Horror w Izdebkach – strach, przemoc i zaginięcie. Dzisiaj chciałabym przybliżyć Państwu sprawę, która poruszyła mnie dogłębnie. Sprawę, która mogłaby nigdy nie mieć miejsca, gdyby nie znieczulica, brak reakcji i zaniedbanie dziesiątek osób. Wystarczyłaby odrobina zainteresowania i być może dzieci z podkarpackiej wioski nigdy nie doświadczyłyby takiego piekła. Piekła ze strony swoich najbliższych.
Horror
Niemy krzyk… 13 listopada 2018 roku to symboliczna i przełomowa data. Data, która przerywa cierpienie rodzeństwa z Izdebek. Dzień, w którym świat pozna mroczną i okropną tajemnicę rodziny S.
To właśnie tego dnia 12-letni Daniel S. wybrał się późnym popołudniem do swojej babci. Mieszkała ona niedaleko rodzinnego domu Daniela. Chłopak często wychodził z domu i długo nie wracał, jednak zawsze ktoś, gdzieś go widział. Tym razem przepadł bez śladu. Jeszcze tego samego dnia, pod wieczór zaczęły się poszukiwania dziecka. W akcji brało udział tysiące osób – wojsko, policja, strażacy oraz okoliczni mieszkańcy.
Dopiero dwa dni później przypadkowy grzybiarz natknął się w lesie na psa Daniela. Dziwne zachowanie psa sprawiło, że grzybiarz podążył za nim i… odnalazł chłopca! Chłopiec był w bardzo złym stanie – od dwóch dni nic nie jadł i nie pił. Ubrany był w cienki sweterek i potargane spodnie. Nie miał butów, a przecież był chłodny listopad.
Czy Daniel się zgubił? Nie…wydaje się, że miał już po prostu dosyć, że chciał uciec. Policji później powiedział, że uciekł, bo bał się ojca – awanturnika i alkoholika.
Dom zły Koszmarny horror
Rodzina S. mieszkała w Izdebkach – małej wsi na Podkarpaciu. Daniel był najstarszy z dziesiątki rodzeństwa, najmłodsza siostra miała 20 miesięcy. Wszyscy mieszkali w małym domu, w którym ściany były pokryte pleśnią. W tej rodzinie nikt nie pracował. Wszyscy utrzymywali się z renty, którą dostawała matka – pani Joanna, ze względu na lekki stopień upośledzenia oraz z zapomogi od państwa na dzieci. Krzysztof S. – ojciec dzieci, śmiał się często pod lokalnym sklepem, że on nie musi pracować, że on “fabrykę ma w spodniach”. Rodzina miesięcznie gromadziła prawie 10 tysięcy złotych, jednak większość pieniędzy wydawana była na alkohol i papierosy.
Na dzieci nie było pieniędzy. Chodziły one zaniedbane, głodne i jak podają mieszkańcy, często ubrane nieadekwatnie do pogody. W ich łóżkach leżała ziemia, a nawet wymiociny, bowiem nikt nie sprzątał, gdy któremuś dziecku się “ulało”. Gdy pies dostawał jeść, one podjadały z jego miski. Gdy dostały wafelek w papierku, jadły go razem z nim, bowiem bały się, że ktoś im go jeszcze ukradnie. Niektóre z nich nie potrafiły mówić, a jedynie szczekać i warczeć, jak zwierzęta…
Potwory zwane rodzicami Koszmarny horror
Trudno mi sobie wyobrazić, kim trzeba być, jakim człowiekiem (i czy na pewno nim?!), żeby móc zgotować takie piekło swoim dzieciom.
Krzysztof S. nadużywał alkoholu, po którym stawał się agresywny. W domu co chwilę były jakieś awantury. Nie miał żadnych zahamowań – bił i karał o wszystko. Dzieci się go bały i wolały schodzić mu z drogi.
Joanna była starsza o kilka lat od swojego męża. Jak już wspominałam – miała lekki stopień upośledzenia. Mogło się nawet wydawać, że nie widzi tych wszystkich patologicznych zachowań w swojej rodzinie. A przynajmniej nic specjalnie z tym nie robiła. Jedna z jej krewnych wyznała nawet, że Joanna przed i po ślubie doznała wiele poronień. Według niej porody były wywoływane bez pomocy lekarskiej, a płody zakopywane pod płotem. Ile w tym prawdy?
Prawdą jest natomiast to, że wszystkie dzieci Joanny i Krzysztofa były chore i miały stwierdzony lekki stopień upośledzenia. Czy takie się rodziły?
A może był to efekt działania ich rodziców?
Narodziny prawdy
Gdy zaginął Daniel, w jego domu rodzinnym policja prowadziła podstawowe działania śledcze. Przesłuchiwano matkę chłopaka, sąsiadów i znajomych. Wtedy wyszły na jaw wszystkie okrucieństwa.
Padło podejrzenie, że ojciec dzieci mógł dopuścić się molestowania seksualnego na swoich córkach. Policja dodatkowo znalazła w domu państwa S. zakrwawioną bieliznę jednej z córek. Na 6-letniej dziewczynce dokonano obdukcji, która wykazała jasno, że doszło do penetracji.
