Branson Perry. Wiele lat niewiedzy! Młody chłopak znika bez śladu. Przeszukano okoliczne pola i pustostany, jednak bezskutecznie. Historia niczym scenariusz z mrocznego filmu, w którym wciąż brakuje zakończenia.
Branson Perry
Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy, co stało się z młodziutkim Bransonem Perry? Jego zaginięcie pozostaje przez lata wielką tajemnicą nie tylko dla czytelników, ale równie dla śledczych.
Branson Kayne Perry urodził się w malutkiej miejscowości Skidmore 24 lutego 1981 roku i tam dorastał. Po rozwodzie rodziców już jako nastolatek zamieszkał z ojcem – Bobem. Branson był radosnym chłopakiem, wzorowym uczniem. W 1999 roku chłopak ukończył szkołę średnią Nodaway-Holt w pobliskim Graham.
Pracował dorywczo w zoo, a nieraz jako dekarz.
Chłopak zmagał się z tachykardią, to częstoskurcze serca, które wiążą się z przyspieszeniem jego rytmu. Branson pomimo tego starł się dorównać rówieśnikom i spełniać swoje marzenia. Nie bał się wyzwań, uwielbiał uprawiać sport. Już w dzieciństwie trenował wschodnią sztukę walki hapkido, podnosił też ciężary.
Ostatnie dni przed zaginięciem Bransona
Był 7 kwietnia 2001 roku, Branson Perry tego dnia udał się w odwiedziny do sąsiada – Jasona Biermanna. Mężczyzna podał chłopakowi niezidentyfikowany narkotyk. Branson po jego zażyciu rozebrał się do naga i tańczył w domu sąsiada. Był tak odurzony, że zgolił włosy łonowe i uprawiał sex z Biermannem. Następnego dnia czuł się z tego względu fatalnie. O wszystkim opowiedział swojemu ojcu. Bob wpadł we wściekłość na sąsiada, że podał narkotyki jego synowi i wykorzystał go seksualnie. Wiadomo, że Biermann nigdy nie został oficjalnie uznany za podejrzanego w sprawie zniknięcia później Bransona.
Dzień zaginięcia
11 kwietnia 2001 roku w godzinach popołudniowych Branson Perry zaprosił do domu przyjaciółkę – Jenę Crawford. Młody chłopak poprosił koleżankę o pomoc w sprzątaniu domu, ponieważ miał wrócić do domu po kilkudniowym pobycie w szpitalu jego ojciec. W tym samym dniu na posesji dwóch mechaników, których tożsamości nie ujawniono, naprawiało samochód Boba- wymieniali nowy alternator. 20-letni Branson w pewnej chwili udał się do jednego z pomieszczeń, zabrał coś z niego i wyszedł na podwórko, a po krótkiej chwili wrócił do domu. Młoda dziewczyna po skończeniu sprzątania wzięła prysznic. Kiedy wychodziła z łazienki, zauważyła, że jeden z mechaników samochodowych grzebał w szafkach kuchennych. Nie wiadomo, czego szukał… Nie chciał również odpowiedzieć na pytanie Crawford, co robi w kuchni i czego szuka w szafkach. Mechanik wyszedł z domu po wymigujących odpowiedziach.
Później już wszystko przebiegało bardzo szybko. O godzinie 15:00 dziewczyna zauważyła przez okno, że jej kolega gdzieś wychodzi. Zapytała go, gdzie idzie, a on odpowiedział, że zaraz wróci, tylko odłoży kable rozruchowe i jeszcze chwilę pobiega. 20-letni Branson udał się w kierunku szopy, która stała na posesji. Od tamtej pory ślad się urywa. Chłopak przepadł jak kamień w wodę.
Poszukiwania
Następnego dnia babcia 20-latka odwiedzając Boba w szpitalu, zapytała, czy syn go odwiedził. Bob wówczas zaczął się martwić, ponieważ zdał sobie sprawę, że coś się musiało wydarzyć, ponieważ syn przestał go nagle odwiedzać.
Babcia – Jo Ann natychmiast udała się do domu wnuka. Ku jej zdziwieniu dom był otwarty i nie było nikogo. Zaniepokojona kobieta przez kilka kolejnych dni wielokrotnie próbowała dodzwonić się do wnuka, jednak bezskutecznie.
20-latka nigdzie nie było. Babcia sprawdziła, czy chłopak nie jest czasem u swojej matki, ale go tam nie było. Kiedy Bob wyszedł ze szpitala, zgłosił zaginięcie syna.
Poszukiwania
Natychmiast po zgłoszeniu, rozpoczęły się intensywne poszukiwania 20-latka. Między innymi przeszukano okoliczne pola i pustostany. Niestety poszukiwania nie przyniosły efektu. Podczas poszukiwania mundurowi nie mogli znaleźć również kabli rozruchowych Perry’ego. Zaskakujące było to, że dwa tygodnie później je znaleziono.
Śledztwo w sprawie zaginięcia 20-latka było trudne. Przesłuchano mnóstwo osób. Podczas przesłuchania Jena -koleżanka, która widziała chłopaka po raz ostatni, zeznała, że Perry eksperymentował z marihuaną i amfetaminą. Dlatego też mundurowi zwrócili uwagę na znajomych 20-latka, którzy byli powiązani ze środowiskiem narkotykowym.
Wszystkich poddano badaniom wariografem. Pomimo pogłosek, że 20-latek był dłużny pieniądze dilerom, nie udało się tego zweryfikować.
Bez śladu
10 kwietnia 2003 roku policjanci aresztowali Jacka Wayne’a Rogersa. 59-latek był pastorem prezbiteriańskim i przywódcą skautów. Mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem napaści pierwszego stopnia i uprawiania medycyny bez licencji. 59-latek sam próbował usunąć genitalia transpłciowej kobiety.
Podczas przeszukania rzeczy osobistych Rogersa oraz domu, znaleziono w jego komputerze pornografię dziecięcą. Odkryto, że Jack udzielał się na kilku internetowych forach dyskusyjnych. Używał tam nicków „BuggerButt”, „ohailsatan” i „extremebodymods”. Mężczyzna szczegółowo opisywał tam tortury i napaści na mężczyzn. Opisywał tam, że zjadał genitalia mężczyzn, których wykastrował.
W swoich opisanych historiach był wpis o tym, jak Rogers poderwał młodego autostopowicza. Chłopaka o blond włosach. Opisał, jak go torturował, gwałcił i zamordował. Na koniec jego ciało zakopał w odległym rejonie gór Ozark.
Mundurowi po przeczytaniu tego wpisu byli niemalże pewni, że opisanym chłopakiem był Perry. Rogers jednak podczas przesłuchania nie przyznawał się do tego, że znał Bransona. Twierdził, że nie ma nic wspólnego z zaginięciem 20-latka, a cała historia, którą opisał była tylko jego bujną fantazją. Jednak policjanci podczas kolejnych przeszukań posiadłości Rogersa w samochodzie znaleźli naszyjnik z pazurami żółwia. Taki sam miał zaginiony Perry. Jednak to było za mało, aby postawić zarzuty podejrzanemu, ponieważ takich naszyjników mogło być więcej i mógł je posiadać prawie każdy.