Czwartek, 27 listopada 2025
Zaginięcia

Zaginięcie Kingi Wrześniewskiej: Policjant z Archiwum X „nie ma wątpliwości - to przypadek ciemnej liczby zabójstw

Sprawa zaginięcia Kingi Wrześniewskiej pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych i wstrząsających nierozwiązanych spraw kryminalnych w Polsce. Bogdan Michalec, funkcjonariusz krakowskiego Archiwum X, jednoznacznie stwierdził: „Nie można mówić tu o zaginięciu, bo nie mam żadnych wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z kolejnym przypadkiem ciemnej liczby zabójstw popełnianych w Polsce. Ta dramatyczna historia młodej kobiety, której życie splątało się z nielegalnymi interesami i toksyczną miłością, od blisko 17 lat nie daje spokoju śledczym, rodzinie oraz opinii publicznej.

Zaginięcie Kingi Wrześniewskiej: Policjant z Archiwum X „nie ma wątpliwości - to przypadek ciemnej liczby zabójstw
Oceń artykuł:

Początki – dziewczyna ze świętokrzyskiego

Kinga Wrześniewska urodziła się w 1977 roku w małej miejscowości w województwie świętokrzyskim. Była najmłodsza z trójki rodzeństwa. Bliscy wspominali ją jako osobę zamkniętą w sobie, nieśmiałą i nieufną wobec innych. Z tego powodu nigdy nie miała zbyt wielu znajomych.

W 1995 roku, po ukończeniu szkoły średniej, osiemnastoletnia Kinga wyjechała do Krakowa, by rozpocząć studia. Jednak jej życie akademickie trwało zaledwie dwa miesiące. Jeszcze przed pierwszą sesją egzaminacyjną zrezygnowała z dalszej nauki. Właśnie wtedy, w 1995 roku, poznała mężczyznę, który całkowicie odmieni jej życie – Władysława P., znanego w środowisku przestępczym jako „Waldi".

„Waldi" – przemytnik i kryminalistka

Władysław P. był o 17 lat starszy od Kingi. Z wykształcenia elektryk, jednak jego głównym źródłem utrzymania nie była legalna praca. „Waldi" trudnił się nielegalnym przerzutem ukraińskich papierosów do Wielkiej Brytanii, co przynosiło mu znaczne dochody. Rodzice Kingi nie byli zadowoleni ze związku córki z dużo starszym mężczyzną, jednak ostatecznie zaakceptowali jej wybór, chcąc zachować z nią kontakt.

Para szybko zamieszkała razem. Najpierw w Krakowie, a potem w domu w Skawinie, który formalnie należał do siostry Władysława P.. Kinga nie miała stałego zatrudnienia w Polsce i kilkakrotnie wyjeżdżała do pracy do Wielkiej Brytanii. Oficjalnie były to wyjazdy zarobkowe, jednak w rzeczywistości pomagała partnerowi w przemycie papierosów, przygotowując paczki do wysyłki.

Nielegalna działalność „Waldiego" przynosiła duże zyski, które mężczyzna postanowił zainwestować w nieruchomości. Jednak formalnie nie był ich właścicielem – większość nieruchomości oficjalnie zapisanych było na jego siostrę lub Kingę, co utrudniało powiązanie majątku z działalnością przestępczą. Para wspólnie zakupiła dwa mieszkania w Krakowie. Mimo że nieruchomości były współwłasnością, w aktach notarialnych widniało jedynie nazwisko Kingi. Lokale zostały przeznaczone na wynajem, zapewniając parze dodatkowy dochód.

Aresztowanie „Waldiego" i początek problemów

Sielankowe życie pary zakończyło się gwałtownie w 2004 roku, gdy Władysław P. został aresztowany. Początkowo postawiono mu zarzut zabójstwa, który później zmieniono na zlecenie pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna zapewniał funkcjonariuszy, że ma alibi, a w chwili śmierci ofiary był w zupełnie innym miejscu. Kinga potwierdziła jego wersję wydarzeń, dając mu fałszywe alibi.

Jednak śledczym udało się odkryć kłamstwo. Telefon „Waldiego" logował się w pobliżu miejsca zabójstwa, co obaliło jego alibi. Władysław P. został skazany na kilka lat więzienia, a przeciwko Kindze wszczęto postępowanie za składanie fałszywych zeznań.

Po aresztowaniu partnera Kinga wpadła w poważne problemy finansowe. Musiała opłacać kosztownego adwokata oraz regularnie wpłacać pieniądze na tak zwaną „wypiskę" dla Władysława P. – około 2 tysięcy złotych miesięcznie. Aby poradzić sobie z kosztami, kobieta przejęła nielegalny biznes partnera i samodzielnie wysyłała ukraińskie papierosy do Wielkiej Brytanii.

Przerwa w karze i eskalacja przemocy

W 2006 roku stan zdrowia Władysława P. pogorszył się na tyle, że sąd zdecydował o jego tymczasowym zwolnieniu z odbywania kary. Po wyjściu z więzienia mężczyzna miał pretensje do Kingi o zbyt mało pieniędzy, jakie miał do dyspozycji. Ich związek zaczął się psuć, między partnerami coraz częściej dochodziło do gwałtownych awantur.

„Waldi" miał opinię człowieka agresywnego, porywczego i niezwykle zazdrosnego. Jak podawano w relacjach medialnych, mężczyzna mógł stosować przemoc fizyczną wobec partnerki.

Kulminacyjny punkt tej toksycznej relacji nastąpił jesienią 2007 roku, w jedenastą rocznicę ich związku. Para świętowała wyjściem do kina, a następnie wróciła do domu. Nad ranem wydarzyło się jednak coś przerażającego – Kinga została gwałtownie obudzona, gdy Władysław zaczął ją dusić.

Kobiecie udało się jakoś wyswobodzić i wybiec z domu. Na podwórku zauważyła samochód mężczyzny wynajmującego od nich pokój – Krzysztofa K. Kinga zamknęła się w pojeździe, unikając w ten sposób dalszego ataku ze strony partnera. Ta dramatyczna noc uświadomiła jej, że musi zakończyć ten toksyczny związek.

Jeszcze tego samego dnia kobieta próbowała zabrać swoje rzeczy z domu, ale Władysław P. zablokował wejście. Powiedział, że Kinga będzie mogła tam wejść tylko z policją. Kobieta wezwała patrol, a funkcjonariusze zatrzymali „Waldiego" – okazało się, że mężczyzna nie stawił się do więzienia do dalszego odbywania kary.

Domek letniskowy w Ściejowicach – nowy początek?

Po dramatycznych wydarzeniach Kinga przeprowadziła się do domku letniskowego w Ściejowicach pod Krakowem. Nieruchomość należała do jej brata, który pracował w Wielkiej Brytanii. Dom znajdował się na skraju wsi, oddalony od innych budynków, co sprawiało, że było tam trudno trafić.

Samotnie mieszkająca kobieta, by czuć się bezpieczniej, przygarnęła dwa duże psy obronne – doga i owczarka niemieckiego. Liczyła, że obecność zwierząt ochroni ją przed zdolnym do wszystkiego byłym partnerem.

Jednak spokój Kingi nie trwał długo. W styczniu 2008 roku Władysław P. ponownie wyszedł z więzienia z powodu złego stanu zdrowia. Wkrótce po opuszczeniu aresztu skontaktował się z Kingą i poprosił o spotkanie. Kobieta ostatecznie zgodziła się na rozmowę.

Podczas spotkania „Waldi" zażądał zwrotu dwóch mieszkań, które oficjalnie należały do jego byłej partnerki. Uważał, że nieruchomości są jego własnością, mimo że w aktach notarialnych widniało wyłącznie nazwisko Kingi. Mężczyzna wymusił też na niej pokrycie kosztów jego leczenia – kobieta przekazała mu na ten cel 10 tysięcy złotych.

Rodzina Kingi była bardzo zaniepokojona tą sytuacją. Bliscy ostrzegali ją przed kontaktami z byłym partnerem. Kinga jednak uspokajała ich, mówiąc, że ma „polisę na życie" – jak wynikało z jej słów, chodziło o akty notarialne dwóch mieszkań, z którymi nigdy się nie rozstawała.

1 kwietnia 2008 – ostatni dzień

Wieczorem 1 kwietnia 2008 roku Kinga Wrześniewska włożyła kawałek mięsa do zlewu, żeby go rozmrozić, i włączyła w telewizji serial „W-11". W tym czasie zadzwonił do niej ojciec, Franciszek. Rozmowa trwała kilka minut i dotyczyła codziennych spraw. Był to ostatni raz, gdy Franciszek Wrześniewski słyszał głos swojej córki.

Tego samego dnia Kinga napisała wiadomość do swojego znajomego, którą później cytowały media:

„Zostałam na parę godzin sama, więc mogę teraz spokojnie odpisać (...). Wczoraj byłam padnięta, a dziś rano przyjechał mój eks królewicz, żeby (co mu się stało) pomóc mi w porządkach na zewnątrz. Zresztą teraz pojechał na parę godzin do siebie i wróci na noc. Nie wiem w sumie, czy mam się z tego cieszyć."

O przyjeździe Władysława P. 1 kwietnia Kinga poinformowała trzy osoby – kolegi przez e-mail, przyjaciółkę oraz swojego brata. Tego wieczoru miała też spotkać się ze znajomymi, jednak nigdy do nich nie dotarła.

Cisza – zaczyna się koszmar

2 kwietnia 2008 roku ojciec Kingi próbował się z nią skontaktować, ale bezskutecznie. Dziewczyna nie odbierała także wiadomości od swojego brata. Brak kontaktu wzbudził zaniepokojenie rodziny, która poprosiła pana B., znajomego mieszkającego w Krakowie, o sprawdzenie posesji w Ściejowicach.

Mężczyzna po przyjeździe nie zastał Kingi. Nie było również jej samochodu – czerwonego Nissana Almery o numerze rejestracyjnym KR-51211 – ani dwóch psów, które zazwyczaj biegały po terenie posesji. Szczególną uwagę mężczyzny zwróciły jednak ślady po czymś, co przypominało zagaszone ognisko. Wyglądało to tak, jakby ktoś palił w nim jakieś przedmioty.

W połowie kwietnia do Polski przyleciał brat Kingi, który przebywał wcześniej w Wielkiej Brytanii. Towarzyszyła mu siostra. Razem przeszukali dom w Ściejowicach. To, co odkryli, wzbudziło w nich ogromny niepokój.

Makabryczne odkrycie w domku letniskowym

Wnętrze domu sprawiało wrażenie, jakby ktoś dokładnie i celowo usunął ślady po jakimś dramatycznym wydarzeniu.

Z sypialni Kingi zniknęło łóżko i pościel. Fragment wykładziny podłogowej został wycięty, a odsłonięta posadzka starannie umyta. Na ścianach brakowało farby i tynku – ktoś usunął je prawdopodobnie przy użyciu szlifierki.

Przed domem rodzeństwo odkryło resztki ogniska, o którym wcześniej wspominał znajomy rodziny. W popiołach znajdowały się jednak nie drewno czy gałęzie, lecz przedmioty osobiste Kingi oraz jej psów:

  • kartę SIM

  • torebkę kobiety

  • różaniec

  • dwie metalowe miski dla psów

Z domu zniknęły również akty notarialne dwóch mieszkań – te same dokumenty, które Kinga nazywała swoją „polisą na życie".

