Zaginieni Przed Laty

Wydawało się, że o sprawie już zapomniano. Jednak czekanie miało sens.

Wydawało się, że o sprawie już zapomniano. Jednak czekanie miało sens. Do zabójstwa 12-letniej Uli Wajs doszło 24 lata temu, w marcu 1998 roku w Poznaniu.
Morderca wszedł do mieszkania w środku dnia, gdy rodzice dziewczynki byli w pracy. Zabił Ulę, a jej ciało ukrył w łazience. Zwłoki znalazła matka.

Wydawało się, że o sprawie zapomniano

Dnia, w którym odkryła w domu zwłoki swojego najmłodszego dziecka, mama Uli nigdy nie zapomni. Kobieta wróciła z pracy, a w korytarzu właśnie zdejmowali kurtki jej mąż i syn, którzy przyszli chwilę wcześniej.

Wydawało się, że o sprawie już zapomniano. Jednak czekanie miało sens.
Miejsce zbrodni – marzec 1998 rok

Ula Wydawało się

Domowników zaskoczyło to, że na środku korytarza stał magnetofon, a obok wieszaka leżał nóż. Nie było jednak śladów włamania. Gdy mama weszła do pokoju córek, zobaczyła, że na łóżku Uli nie ma prześcieradła. Pomyślała, że może dziewczynka dostała miesiączki i czyści prześcieradło w łazience, w której paliło się światło. Mama Uli uznała to za powód nieobecności córki w szkole.

Ula Wajs miała tylko 12 lat, gdy potworny zwyrodnialec ją zamordował. Tomasz T. wpadł dopiero po 12 latach

Obraz, który wtedy zobaczyła, do dziś staje jej przed oczami. W wannie z wodą leżała jej martwa córeczka, owinięta w prześcieradło. Przerażona kobieta wybiegła na zewnątrz, krzyczała, błagała o pomoc. Ktoś w pośpiechu wezwał karetkę pogotowia, ale lekarz nie zdołał już uratować dziecka. Dziewczynka została uduszona rzemykiem, który nosiła na szyi. Rodzice od samego początku podejrzewali, że za zabójstwem Uli stoi Tomasz, mąż ich przyjaciółki, osoba bliska rodzinie Wajs.

Kilka dni wcześniej dowiedzieli się przypadkiem, że pod nieobecność domowników 24-letni wtedy Tomasz T. odwiedza ich córkę. Mama miała o tym porozmawiać z Ulą – nie zdążyła.

Prokuratura przygotowała akt oskarżenia. Zestawione razem okoliczności poprzedzające śmierć dziewczynki niemal jednoznacznie wskazały na Tomasza T.
To do niego Ula napisała list. – “Mam nadzieję, że porozmawiam o tamtej niedzieli 8 lutego. To, co się stało, nie mogę o tym zapomnieć. Nie wiem, czy Panu to nie przeszkadza, ale mnie tak. Przeszkadza mi to najbardziej, że się całowaliśmy”.

Było też zeznanie sąsiadki, która kilkakrotnie widziała Tomasza T. wchodzącego do mieszkania, w którym przed południem przebywała tylko nastolatka.

Ula pochwaliła się starszej siostrze i koleżance ze szkoły, że ma 24-letniego chłopaka, z którym się całowała. Mało tego, 19 marca Tomasz T. zwolnił się przed południem z pracy. Szefowi powiedział, że musi w sądzie załatwić sprawę alimentów dla córki.

Zatrzymanie Wydawało się

Po zatrzymaniu mężczyzna wyjaśniał, że zamierzał w tym czasie śledzić żonę, którą podejrzewał o zdradę. Według prokuratury, 19 marca przyszedł do dziewczynki z konkretnymi, seksualnymi zamiarami. Nastolatka broniła się i tak mogło dojść do szamotaniny i zabójstwa. Tomasz T. nie przyznał się do morderstwa. Do czasu postawienia zarzutów musiało upłynąć jeszcze wiele lat. W tym czasie morderca Uli przebywał na wolności.

Tomasz T. 22 lat temu zabił 12-letnią Ulę Wajs. W ręce policji wpadł dopiero po 12 latach od dokonanej zbrodni w 2009 roku.

Dlaczego zagadkę rozwikłano dopiero po 12 latach?

Policjanci współpracujący wtedy z prokuraturą sprawdzali wszelkie wątki, które mogły doprowadzić ich do zatrzymania sprawcy. Badając zabezpieczone ślady i przesłuchując świadków, docierano do kolejnych istotnych kwestii. Mimo że materiał w sprawie był obszerny, nie pozwolił on jednak na wykrycie zabójcy.

Do sprawy zabójstwa Uli Wajs wrócono na początku 2009 roku. O tym, że coś „ruszyło się” w sprawie, rodzina dowiedziała się, gdy dostała wezwanie na badania DNA. W jednym z wywiadów, jakich udzieliła, mama Uli powiedziała – “Myślałam, że o sprawie już zapomniano. Teraz widzę, że to czekanie miało sens”.

Mama zamordowanej dziewczynki -Myślałam, że o sprawie już zapomniano. Teraz widzę, że to czekanie miało sens.

Od czasu zabójstwa znacznie rozwinęły się metody badawcze w kryminalistyce, zaczęto ponownie weryfikować ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni. Wyniki ekspertyz i kolejne materiały doprowadziły do wytypowania podejrzanego o zabójstwo, 36-letniego na tamten moment Tomasza T.

Krótko po pogrzebie Uli, Tomasz T. zniknął z Poznania. Często zmieniał miejsca zamieszkania. Widywany był zarówno w Wielkopolsce, jak i na południu kraju. Zameldowany był w domu, który od lat nie istnieje (teraz przebiega w tym miejscu autostrada).

Dziecięca bielizna

Wielkopolscy kryminalni zaczęli ustalać miejsce pobytu 36-latka. Został złapany na poznańskim Łazarzu w sierpniu 2009 roku. Podejrzany okazał się nie tylko zabójcą, ale także pedofilem. W jego samochodzie i wynajmowanym mieszkaniu znaleziono i zabezpieczono pornografię dziecięcą, a także mnóstwo dziecięcej i damskiej bielizny.

Czy policja zdołała ustalić, do kogo należała dziecięca bielizna?

Dziecięce majteczki znalezione w domu mordercy

Teraz wydaje się, że nierozwiązana przez tyle lat sprawa znalazła swój finał, a sprawca makabrycznej zbrodni poniósł w końcu konsekwencje. To ulga szczególnie dla rodziny Uli, ale nie tylko. Zabójstwo wstrząsnęło całą okolicą.

zdjęcie ze strony Fakt.pl

W grudniu 2011 roku Sąd uznał Tomasza T. za winnego stawianych mu zarzutów i wymierzył karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności.

Autor: ZPL Wydawało się 

Źródło: Pedofil morderca Uli wpadł po 12 latach (fakt.pl)

POZNAŃ – Małą Ulę zabił przyjaciel domu; zobacz film | Warszawa Nasze Miasto

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

Może zainteresować Cię: Jerzy Zajkowski- zabójstwo listonosza niewyjaśnione do dziś (zaginieniprzedlaty.com)

Exit mobile version