Co na to matka? Nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia. Tłumaczyła śledczym, że owszem, mąż sypiał z córkami, ale dla niej najważniejsze było, że nie dzieje się im krzywda. Cokolwiek to miało znaczyć…
Krzysztof S. został oskarżony i trafił do aresztu.
Cisi obserwatorzy tragedii
Jak to możliwe, że nikt nie zauważył, że w tej rodzinie dochodzi do takich potwornych zdarzeń? Że dzieciom dzieje się ogromna krzywda?
Z powodu lekkiego upośledzenia dzieci państwa S. miały nauczanie indywidualne. Dyrektor szkoły twierdził, że dzieci nie były głodne, może czasami niedomyte, ale przecież to normalne przy takiej ilości dzieci. Wspomniał jednak o jednej podejrzanej sytuacji – nauczycielka zauważyła u Daniela na twarzy siniaki. Padło podejrzenie, że ojciec może znęcać się nad dziećmi i sprawa została zgłoszona od razu do GOPS-u.
Mieszkańcy wioski twierdzą zgodnie, że pomoc społeczna doskonale wiedziała, w jakich warunkach żyją dzieci państwa S. Urzędnicy z pomocy społecznej umywają ręce. Twierdzą, że rodzina państwa S. współpracowała z nimi. Nad rodziną czuwało sporo ludzi: asystent rodziny, pracownik socjalny oraz kilka opiekunek. “Wydaje mi się, że na swój sposób tym dzieciom było w ich domu dobrze” – to słowa jednej z pracownic GOPS-u w Nozdrzu.
Przyznam, że te słowa wyprowadziły mnie z równowagi… Jak bardzo ślepym można być? Jak dużą trzeba mieć znieczulicę w sercu?
W tej sprawie toczy się oddzielny proces dla pracowników pomocy społecznej. Zarzut? Niedopełnienie obowiązków.
Smutny finał
12 miesięcy, 12 rozpraw i efekt?
9 października 2020 roku Krzysztof S. został ostatecznie skazany za akt pedofilii na swoich trzech córkach (najstarsza z nich miała zaledwie 7 lat) na 9 lat pozbawienia wolności. Przyznam, że dla mnie osobiście, jest to śmieszny wyrok, zwłaszcza że polski kodeks za takie przestępstwo przewiduje do 12 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo skazany po wyjściu z więzienia ma zakaz zbliżania i kontaktowania się z córkami oraz musi wypłacić każdej 10 tysięcy złotych nawiązki.
Ale dobre i to, bowiem Krzysztof S. do tej pory twierdzi, że jest niewinny.
A co z Joanną? Na samym początku wstawiała się za mężem i twierdziła, że był on dobrym ojcem. Teraz jednak kobieta ma swoje inne zmartwienia. Straciła swoje dzieci, bowiem wszystkie trafiły do rodzin zastępczych. Aktualnie rzadko można spotkać Joannę w domu. Jeździ ona po różnych miejscowościach i odwiedza swoje dzieci. Mieszkańcy mówią, że jest zamknięta w sobie. Tęsknota zabija ją powoli.
Niesmak pozostaje horror Koszmarny Horror
Nie mogłam przejść obojętnie wobec tej historii. Nie mieści mi się w głowie, że dziś, w 21 wieku mogą dziać się takie sytuacje. Rodzina S. nie mieszkała na bezludnej wyspie. Miała rodzinę, znajomych, sąsiadów, jednak dopiero rozpaczliwy czyn 12-letniego chłopca obnażył okrutną prawdę.
Nie chcę nikogo osądzać, nie chcę rzucać kamieniem. Chciałabym jednak Was uczulić, by reagować. Jeśli wydaje Wam się, że coś jest nie tak, jest coś dla Was podejrzane, podejmijcie krok. Bezczynność często krzywdzi tych najbardziej bezbronnych.
pixabay.com
W Izdebkach zabrakło konkretnej reakcji. Zastanawiałam się, co by było, gdyby w porę zareagowali bliscy, szkoła, gdyby w urzędzie PS pracowali sami ludzie z sercem na dłoni, gdyby matka dzieci postawiła się katu i oprawcy. Czy teraz mogłaby spokojnie mieszkać z dziećmi
i tworzyć normalny dom?
Nigdy się tego nie dowiemy. Pomimo tego, że bestia jest za kratkami, to pozostaje szereg smutnych faktów: rozpad rodziny, rozdzielone rodzeństwo, traumatyczne wspomnienia, rozwalona psychika, samotność chorej kobiety, wyrzuty sumienia tych, którzy wiedzieli, a nie reagowali.
Rodzeństwo S. wyrwało się z piekła. Chcę wierzyć, że dzieci są już bezpieczne i w jakiś sposób szczęśliwe. Horror
Autor: KW-B
Źródło: Archiwum Policji, dark – podcast kryminalny – Bing video
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: Trudna sprawa zaginionej Joanny z Siedlec – Zaginieni Przed Laty