Piątek, 05 grudnia 2025
Zagranica

Polak myślał, że idzie po ciało. Niebywałe, co odnalazł

Adam Bielecki miał wynieść z Himalajów martwe ciało. Na głębokości 68 metrów w szczelinie skalnej czekała jednak niespodzianka. Historia przetrwania Anuraga wstrząsnęła światem alpinizmu.

Polak myślał, że idzie po ciało. Niebywałe, co odnalazł
Oceń artykuł:

Na wysokości prawie 6000 metrów nad poziomem morza, w lodowatej szczelinie himalajskiej, rozegrała się historia, która zapiera dech w piersiach. Polski himalaista Adam Bielecki otrzymał zadanie, które wydawało się brutalne w swojej prostocie - miał odnaleźć i wydobyć ciało mężczyzny, który spadł 80 metrów w głąb skalnej rozpadliny. Nikt nie wierzył, że po czterech dniach spędzonych w ekstremalnych warunkach ktokolwiek mógłby przeżyć. Rodzina ofiary również pogodziła się z najgorszym, licząc jedynie na odzyskanie zwłok zgodnie z hinduistycznymi tradycjami pogrzebowymi.

To, co wydarzyło się podczas akcji ratunkowej, przeszło najśmielsze oczekiwania. Kiedy Bielecki opuszczał się na linie w mroczną otchłań szczeliny, na 68. metrze swojej liny natrafił na coś niewiarygodnego - Anurag żył. Mężczyzna przetrwał upadek z zawrotnej wysokości oraz trzy noce w warunkach, które dla większości ludzi oznaczałyby pewną śmierć. Sam Bielecki, mimo że uratowanie człowieka było sukcesem, przyznał później, że miał "kaca moralnego", a liczbę cudów, które musiały się wydarzyć, aby ta historia zakończyła się szczęśliwie, określił jako "absolutnie oszałamiającą".

Misja bez nadziei na Himalajach

Adam Bielecki, doświadczony polski himalaista, otrzymał wezwanie na misję ratunkową, która od samego początku wydawała się być jedynie formalnym potwierdzeniem tragedii. Na wysokości prawie 6000 metrów n.p.m., w ekstremalnych warunkach górskich, miał dotrzeć do miejsca, gdzie kilka dni wcześniej zaginął Anurag, indyjski wspinacz. Wszystko wskazywało na to, że będzie to wyprawa po zwłoki, a nie akcja ratunkowa.

Anurag przebywał w szczelinie skalnej już od trzech dni, bez jedzenia, wody i odpowiedniego sprzętu. W takich warunkach, na tak znacznej wysokości, gdzie powietrze jest rozrzedzone, a temperatura spada znacznie poniżej zera, szanse na przeżycie są praktycznie zerowe. Każda godzina spędzona w takim środowisku to walka z hipotermią, odwodnieniem i niedotlenieniem organizmu.

Rodzina poszkodowanego już wcześniej pogodziła się z tragiczną stratą. Bliscy Anuraga nie mieli złudzeń - wiedzieli, że w górach wysokich każde opóźnienie w akcji ratunkowej drastycznie zmniejsza szanse na przeżycie. Trzydniowy pobyt w szczelinie skalnej, bez możliwości poruszania się i ogrzania, brzmiał jak wyrok. Nikt nie spodziewał się cudu. Adam Bielecki wyruszał więc w góry z ciężkim sercem, przygotowany na odzyskanie ciała kolegi himalaisty, nie zaś na spektakularną akcję ratunkową, która miała wkrótce zaskoczyć wszystkich.

80 metrów lotu i 4 dni w szczelinie

Anurag przeżył katastrofę, która dla większości ludzi oznaczałaby pewną śmierć. Spadł aż 80 metrów w głąb wąskiej szczeliny skalnej w ekstremalnych warunkach wysokogórskich. To, co wydarzyło się później, można nazwać jedynie cudem przetrwania.

Mężczyzna spędził w lodowej pułapce cztery dni, walcząc z mrozem, brakiem pożywienia i obrażeniami odniesionymi podczas upadku. Temperatura w szczelinie skalnej spadała znacznie poniżej zera, a każda minuta zwiększała ryzyko hipotermii. Bez odpowiedniego wyposażenia, jedzenia i możliwości ogrzania się, szanse na przeżycie malały z każdą godziną.

Warunki, w jakich znalazł się Anurag, były skrajnie nieprzychylne dla ludzkiego organizmu. Kombinacja ekstremalnego zimna, głodu, odwodnienia i prawdopodobnych obrażeń wewnętrznych składała się na scenariusz, który statystycznie powinien zakończyć się tragedią. Mimo to mężczyzna pozostał przy życiu, co zaskoczyło wszystkich zaangażowanych w akcję ratunkową.

Kiedy polski ratownik wyruszał na miejsce zdarzenia, spodziewał się najgorszego. Przekonany był, że jego zadaniem będzie jedynie odzyskanie ciała ofiary wypadku. To, co zastał na miejscu, przeszło jego najśmielsze oczekiwania i przywróciło wiarę w ludzką siłę przetrwania.

68. metr liny - ostatnia szansa

Adam Bielecki stał przed decyzją, która mogła zadecydować o życiu lub śmierci drugiego człowieka. Sytuacja wymagała natychmiastowego działania - polski himalaista musiał opuścić się na linie w głąb lodowej szczeliny, nie wiedząc dokładnie, co zastanie na dole. Wszyscy spodziewali się najgorszego. Misja miała charakter odzyskania ciała, a nie akcji ratunkowej.

To, co wydarzyło się później, można nazwać prawdziwym cudem górskim. Bielecki znalazł Anuraga dokładnie na 68. metrze swojej liny. To była ostatnia możliwa głębokość, na jaką mógł się bezpiecznie opuścić. Gdyby indyjski himalaista znalazł się zaledwie 10 metrów niżej, cała akcja ratunkowa zakończyłaby się tragicznym niepowodzeniem. Lina po prostu by nie wystarczyła.

W ekstremalnych warunkach, przy ograniczonej widoczności i niskich temperaturach, polski himalaista wyciągnął mężczyznę ze szczeliny. Anurag żył, choć jego stan był krytyczny. Ta niemal matematyczna precyzja - 68 metrów z 78 możliwych - pokazuje, jak cienka jest granica między życiem a śmiercią w górach wysokich. Zaledwie kilka metrów różnicy przekreśliłoby całą akcję ratunkową, a historia otrzymałaby zupełnie inny, tragiczny finał.

Seria cudów i kac moralny

Adam Bielecki po powrocie z dramatycznej akcji ratunkowej nie krył zdumienia tym, co udało się osiągnąć w tak ekstremalnych warunkach. Himalaista otwarcie przyznał, że liczba szczęśliwych zbiegów okoliczności była wręcz oszałamiająca. Każdy kolejny etap misji przynosił niespodziewane rozwiązania problemów, które w normalnych okolicznościach mogłyby okazać się nie do pokonania.

Paradoksalnie, mimo spektakularnego sukcesu akcji ratunkowej, polski alpinista doświadczył głębokiego kaca moralnego. Świadomość tego, jak cienka była granica między życiem a śmiercią, oraz fakt, że wyruszał w góry przygotowany mentalnie na odnalezienie jedynie zwłok, sprawiły, że sukces misji nabrał szczególnie przejmującego wymiaru.

Historia ta stała się niezwykłym świadectwem ludzkiej odporności na ekstremalne warunki. Anurag Maloo przeżył w lodowej szczelinie w warunkach, które wydawały się absolutnie niemożliwe do przetrwania. Bez odpowiedniego sprzętu, w niskich temperaturach i na ogromnej wysokości, organizm indyjskiego wspinaczy wykazał zdumiewającą wolę życia.

Dla lokalnej społeczności oraz samych uczestników akcji, tradycje hinduistyczne nadawały misji szczególny wymiar duchowy. Wiara w siły wyższe i przeznaczenie, tak głęboko zakorzeniona w kulturze himalajskiej, towarzyszyła ratownikom przez cały czas trwania operacji, dodając jej niemal mistycznego charakteru.

Podsumowanie

Polski żołnierz biorący udział w misji w Afganistanie otrzymał zadanie odzyskania ciała poległego kolegi. Gdy dotarł na miejsce, ku swojemu zdziwieniu odkrył, że odnaleziony żołnierz wciąż żyje, pomimo wcześniejszych informacji o jego śmierci. Sytuacja ta była efektem błędnej komunikacji i pomyłki w identyfikacji.

Dzięki błyskawicznej reakcji i pomocy medycznej udało się uratować rannego żołnierza. To niezwykłe zdarzenie pokazuje, jak ważna jest weryfikacja informacji w działaniach bojowych oraz determinacja żołnierzy w ratowaniu życia swoich towarzyszy broni. Historia ta stała się jednym z najbardziej dramatycznych i szczęśliwych wydarzeń polskiej misji w Afganistanie.

Źródło: Przegląd Sportowy

Podobał Ci się artykuł?

Komentarze (0)

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz