Karolina Kozicka z okolic Szczekocin zaginęła w 2005 roku. 18-latka została zamordowana przez znajomego. Podejrzany o zabójstwo twierdził, że nie ma ze sprawą nic wspólnego. Później jednak przyznał się do winy. Motywem brutalnej zbrodni był zawód miłosny. Jej ciało zakopał w lesie a dwa lata później wskazał miejsce, gdzie zakopał zwłoki. Grzegorz G. był już wielokrotnie karany.
Młoda kobieta
Karolina mieszkała wraz ze swoją mamą, panią Danutą, w Drużykowej koło Częstochowy. Wychowywała się wraz z dwiema siostrami. Bez wątpienia wśród znajomych uchodziła za koleżeńską i uczynną dziewczynę, która każdego dnia zarażała innych swoją radością. Z pewnością, jako młoda dziewczyna, miała w swoim życiu wiele planów, których niestety nie mogła zrealizować, ponieważ pewnego dnia morderca z zimną krwią odebrał jej życie.
Dzień zaginięcia
Karolina zaginęła 6 kwietnia 2005 roku. Nie wróciła z mszy w intencji zmarłego kilka dni wcześniej papieża Jana Pawła II w miejscowym kościele. Zaniepokojona mama zgłosiła zaginięcie córki na policję. Policjanci sprawdzali różne wersje. Podejrzewano, że dziewczyna wyjechała za granicę lub została uprowadzona. Prawdopodobnie mundurowi na początku nie brali pod uwagę tego, że kobieta mogła paść ofiarą zabójstwa. Intensywne poszukiwania oraz apel zrozpaczonej mamy nie przyniosły oczekiwanego efektu.
Podejrzani
Policja i prokuratura podejrzewali, że 29-letni Grzegorza G. mógł mieć coś wspólnego z zaginięciem dziewczyny. Podobne podejrzenia miała matka Karoliny. Nie było na to jednak żadnych dowodów. Życiorys Grzegorza G. był przerażający – brutalne pobicia, włamania, rozboje. Bez wątpienia ,mężczyzna nie cieszył się dobrą opinią. Wielokrotnie udawało mu się uniknąć zasłużonej kary. Nadużywający alkoholu i narkotyków bandyta leczył się również psychiatrycznie. Przy wcześniejszych sprawach biegli orzekli o jego ograniczonej poczytalności. Grzegorz G. był już karany wielokrotnie. Kilka lat temu przyczynił się do śmierci człowieka. Mieszkańcy wsi bali się, że i tym razem kara za zbrodnię nie będzie surowa.
Śledztwo
Dochodzenie
Grzegorz G. milczał dwa lata, nie przyznawał się do zabójstwa Karoliny Kozickiej. W związku z tym policjanci, prokurator i policyjny psycholog opracowali specjalną taktykę przesłuchania podejrzanego. Po dwóch dniach przesłuchań Grzegorz G. przyznał się do zabójstwa Karoliny. Mężczyzna nie tylko pokazał gdzie zakopał ciało Karoliny, ale opowiedział ze szczegółami jak ją zamordował. Dlaczego to zrobił? Twierdzi, że był zakochany w Karolinie, a ona go odrzuciła.
Zeznania mordercy
Karolina spotkała się z Grzegorzem G. na przystanku 6 kwietnia 2005 roku. Zaczęli rozmawiać, prawdopodobnie w pewnym momencie mężczyzna zauważył, że kobieta go lekceważy i się śmieje. Nie mógł pogodzić się z tym, że dziewczyna nie chce się z nim spotykać. W związku z tym uderzył ją pięścią w nos, bił po twarzy. Dziewczyna nie miała siły się bronić. Jęczała z bólu gdy oprawca z zimną krwią katował ją coraz bardziej. Rzucił nią o ławkę. Nie czuł niczego, gdy masakrował ciało ukochanej. Potem, gdy była już nieprzytomna, kilkakrotnie uderzał jej głową o ławkę. Gdy zapadła cisza i dziewczyna nawet się nie poruszała, dla pewności postanowił ją dobić. Zawlókł ciało Karoliny za przystanek i żeby mieć pewność, że nie żyje skakał po głowie swojej ofiary. W związku z tym roztrzaskał jej czaszkę. Następnie Grzegorz G. poinformował swoich kolegów, że właśnie zabił dziewczynę.
Razem z dwoma znajomymi Grzegorz G. wywiózł ciało Karoliny do lasu. Wsadzili ją do auta. W lesie było pełno korzeni, więc pojechali do piaskowni. Tam wykopali dół głęboki na dwa metry i wrzucili ciało. Wcześniej jeszcze pojechał po szpadel i łopatę do domu. Mężczyzna przyznał się, że po jakimś czasie wrócił tam, bo chciał przenieść jej zwłoki w inne miejsce, jednak się rozmyślił.
Ciało kobiety
Bez wątpienia Karolina została brutalnie zamordowana. Wskazany przez podejrzanego teren został od razu przeszukany, jednak zwłok dziewczyny nie odnaleziono. Padający śnieg i wysoki poziom wód gruntowych uniemożliwiły dalsze poszukiwania. Szybko jednak je wznowiono. Po dwóch latach od zaginięcia dziewczyny, odnaleziono ciało zamordowanej.
Wyroki
Podczas rozprawy sądowej matka Karoliny i jej dwie siostry płakały słuchając zeznań zwyrodnialca. Choć prokurator domagał się dożywocia, sąd orzekł niższą karę. Sprawca po 15 latach będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie. Ma też zapłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia matce zamordowanej dziewczyny.
Za okoliczności łagodzące sąd uznał to, że zabójstwo nie było zaplanowane, przyznanie się do winy oraz brak prób usprawiedliwiania swojego czynu. Zapewnił, że nie będzie składał apelacji. Pani Danuta- mama Karoliny będzie się odwoływać od wyroku. Bez wątpienia mężczyzna powinien dostać dożywocie. Mariusz A., który był już wcześniej karany za inne sprawy, otrzymał wyrok trzech miesięcy więzienia za pomoc w ukryciu ciała. Przemysław B., dostał półtora roku w zawieszeniu na pięć lat i dozór kuratora. Obaj dostali śmieszne wyroki za pomoc w przewiezieniu i zakopaniu zwłok, za współudział i długie milczenie.
Gdzie jest sprawiedliwość? Bez wątpienia w tej sprawie jej nie ma!
Źródło:https://www.se.pl/wiadomosci/polska/zabi-za-jeden-usmiech-aa-cHz4-RPA2-XWdq.html (facebook.com)