Zaginieni Przed Laty

Bracia umierali obok siebie na ulicy. Wszystko działo się na oczach ojca.

Bracia umierali obok siebie na ulicy. Wszystko działo się na oczach ojca. Chłopcy mieli 5 i 10 lat. Zrozpaczony mężczyzna do ostatniej chwili trzymał synów za ręce. Ta niewyobrażalna tragedia miała miejsce w Ardea koło Rzymu.

Bracia

Bracia umierali obok siebie na oczach zrozpaczonego ojca, który w żaden sposób nie mógł pomóc synom w trakcie strzelaniny. Do tej okropnej tragedii doszło w niedzielę 13 czerwca 2021 roku w miejscowości Ardea koło Rzymu. Rozszalały 34-letni mężczyzna w ataku szału zabił trzy niewinne osoby, na koniec odebrał sobie życie.

Ofiary

Dwie ofiary to bracia w wieku 5 i 10 lat- David i Daniel Fusinato. Chłopcy w chwili kiedy doszło do strzelaniny, bawili się z innymi dziećmi pod domem napastnika. To wtedy rozegrało się prawdziwe piekło. 34-letni mężczyzna w wyniku szału bez przyczyny zaczął strzelać do ludzi na ulicy. Ofiarami stali się dwaj chłopcy i starszy mężczyzna. – „Dzieci, bardzo małe, leżały na ziemi z krwią na piersiach. Ich ojciec był zdesperowany, mówił, że ich serca nie biją” – powiedział agencji Ansa świadek zdarzenia, 31-letni Francesco Rizzo.

 

Bracia umierali obok siebie na ulicy- Wszystko działo się na oczach ojca
Fot. Zastrzeleni bracia Daniel i David

Trzecią ofiarą napastnika był 74-letni Salvatore Ranieri. Mężczyzna przejeżdżał tamtędy na rowerze i również niewinnie zginął. Jak się okazuje 34-letni napastnik-Andrea Pignani miał problemy psychiczne i niedawno został wypuszczony z ośrodka. Po zamordowaniu trzech osób sam odebrał sobie życie.

 

Okropna tragedia

Babcia zastrzelonych chłopców zeznawała, że dzieci dłuższy czas leżały na ziemi, zanim pojawiła się na miejscu pomoc. Przerażony ojciec chłopców wybiegł na ulicę, gdy usłyszał strzały. Widok był okropny, a mężczyzna w żaden sposób nie mógł pomóc synom. Strzały okazały się śmiertelne. Zrozpaczony ojciec do samego końca był przy synach i trzymał ich za ręce.

Ojciec

Bracia umierali obok siebie na oczach ojca, który przebywa w areszcie domowym niedaleko miejsca tragedii. – „Trzymają mnie w areszcie domowym za trochę narkotyków, a nikt nie kontrolował jego, człowieka, który miał broń, i spójrzcie, co zrobił” – krzyczał zrozpaczony ojciec chłopców.

Pozostawiony ból

Nie ma odpowiednich słów, by użyć w takiej chwili. Ból i rozpacz w sercach bliskich pozostanie bez wątpienia na zawsze. Pomimo upływu lat rany na pewno się nie zabliźnią, ponieważ widok umierających dzieci i towarzysząca wtedy bezsilność sprawiła, że cały świat się zawalił.

 

 

Źródło:Mieli 5 i 10 lat. Bracia umierali obok siebie na ulicy. Ojciec do końca trzymał ich za ręce. (twojenowinki.pl)

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

 

Exit mobile version