Zaginiona studentka Petra Pazsitki po wielu latach poszukiwań została uznana za zmarłą. Bez wątpienia sprawa kobiety, która w 1984 roku zniknęła bez śladu, stała się jedną z najbardziej tajemniczych. Historia młodziutkiej Petry Pazsitka była głośną sprawą, którą wyjaśniła Niemiecka policja dopiero po wielu latach.
Spokojna studentka
W 1984 roku 24-letnia Petra studiowała informatykę na politechnice w Niemczech. W związku z tym by mieć bliżej na uczelnię studentka mieszkała w akademiku. Pochodziła z Wolfsburgu. Dziewczyna bardzo często odwiedzała swoich bliskich. Miała młodszego brata. Bez wątpienia, uchodziła za spokojną i pilną studentkę. Co więc nakłoniło ją by któregoś dnia zniknąć bez śladu. W tej sprawie można tylko nieustannie szukać odpowiedzi.
Tajemniczy dzień
Nikt nie przypuszczał, że ten dzień zapisze się w pamięci wszystkich na zawsze. 22 lipca 1984 roku 24-letnia studentka wyjechała z domu od rodziców. Udała się jak zawsze na przystanek autobusowy ,, Rasthof”. Wizyta młodziutkiej kobiety u bliskich nie wzbudziła żadnego niepokoju. Bez wątpienia zakończyła się jak każda inna. Niebawem miała znów odwiedzić swoją rodzinę a dokładnie miała przyjechać w dzień urodzin swojego młodszego brata.
Dzień który zmienił wszystko
26 lipca 1984 roku studentka opuściła tego dnia akademik i miała udać się do rodziny. Po drodze wstąpiła kupić prezent dla ukochanego braciszka. Następnie udała się do dentysty. I tutaj ślad się urywa. 24-letnia studentka tego dnia przepadła bez śladu. Bliscy niezwłocznie zgłosili zaginięcie kobiety na policję.
Wiele pytań bez odpowiedzi
Policja rozpoczęła intensywne poszukiwania. Jednak pomimo działań na szeroką skalę nie udało się odnaleźć studentki. Pojawiło się w tej sprawie wiele pytań bez odpowiedzi. Rozpacz rodzina była straszna, nagle przepada bez śladu ich ukochana osoba. Ciężar w sercu był niczym ogromny kamień. Nie było dnia by nie pojawiały się w tej strasznej rozpaczy gradowe łzy. Nikt nie znał odpowiedzi na pytanie… Gdzie jest młoda Petra i co wydarzyło się 26 lica 1984 roku?
Bez śladu
Czas płynął szybko a losy dziewczyny wciąż były nieznane. Mundurowi analizowali sprawę bardzo dokładnie. Nie wykluczali, że młoda kobieta może już nie żyć. Prawdopodobnie po trzech latach od zaginięcia Petry do jej zamordowania przyznał się stolarz. Mężczyzna został zatrzymany w sprawie morderstwa 14-letniej dziewczynki, którą wcześniej zgwałcił i brutalnie zamordował.
Ustalenia policji
Śledczy dokładnie badali sprawę i brali pod uwagę zeznania mordercy. Pomimo intensywnych poszukiwań, ciała Petry nie odnaleziono. Sprawa była bardzo trudna. Policja nie miała żadnego punktu zaczepienia. Wszystkie poszukiwania okazały się prawdziwą klęską. W 1989 roku mundurowi oficjalnie uznali młodą studentkę za zmarłą. Jednak wszystkich wciąż zastanawiało gdzie jest ciało zaginionej. Na to pytanie nikt nie znał odpowiedzi nawet stolarz, który z pewnością przyznał się, że zabił młodziutką studentkę.
Po latach
Bez wątpienia ogromny i niespodziewany przełom w sprawie nastąpił 31- lat od zaginięcia Petry. Policja została wezwana do mieszkania w bloku gdzie miało dojść do włamania. To właśnie wtedy szokująca prawda wyszła na jaw. W mieszkaniu gdzie miało dojść do włamania mieszkała zaginiona Petra. Kobieta miała wtedy już 55-lat. Dla mundurowych z całą pewnością był to ogromny szok. Wszyscy stracili nadzieję, że studentka żyje. A po latach odnajdują ją żywą.
Szok dla bliskich
Rodzina dowiedziała się od policji, że ich córka żyje i nie życzy sobie kontaktu z rodziną. Bez wątpienia było to dla nich ogromne przeżycie. Nie potrafili zrozumieć… Dlaczego Petra ich przekreśliła. Tęsknili za nią. Cały okres zaginięcia kobiety odbił ogromne piętno bólu i rozpaczy w ich dalszym życiu. To co przeżyli nie da się opisać słowami. Samo słowo zaginięcie budzi we wszystkich nie wyobrażalny smutek.
Działania zaplanowane
Dlaczego młoda Petra upozorowała swoje zaginięcie i jak udało się jej tyle lat oszukać wszystkich? Z pewnością to bardzo dziwne, że nikt wcześniej jej nie rozpoznał. Ze względu na fakt, że naraziła swoich bliskich na tak ogromne przeżycie robi się przykro. Chociaż planowała coś tak bezdusznego jak upozorowanie swojego zaginięcia przede wszystkim powinna dać bliskim znać. Żyję nie szukajcie mnie…
Podczas gdy żyła sobie spokojnie inni cierpieli niewyobrażalnie.
ŹRÓDŁO: Niewidzialna kobieta – Sprawy kryminalne
Ja naprawdę sporo rozumiem. Staram się rozumieć, ale takiego zachowania nie pojmuję. Dokładnie to samo, czyli zapaść się pod ziemię, mogła zrobić po rozmowie z rodzicami o tym, że nie chce mieć z nimi kontaktu. Po prostu chyba nie miała w sobie na to odwagi. Nie było tam przemocy fizycznej, seksualnej czy psychicznej. Była chłodna atmosfera i może jakieś większe wymagania od rodziców. W czym zawinił brat? Dorastał myśląc, że jego siostra nie żyje, a później dowiedział się, że żyje tylko nie chciała mieć z nim kontaktu przez tyle lat. Bardzo mi go szkoda.
Znam Petra osobiście ona jest chorą osobą.
Rozumiem. Znasz ją, więc zapewne wiesz dużo więcej niż ja. Podejrzewam, że chodziło Ci o problemy psychiczne. Mimo wszystko wie kim jest, wie jak się nazywa, poradziła sobie żyć tyle lat, używa social media, więc nadal nie rozumiem dlaczego tak potraktowała swojego młodszego brata. Bardzo przykra sprawa.
To, że ktoś jest świadomy jak się nazywa i skąd pochodzi wcale nie oznacza, że w pełni świadomie podejmuje swoje decyzje i normalnie funkcjonuje. Łatwo kogoś ocenić jedynie po strzępach faktów, które zostały podane do informacji publicznej. To, że w rodzinie nie było przemocy i wykorzystywania też wiadomo jedynie od samej Petry, która prawdopodobnie ma problemy natury psychicznej, także nie jest to pewnik. Przykra sprawa, najistotniejszych faktów i tak nigdy się nie dowiemy.
Myślę, że nie było i nie jest z Petrą, aż tak źle skoro dokładnie zaplanowała swoje zniknięcie tzn. wynajem mieszkania itd. Dodatkowo poradziła sobie tyle lat żyjąc bez legalnej pracy, dokumentów czy pomocy medycznej. Po “odnalezieniu” podobno wyjechała z matką na wakacje, jakiś rejs czy coś. Bardzo to wszystko dziwne. I tak jak napisałam w pierwszym oraz w drugim komentarzu – nie wydaje mi się, żeby jej młodszy brat w czymkolwiek zawinił, więc najbardziej szkoda mi jego.
Pytanie, czy była chora już wcześniej (lub przynajmniej czy tak poważnie), czy jej odpaliło od tego ukrywania się przed światem? Przecież od 30 lat takiego życia każdy by zwariował. A dlaczego uciekła, cóż, pewnie tylko ona sama to wie.