Wszystko wskazywało na to, że w sypialni Kingi musiało dojść do czegoś strasznego, a sprawca dokładnie zatarł za sobą wszelkie ślady.

Poszukiwania bez rezultatu

Rodzina natychmiast zawiadomiła policję o zaginięciu Kingi Wrześniewskiej. Służby natychmiast przystąpiły do działania. Przeszukiwano okoliczne lasy, zaangażowano płetwonurków do przeczesania dna Wisły i innych pobliskich zbiorników wodnych. Zdjęcie Kingi umieszczono w bazie Fundacji ITAKA.

Jednak mimo szeroko zakrojonych działań nie natrafiono na żaden ślad zaginionej kobiety ani jej psów. Czerwony Nissan Almera również pozostawał nieodnaleziony.

Przesłuchanie „Waldiego" – kłamstwa i brak alibi

Śledczy szybko skoncentrowali uwagę na Władysławie P. jako głównym podejrzanym. Jednak mężczyzna konsekwentnie zaprzeczał jakiemukolwiek związkowi z zaginięciem byłej partnerki.

Podczas przesłuchań „Waldi" plątał się w zeznaniach. Najpierw twierdził, że nie widział Kingi od pół roku. Było to oczywiste kłamstwo, ponieważ kilka osób potwierdziło, że kobieta informowała ich o przyjeździe byłego partnera 1 kwietnia. Później mężczyzna zmienił zeznania i stwierdził, że ostatni raz spotkał się z Kingą 20 marca 2008 roku – co również było niezgodne z prawdą.

Szczególnie zastanawiające okazały się pewne okoliczności:

1. Wyłączony telefon – W dniu zaginięcia Kingi, 1 i 2 kwietnia 2008 roku, telefon komórkowy Władysława P. był wyłączony. Uniemożliwiło to namierzenie jego lokalizacji. Jest to o tyle znamienne, że wcześniej właśnie dzięki analizie logowań telefonu udało się obalić alibi mężczyzny w sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym i doprowadzić do jego skazania.

2. Brak alibi – Mężczyzna nie miał żadnego alibi na noc zaginięcia Kingi.

3. Odmowa badania wariografem – Władysław P. odmówił poddania się badaniu wariografem.

4. Dziwne zmęczenie – Siostrzeniec „Waldiego" zeznał policji, że dzień po zaginięciu Kingi jego wujek wyglądał na bardzo zmęczonego i osłabionego.

5. Przejęcie mieszkań – Krótko po zniknięciu kobiety Władysław P. udał się do jednego z mieszkań, które oficjalnie należały do Kingi, i nakazał lokatorom opuszczenie nieruchomości. Zachowywał się tak, jakby mieszkania były jego własnością. Niedługo później zamieszkał tam jego siostrzeniec.

Odnaleziony samochód – wiosna 2010

Dwa lata po zaginięciu Kingi, wiosną 2010 roku, doszło do przełomowego odkrycia. Na parkingu przy ulicy Kapelanka w Krakowie znaleziono porzucony czerwony Nissan Almera należący do zaginionej kobiety.

Auto wyglądało tak, jakby stało tam od bardzo dawna. Było pokryte liśćmi, opony nie miały powietrza, drzwi do pojazdu były otwarte, a w środku znajdowały się porozrzucane ulotki i śmieci. Zamknięty był jedynie bagażnik, jednak jego wnętrze nie skrywało niczego istotnego.

Samochód został zabezpieczony i przewieziony na teren komendy. Podczas szczegółowych badań odkryto w nim jedynie grudki ziemi. Był to potencjalnie istotny dowód, jednak wskazówka ta nie pomogła rozwiązać sprawy.

Stanowisko Archiwum X – „Nie mam żadnych wątpliwości"

Sprawa Kingi Wrześniewskiej została objęta nadzorem przez funkcjonariuszy krakowskiego Archiwum X. Po latach, w filmie dokumentalnym podcastu Polskie Archiwum X, opowiedzieli oni o swoich ustaleniach i przypuszczeniach dotyczących tej sprawy.

Mariusz Nowak, współtwórca krakowskiego Archiwum X, podkreślił: „W tej sprawie należy wziąć pod uwagę niestety, że były partner Kingi miał jakiś związek z tym zniknięciem."

Funkcjonariusz zwrócił uwagę, że wyłączenie telefonu w dniu zaginięcia Kingi przez „Waldiego" jest szczególnie istotne. Mężczyzna najwyraźniej „nauczył się na błędach" – podczas popełniania poprzedniej zbrodni nie wyłączył telefonu, co stało się kluczowym dowodem jego winy.

Mariusz Nowak ocenił też, że usunięcie wykładziny, łóżka i farby ze ścian z pewnością miało na celu zatarcie wszelkich śladów. W jego opinii to właśnie w sypialni kobieta została zamordowana.

Jeszcze bardziej stanowczo wypowiedział się Bogdan Michalec, również z krakowskiego Archiwum X:

„Nie można mówić tu o zaginięciu, bo nie mam żadnych wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z kolejnym przypadkiem ciemnej liczby zabójstw popełnianych w Polsce."

Teoria śledczych – motyw i przebieg zbrodni

Funkcjonariusze z Archiwum X przedstawili swoją teorię dotyczącą tego, co mogło się wydarzyć w Ściejowicach nocy z 1 na 2 kwietnia 2008 roku.

Motywem zbrodni miały być pieniądze – a konkretnie akty notarialne potwierdzające własność dwóch mieszkań w Krakowie. Dokumenty te Kinga nazywała swoją „polisą na życie" i nigdy się z nimi nie rozstawała.

Według policjantów:

  • Kinga została zamordowana przez osobę jej znaną, ponieważ w domu nie stwierdzono śladów włamania ani walki.

  • Psie miski znalezione w ognisku mogą świadczyć o tym, że ktoś wcześniej otruł psy, aby nie zaalarmowały okolicy szczekaniem.

  • Początkowo śledczy podejrzewali, że zwłoki kobiety i jej psów zostały wyrzucone do Wisły, jednak nie ma na to dowodów.

  • Z czasem pojawiła się inna teoria – o zakopaniu ciał we wcześniej przygotowanej mogile. Mogą na to wskazywać grudki ziemi znalezione w porzuconym samochodzie Kingi.

Brak zarzutów i umorzona sprawa

Mimo wielu poszlak wskazujących na Władysława P. jako sprawcę potencjalnego zabójstwa, nigdy nie postawiono mu zarzutów. Brakowało wystarczających dowodów, by doprowadzić sprawę przed sąd. Przed wymiarem sprawiedliwości nie stanęła też żadna inna osoba.

Prokuratura nigdy nie zdecydowała się na podjęcie śledztwa pod kątem zabójstwa Kingi Wrześniewskiej. Oficjalnie kobieta do dziś figuruje jako osoba zaginiona.

Według tygodnika „Angora" i relacji dziennikarza Michała Fajbusiewicza, który wielokrotnie zajmował się tą sprawą w swoich programach: „Choć oficjalnie Kinga Wrześniewska uznana jest za zaginioną, to raczej nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z morderstwem. Musiała tego dokonać osoba bliska Kindze, gdyż w domku nie stwierdzono śladów włamania ani walki."

Rodzina Kingi – życie w zawieszeniu

Najbliżsi zaginionej od blisko 17 lat żyją w stanie zawieszenia między nadzieją a rozpaczą. Nie mogą przeżyć żałoby, bo nie mają pewności co do losu Kingi. Nie mogą zamknąć tego rozdziału.

Ojciec Kingi, Franciszek Wrześniewski, w pierwszych miesiącach po zaginięciu córki wierzył, że jeszcze kiedyś ją zobaczy. Jak relacjonował w 2009 roku: „Mam przeczucie, że Kinga żyje." Zdesperowani rodzice wybrali się nawet do jasnowidza. „Kilkakrotnie mi powtórzył, że Kinga żyje" – wspominał pan Franciszek.

Matka Kingi, pani Anna, wspominała przestrogi, jakie dawali córce: „Córka mówiła, że się go boi. Gdy ją pobił, sami poradziliśmy, by od niego odeszła."

„Nikogo nie oskarżamy, chcemy tylko odzyskać córkę" – mówił ojciec ze łzami w oczach.

Podcast i media – sprawa żyje w pamięci publicznej

Sprawa Kingi Wrześniewskiej przez lata była wielokrotnie poruszana w mediach, podcastach kryminalnych i programach telewizyjnych.

Polskie Archiwum X – podcast prowadzony przez Bogdana Michalca i Mariusza Nowaka, współtwórców krakowskiego Archiwum X, oraz dziennikarza śledczego Dawida Serafina – poświęcił jej cały odcinek w grudniu 2021 roku.

Programy Michała Fajbusiewicza, w tym „Fajbusiewicz na tropie" (Polsat), również wielokrotnie przedstawiały tę sprawę szerokiej publiczności.

W listopadzie 2025 roku podcast KrymiKrąg opublikował nowy, szczegółowy odcinek poświęcony zaginięciu Kingi Wrześniewskiej, przybliżając tę sprawę kolejnemu pokoleniu słuchaczy.

Rysopis zaginionej i apel służb

Kinga Wrześniewska w chwili zaginięcia miała około 30 lat. Jej rysopis:

  • Wzrost: około 150 cm

  • Waga: około 49 kg

  • Budowa ciała: szczupła

  • Oczy: niebieskie

  • Włosy: kręcone, blond, do ramion

Sprawą zaginięcia Kingi Wrześniewskiej zajmuje się Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie.

Bliscy zaginionej i służby apelują: Każdy, kto może mieć jakąkolwiek wiedzę na temat miejsca pobytu lub dalszych losów Kingi Wrześniewskiej, proszony jest o kontakt:

Podsumowanie

Sprawa Kingi Wrześniewskiej to jedna z najbardziej poruszających nierozwiązanych spraw kryminalnych w Polsce. Młoda kobieta, która uwikłała się w toksyczny związek z kryminalistą, zniknęła bez śladu w nocy z 1 na 2 kwietnia 2008 roku. Ślady zabezpieczone w jej domku letniskowym – wycięta wykładzina, usunięte łóżko, zszlifowane ściany, spalone przedmioty osobiste – wskazują jednoznacznie na próbę zatarcia dowodów poważnej zbrodni.

Mimo licznych poszlak obciążających byłego partnera Kingi – braku alibi, wyłączonego telefonu, sprzecznych zeznań, odmowy badania wariografem i natychmiastowego przejęcia wspólnych nieruchomości – prokuratura nigdy nie zdecydowała się postawić nikomu zarzutów.

Funkcjonariusze krakowskiego Archiwum X są jednak przekonani, że Kinga Wrześniewska nie żyje i padła ofiarą morderstwa, którego motywem były pieniądze oraz dokumenty własności nieruchomości. Jej przypadek to kolejny tragiczny przykład tak zwanej „ciemnej liczby zabójstw" – zbrodni, które oficjalnie figurują jako zaginięcia, choć wszystkie okoliczności wskazują na popełnienie mordu.

Blisko 17 lat po zniknięciu Kingi pytanie pozostaje bez odpowiedzi: gdzie jest Kinga Wrześniewska? Jej rodzina wciąż czeka na wyjaśnienie tej tajemnicy i – być może – na możliwość godnego pożegnania córki i siostry.

Podobał Ci się artykuł?

Komentarze (0)

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz