie - popularnego miejsca spotkań młodych ludzi z okolicy. Nikt wtedy nie przypuszczał, że ta noc przejdzie do historii jako początek jednej z najbardziej zagadkowych spraw kryminalnych w Polsce.

Co dokładnie wydarzyło się tej nocy? Świadkowie widzieli Marzenę w barze w towarzystwie kilku osób, w tym jej chłopaka Remigiusza. Została tam do późna, znajomi wspominali, że była w dobrym nastroju. Ale gdy nadszedł ranek 28 maja, dziewczyna nie wróciła do domu. Rodzice początkowo nie martwili się zbytnio - może została u koleżanki? To nie było niczym niezwykłym.

Prawdziwy niepokój przyszedł po południu, gdy pod drzwiami pojawił się Remigiusz z pytaniem, które zamroziło krew w żyłach: "Czy Marzena już wstała?". To pytanie nie miało sensu. Jeśli Marzena nie była w domu... to gdzie była przez całą noc? I dlaczego chłopak tego nie wiedział?

Od tego momentu ruszyła lawina. Akcja poszukiwawcza, policja, przeszukiwanie okolicy. Ale najgorsze było to, czego nie znaleziono - żadnych śladów. Ani torebki, ani dokumentów, ani telefonu. Marzena jakby rozpłynęła się w powietrzu tej majowej nocy. Jak to możliwe, że dziewczyna po prostu znika bez śladu w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają?

Kim była Marzena Cichocka?

Marzena Cichocka miała zaledwie 19 lat, gdy pewnego majowego wieczoru 1999 roku wyszła z domu na zabawę do lokalnego baru. Była typową dziewczyną swojego pokolenia - mieszkała z rodzicami w Sochaczewie, studiowała w Warszawie, miała swoje marzenia i plany na przyszłość. Chłopak Remigiusz, grono przyjaciół, rodzice i siostra - to właśnie oni stanowili centrum jej świata.

Nic nie zapowiadało tragedii. 27 maja 1999 roku Marzena, jak wiele innych młodych ludzi z okolicy, wybrała się na imprezę do baru "Basieńka" w pobliskim Młodzieszynie. To miejsce dobrze znała - był to popularny lokalny przybytek, gdzie regularnie odbywały się dyskoteki. Tego wieczoru nic nie wydawało się szczególne. Zwykła sobotnia zabawa, znajome twarze, muzyka i śmiech.

Rodzice Marzeny nie martwili się, gdy córka nie wróciła rano do domu - zakładali, że została u koleżanki. Niepokój pojawił się dopiero po południu, gdy do ich drzwi zapukał Remigiusz, pytając, czy Marzena już wstała. To pytanie zapoczątkowało koszmar, który trwa do dziś. Okazało się, że nikt nie widział dziewczyny od tamtej nocy w barze. Nie zabrała rzeczy osobistych, nie zostawiła żadnego śladu, nie skontaktowała się z nikim z bliskich.

W ciągu kilku godzin zwykła nieobecność przekształciła się w oficjalne zaginięcie, a życie rodziny Cichockich zmieniło się na zawsze.

25 lat śledztwa - tropy, które nikąd nie prowadziły

Gdy 28 maja 1999 roku rodzice Marzeny zorientowali się, że córka nie wróciła do domu, nikt jeszcze nie przypuszczał, że rozpoczyna się jedno z najdłuższych i najbardziej frustrujących śledztw w historii polskiej kryminalistyki. Pierwsza akcja poszukiwawcza ruszyła błyskawicznie - policja wraz z rodziną przeszukiwała okolice Młodzieszyna, wypytywała świadków z baru "Basieńka", analizowała każdy szczegół tamtej nocy. Problem? Marzena jakby rozpłynęła się w powietrzu.

Szybko pojawiła się najbardziej prawdopodobna, choć przerażająca teoria - morderstwo. Przeszukiwano lasy, przeczysywano okoliczne jeziora, nurkowie zanurkowali się w mętne wody w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu. Nic. Przez lata 2000. i 2010. śledztwo wpadało w kolejne martwe punkty. Pojawiały się nowe świadkowie, wątpliwe zeznania, tropy wiodące donikąd. Rodzina przeżywała gehennę - każda nowa informacja budziła nadzieję, która zaraz gasła w świetle faktów.

Przełom - przynajmniej medialny - nastąpił dopiero w 2020 roku, gdy sprawą zajęła się Fundacja Na Tropie. Organizacja przeprowadziła własne śledztwo, przesłuchała nowych świadków i w 2021 roku pojawiły się wstrząsające rewelacje. Według jednego ze świadków Marzena mogła zostać zamordowana przez osoby ze swojego otoczenia. Czy to prawdziwy przełom? Oficjalnie sprawa pozostaje nierozwiązana, a rodzina wciąż czeka na odpowiedzi. 25 lat to cholernie długo, żeby żyć w niepewności.

Przełom w 2021 roku - nowy świadek przemawia

Po ponad dwóch dekadach milczenia ktoś w końcu się odezwał. W 2021 roku sprawa Marzeny nabrała nowego tempa, gdy pojawił się świadek z informacjami, które mogły wszystko zmienić. Dlaczego dopiero teraz? To pytanie nurtowało nie tylko śledczych, ale i rodzinę dziewczyny, która od 1999 roku czekała na jakikolwiek ślad prowadzący do prawdy.

Nowe zeznania były wstrząsające. Świadek wskazał konkretne osoby, które mogły być zamieszane w zniknięcie Marzeny. Fundacja Na Tropie, która ponownie zajęła się sprawą, przeprowadziła własne śledztwo i zebrała materiały, które rzuciły zupełnie nowe światło na tamtą noc w barze "Basieńka". Według informacji, które wyciekły do mediów, Marzena mogła zostać zamordowana przez osoby, które ją znały - a to oznaczałoby, że przez lata prawda była na wyciągnięcie ręki.

Reakcja organów ścigania? Ostrożna, by nie powiedzieć wymijająca. Oficjalnie potwierdzono przyjęcie nowych zeznań, ale szczegóły pozostały tajemnicą śledztwa. Rodzina Marzeny przyjęła wiadomość z mieszanymi uczuciami - z jednej strony nadzieja, że w końcu dowiedzą się prawdy, z drugiej - frustracja, że ktoś przez 22 lata milczał, mając potencjalnie kluczowe informacje.

Pytanie pozostaje otwarte: dlaczego świadek zdecydował się przemówić dopiero po tylu latach? Czy to wyrzuty sumienia, czy może coś jeszcze? Media spekulowały, że osoba ta mogła obawiać się konsekwencji lub lojalności wobec kogoś bliskiego. Niezależnie od przyczyn, jej zeznania otworzyły drzwi, które przez lata wydawały się zamknięte na głucho.

Sprawa, która nie daje spokoju

Ponad ćwierć wieku minęło od tamtej majowej nocy, a sprawa Marzeny Cichockiej wciąż nie daje spokoju. Dlaczego? Bo to nie jest tylko statystyka w aktach - to żywa rana rodziny, która każdego dnia budzi się z pytaniem: co się naprawdę stało? To także nierozwiązana zagadka, która drąży wyobraźnię. Brak ciała, brak odpowiedzi, setki pytań bez odpowiedzi - to wszystko sprawia, że historia Marzeny nie pozwala o sobie zapomnieć.

W ostatnich latach sprawa zyskała drugie życie dzięki mediom społecznościowym i kulturze true crime. Podcasty, materiały na YouTube, artykuły śledcze - dziesiątki twórców wraca do tej historii, analizując każdy szczegół, każde zeznanie. Fundacja Na Tropie w 2021 roku ujawniła nowe, wstrząsające zeznania świadka, które ponownie rozbudziły nadzieję. Media głównego nurtu, jak Super Express czy lokalne portale, regularnie przypominają o sprawie, nie pozwalając jej odejść w zapomnienie.

Rodzina Marzeny nie składa broni. W 2025 roku wciąż prowadzą akcje informacyjne, apelują o nowe zeznania, walczą o to, by ktoś w końcu powiedział prawdę. To nie jest tylko sprawa policji - to dramat ludzi, którzy od 26 lat żyją w zawieszeniu.

Czy kiedykolwiek poznamy prawdę? Trudno powiedzieć. Czas działa na niekorzyść - świadkowie milkną, pamięć słabnie, tropy stygnąć. Ale póki rodzina nie przestanie szukać, póki media będą o tym mówić, nadzieja pozostaje. Bo prawda ma to do siebie, że czasem pojawia się wtedy, gdy najmniej się jej spodziewamy.

Podsumowanie

Sprawa zaginięcia Marzeny Cichockiej pozostaje jedną z najbardziej zagadkowych historii w polskiej kronice kryminalnej. Mimo upływu 26 lat i pojawiającego się w 2021 roku nowego świadka, wciąż nie znamy odpowiedzi na fundamentalne pytanie - co się stało tej nocy?

Czy prawda kiedykolwiek ujrzy światło dzienne? Jakie jest Wasze zdanie na temat tej sprawy? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach - każda opinia może być ważna.

Podobał Ci się artykuł?

Komentarze (0)

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz