Blog
Zaginieni Przed Laty

Mary Bell – mała morderczyni

Często opowiadamy Wam o tragediach, jakie spotkały dzieci z winy dorosłych. Tym razem jednak historia dotyczyć będzie krzywdy, którą bezbronnym chłopcom wyrządziło dziecko.

Jaka postać pojawia się Wam przed oczami, gdy słyszycie słowo „morderca”? Bezwzględny mężczyzna o twarzy wyrażającej agresję? Typowy oprawca z zakrwawionym nożem w ręku? Z pewnością jednak Wasza wyobraźnia nie podpowiada drobnej postaci 11-letniej dziewczynki, z równo przystrzyżoną, grzeczną fryzurą. A jednak, szokująca historia Mary Flory Bell wydarzyła się naprawdę. Dziecko zostało uznane winnym zabójstwa dwóch, kilkuletnich chłopców.

Poznajcie historię dziecięcej morderczyni, która pomimo późniejszej zmiany tożsamości, nie uniknęła długofalowych konsekwencji tego, co zrobiła.

Trudne dzieciństwo

Mary Bell

Dziewczynka urodziła się 26 maja 1957 roku w Wielkiej Brytanii, w rejonie Newscastle upon Tyne, w niebezpiecznej dzielnicy Scotswood. Betty, matka Mary Flory Bell, pracowała jako prostytutka. Początkowo przyjmowała klientów w domu, później zaś pracowała w oddalonym o około 3 godziny drogi samochodem mieście Glasgow. Kobieta zaszła w ciążę w wieku 17 lat, a za ojca Mary, choć nie ustalono oficjalnie ojcostwa, uważała Billego Bella – przestępcę karanego m.in. za napady z bronią w ręku.

Członkowie rodziny twierdzą, że Betty niejednokrotnie usiłowała zamordować córkę. Próbowała pozbyć się jej pozorując szereg wypadków, które miały przydarzyć się Mary. Podawała dziecku silne leki, innym razem wyrzucała je z okna. W wyniku maltretowania Mary doznała stałych urazów mózgu, w tym obszaru odpowiadającego za kontrolę ruchu i świadomość konsekwencji podejmowanych działań. Dodatkowo, dziewczynka utrzymywała, że matka zmuszała ją do prostytucji od piątego roku życia.

W wyniku traum doświadczonych w dzieciństwie, Mary Flora Bell miała opinię porywczego, krnąbrnego dziecka. W szale potrafiła atakować rówieśników, w tym dusić kolegów i koleżanki z klasy. Pomimo trudnego usposobienia, Mary miała przyjaciółkę, Normę, starszą o dwa lata dziewczynkę z sąsiedztwa. 

Agresja

11 maja 1968 roku, gdy Mary miała 11 lat, a Norma 13, dziewczynki spotkały 3-letniego krewnego Mary. Niedługo potem świadkowie zauważyli chłopca idącego po chodniku z zakrwawioną głową. 3-latek powiedział, że Mary i Norma zabrały go w ustronne miejsce, po czym zepchnęły z progu. Dziecko zostało zbadane, w wyniku czego uznano, że nie doznał poważniejszych obrażeń. Dziewczynek wówczas nie spotkały jakiekolwiek konsekwencje ich działań. 

12 maja Mary zaatakowała 3 przypadkowe dziewczynki dusząc każdą z nich niemalże do nieprzytomności. Zapytana o przyczynę ataku, stwierdziła, że była ciekawa czy duszona osoba może umrzeć. Zaatakowane dzieci zostały zabrane do szpitala, a po ich wypuszczeniu Mary dostała jedynie ostrzeżenie, aby więcej tak nie postępowała.

Śmierć Martina

4-letni Martin Brown bawił się z kolegami na podwórku, w pobliżu opuszczonych budynków. Gdy chłopiec zniknął, koledzy weszli do jednego z pustostanów. Martin leżał na ziemi, z zakrwawioną twarzą. Pomimo prób uratowania chłopczyka, bardzo szybko stwierdzono jego śmierć. Jego skóra była lodowata, a jej kolor nie pozwalał wierzyć, że chłopca serce jeszcze bije. Przyczyna zgonu nie była jasna, jednak w tym samym opuszczonym budynku znaleziono pustą fiolkę po silnych lekach. Uznano, że prawdopodobnie zostały one podane chłopczykowi, jednak nie znaleziono na to żadnych dowodów. Policja uznała śmierć 4-latka za wynik nieszczęśliwego wypadku. Miejscowa społeczność była tym faktem oburzona. Wszczęto protesty zarówno przeciwko bierności policji, jak i łatwemu dostępowi do niebezpiecznych pustostanów.

Po śmierci 4-letniego chłopczyka, Mary z nietypowym zapałem odwiedzała członków jego rodziny. Z uśmiechem na ustach zadawała im najboleśniejsze pytania.

Jak się czujecie?

Płaczecie po Martinie?

Tęsknicie za dzieckiem?

Mogłabym zobaczyć się z Martinem?

To ostatnie pytanie dziewczynka zadała z zimną krwią, po czym zaczęła drwić z konsternacji matki chłopca.

Zabijam, żebym mogła wrócić

27 maja na policję zgłosili się pracownicy pobliskiego żłobka. Poinformowali, że ktoś włamał się do placówki, zdewastował ją, a także zostawił po sobie kilka liścików. Ich treść w większości była pełna wulgaryzmów, jednak jeden z nich przykuł szczególną uwagę pracowników.

Materiały prasowe

Zabijam, żebym mogła wrócić. Zabiłyśmy Martina.

Zgłoszenie ostatecznie zbagatelizowano, uznając, że prawdopodobnie były to tylko czyjeś okrutne żarty, a zniszczeń dokonała osoba niezwiązana ze sprawą. Podczas zgłoszenia Mary Flora Bell była w szkole. W ramach zadania napisała opowiadanie, w którym opisała znalezienie ciała małego Martina. Wykonała do niego ilustrację przedstawiającą ciało chłopca, osobę, która je znalazła, a także – co zaskoczyło nauczycielkę – butelkę po lekach znajdującą się blisko ofiary.

Po włamaniu do żłobka, zainstalowano w placówce alarm, dzięki czemu Mary i Norma zostały niedługo później przyłapane na kolejnej próbie włamania. Dziewczynki jednak zarzekały się, że było to ich pierwsze włamanie, którego dokonały, ponieważ były ciekawe konsekwencji.

Śmierć Briana Howe

W późniejszym czasie Mary wielokrotnie przyznawała się do zamordowania 4-latka, ale jako że dziewczynka notorycznie kłamała, nikt nie potraktował jej słów poważnie.

31 lipca Mary wraz z przyjaciółką bawiły się na podwórku między innymi z 3-letnim Brianem Howe. Tego dnia, wieczorem, rodzice chłopczyka zgłosili jego zaginięcie. Pełne ran kłutych ciało Briana zostało znalezione kilka godzin później. Na brzuchu dziecka znajdowała się wycięta nożem litera „M”. Jak się później okazało, wszystkie rany zostały zadane po śmierci chłopca, a sam zgon nastąpił w wyniku uduszenia.

Śledztwo

Po śmierci 3-letniego Briana policja na nowo przyjrzała się sprawie Martina Browna. Uznano, że chłopcy zginęli z rąk jednego sprawcy. W trakcie śledztwa nazwisko Mary oraz Normy padało wyjątkowo często. Dziewczynki stale nachodziły rodziny ofiar i usiłowały uczestniczyć w poszukiwaniu sprawców.

Kilka dni później, na policję zgłosili się rodzice małego chłopca, który widział morderstwo Briana Howe. Zeznał, że Mary Bell zabiła 3-latka, a jej przyjaciółka Norma wszystkiemu się przyglądała. Na podstawie zeznań aresztowano obie dziewczynki. Porównano ich pismo do listów pozostawionych w żłobku. Okazało się, że oba pisma są łudząco podobne. Przeanalizowano także opowiadanie autorstwa Mary wraz z ilustracją.

„Nie ma nic złego w morderstwie”

W trakcie śledztwa i w wyniku zeznań, Norma została uniewinniona. Badanie psychiatryczne wykazało, że Mary jest psychopatką. W areszcie miała wypowiedzieć zdanie, które to potwierdzało.

Nie ma nic złego w morderstwie! Wszyscy umrą tak czy tak.

Pomimo, że dziewczynka podczas rozprawy mającej miejsce w listopadzie usiłowała się wybielić, rzucając oskarżenia na Normę, nie udało jej się scedować winy na przyjaciółkę. Mary w wyniku oświadczenia o osobowości psychopatycznej została uznana za winną nieumyślnego spowodowania śmierci. Dziewczynka ze względu na wiek w ramach kary została wysłana do szkoły z internatem, po ukończeniu której została zamknięta w więzieniu o niskim rygorze, skąd uciekła w wieku 20 lat. Kolejne trzy lata, po złapaniu kobiety, spędziła w innym więzieniu.

Wolność

Mary Bell w dorosłości

12 lat po dokonaniu morderstw uznano, że Mary nie stanowi już zagrożenia dla otoczenia i należy zwrócić jej całkowitą wolność. Zmieniono jej także tożsamość, nadając nowe imię oraz nazwisko. W 1984 roku, w 16 rocznicę pierwszego morderstwa, kobieta urodziła dziecko. Jej córka przez kilkanaście lat nie miała świadomości przeszłości matki. To jednak uległo zmianie, gdy dziennikarze dotarli do kobiety pomimo zmiany jej tożsamości.

Mary Bell wygrała sprawę w sądzie o przyznanie dożywotniej anonimowości zarówno jej jak i jej córki.

UDOSTĘPNIJ:

PRZECZYTAJ TAKŻE:

3 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Zapraszamy do współpracy!

Oferujemy możliwość umieszczenia reklamy na stronie głównej oraz w każdym artykule. Dodatkowo posiadamy możliwość publikacji artykułów sponsorowanych i reklamowych.

Zapraszamy do kontaktu w celu ustalenia szczegółów.

it-agencja.pl