Morderca 10-latka jest już na wolności. Chłopiec został porwany i zamordowany w 1996 roku. Mordercą okazał się były sędzia.
Morderca 10-latka
Są takie zaginięcia i porwania, które pomimo upływu lat wzbudzają w człowieku wiele emocji. Jedną z takich spraw jest porwanie i zabójstwo 10- letniego Olka Ruminkiewicza z Konina. Chłopiec został porwany i zamordowany w 1996 roku. Kim był morderca?
Mordercą 10-letniego Olka jest były sędzia konińskiego sądu Krzysztof F. Mężczyzna za morderstwo 10-latka został zwolniony z więzienia na początku 2021 roku.
Był 22 styczeń 1996 rok kiedy złośliwy los wdarł się w życie rodziny Ruminkiewiczów i boleśnie zmienił ich życie na zawsze. Tamtego mroźnego dnia 10-latek zaraz po zajęciach szkolnych wraz z kolegami wybrał się do salonu gier. Mijała godzina 18:00 było już ciemno, a chłopiec nie wracał do domu niepokój bliskich z minuty na minutę narastał coraz bardziej. Mróz nabierał na sile i dobijało na termometrze – 20 stopni. W związku z tym zaniepokojeni rodzice postanowili szukać syna. Jednak po 10-letnim Olku nie było śladu. Postanowili dłużej nie zwlekać i powiadomili policję o zaginięciu syna.
Poszukiwania
W poszukiwaniach 10-letniego Olka brało udział wiele osób. Rodzina o pomoc poprosiła znajomych detektywów. Do poszukiwań użyto psów tropiących. Łącznie w poszukiwania chłopca zaangażowało się 600 osób. Został przeszukany teren budowy szpitala w Koninie. Ojciec chłopca prowadził lombard, dlatego policja nie wykluczała porwania Olka w celu żądania okupu. Jednak żadne poszukiwania nie przynosiły efektu. 10-latek przepadł bez najmniejszego śladu.
Żądanie okupu
Porywacz zażądał 100 tysięcy złotych.
Do rodziców zaginionego Olka zadzwonił telefon. Nieznany mężczyzna zażądał okupu…
– Dostałem dwa anonimy. Były włożone w drzwi kaplicy. Dowiedzieliśmy się z nich, że Olek się odnajdzie tylko trzeba zgromadzić pieniądze, a później złożyć okup na przystanku autobusowym w Orlinie Małej koło Jarocina – powiedział tata zaginionego chłopca w rozmowie z mediami. Porywacz miał jeden warunek… Policja miała nie wiedzieć o okupie.
Rodzice jednak powiadomili o wszystkim funkcjonariuszy policji.
– Z okupem pojechali moi koledzy, bo ja byłem na miękkich nogach. Złożyli go. Niedługo później w moim domu pojawił się mój znajomy Krzysztof. W ręce miał worek z pieniędzmi. Chwilę po tym, jak wszedł do mieszkania wpadła policja i go aresztowała – wspomina ojciec Olka.
Szantażysta
Krzysztof F. dobry znajomy i sąsiad rodziny Ruminkiewiczów okazał się szantażystą. Mężczyzna bardzo dużo spędzał czasu z rodziną zaginionego 10-latka. Krzysztof F. z zawodu był prawnikiem, przez kilka lat orzekał jako sędzia sądu rejonowego w Koninie. Pochodził z rodziny prawniczej. Jego ojciec był prezesem sądu okręgowego a brat notariuszem.
Krzysztof F. zeznał, że nie jest porywaczem, a torbę z pieniędzmi zabrał, aby nikt jej nie ukradł z przystanku. Policja jednak nie uwierzyła mu w to i uważali, że ma coś wspólnego z zaginięciem Oka.
To on angażował się bardzo w poszukiwania, typował miejsca do poszukiwań, mówił, żeby gromadzić szybko pieniądze ponieważ porywacze na pewno zażądają okupu. Krzysztof F. coraz bardziej zwracał na siebie uwagę.
Aresztowanie
W końcu mężczyzna został aresztowany… Nie przyznał się do porwania 10-latka. Zeznał, że chciał wykorzystać całą sytuację i wyłudzić pieniądze od rodziców zaginionego chłopca. Śledczy uwierzyli w tą wersję, ponieważ mężczyzna od dłuższego czasu miała poważne problemy finansowe. Krzysztof F. był uzależniony od hazardu i wpadł w długi. Śledczy dotarli do bardzo ważnych informacji… Krzysztof obiecywał wierzycielom, że odda po… 22 stycznia. To właśnie w ten dzień zaginął 10-letni Olek.
Poszukiwania chłopca były intensywne, ale po Olku nie było najmniejszego śladu. Ból bliskich z dnia na dzień narastał coraz bardziej. Dwa miesiące później śledczy postanowili ponownie przeszukać nieruchomości, które należały do Krzysztof F.
Przeszukano również samochód podejrzanego i właśnie wtedy nastąpił przełom w sprawie. Prokurator kolejny raz przesłuchał podejrzanego i skonfrontował go z nowymi ustaleniami. Krzysztof F. wówczas pękł i powiedział, że Olek nie żyje i podał miejsce gdzie były ukryte jego zwłoki.
Zabójstwo dziecka prezentem urodzinowym dla mordercy
– W swoje urodziny, 22 stycznia 1996 roku, porwał i zabił mi dziecko. Zrobił sobie prezent. Porwał i zamordował mi dziecko… – mówił w wywiadzie z mediami ojciec zamordowanego chłopca.
Ciało 10-letniego Olka morderca wrzucił do głębokiej studni na terenie sadu we wsi nieopodal Konina. Z wyników sekcji zwłok ustalono, że chłopiec został uduszony kablem od magnetowidu. Prawdopodobnie w dniu porwania.
Krzysztof F. zeznał, że śmierć Olka była nieszczęśliwym wypadkiem… Olek miał spaść ze schodów. Prokurator nie uwierzył w tą wersję. Zbyt wiele dowodów wskazywało na to, że chłopiec został zamordowany. Kabel, którym został uduszony Olek został znaleziony w mieszkania mężczyzny. W samochodzie mężczyzny zabezpieczono wiele śladów, które wskazywały, że ciało chłopca było nim przewożone.
Proces
Proces był niełatwy, przed łódzkim sądem ruszył 19 marca 1997 roku. Rok po porwaniu i zabójstwie chłopca. Prokurator oskarżył Krzysztofa F. o zamordowanie 10-letniego Olka Ruminkiewicza w celu wymuszenia okupu od jego rodziców.
23 czerwca 1997 roku Sąd Wojewódzki w Łodzi skazał Krzysztofa F. na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo 10-latka oraz pozbawił go praw publicznych na 8 lat.
Krzysztof F. jest już na wolności. Opuścił zakład karny w styczniu 2021 roku.
Źródło: Morderca 10-latka wyszedł na wolność. Wciąż nie zapłacił odszkodowania (msn.com)
10-letni Olek Ruminkiewicz został uduszony kablem. (zaginieniprzedlaty.com)
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: Piotr S. Śmierć za 1000 złotych. (zaginieniprzedlaty.com)