Zaginieni Przed Laty

Wanda Szeptun- Jak kamień w lesie

Wyobraźcie sobie taką sytuację: Jest wiosna, dni stają się coraz cieplejsze. Wraz z grupą znajomych z pracy postanawiacie urządzić biwak w plenerze, by uczcić imieniny jednej z koleżanek. Pijecie alkohol, rozmawiacie – ogólnie dobrze się bawicie.

Ponieważ w pobliżu nie ma toalety, co jakiś czas któreś z Was udaje się do lasu z wiadomych powodów, po czym wraca do dalszej zabawy. Nagle orientujecie się, że jednej z Waszych koleżanek nie ma już dłuższą chwilę.

Zaginięcie

Przez alkohol trochę straciliście poczucie czasu i trudno Wam precyzyjnie określić, ile trwa jej nieobecność. Jednak nie ma jej na tyle długo, że mimo imprezowych nastrojów zaczęliście się niepokoić.

Nawołujecie ją, szukacie, ale bez odzewu. Wasza koleżanka zniknęła bez śladu. Mijają godziny, dni, miesiące, w końcu długie jedenaście lat, a Wy wciąż nie wiecie co się z nią stało. Jak to możliwe, że wyszła na chwilę i rozpłynęła się w powietrzu?

Zaginięcie Wandy Szeptun to kolejna niezwykle tajemnicza sprawa, którą chcielibyśmy Państwu przypomnieć. Jest to również ogromna tragedia rodziny, która od ponad jedenastu lat czeka na jej rozwiązanie. Zniknięciu Pani Wandy towarzyszyły niejasne okoliczności , sprzeczne relacje świadków, wykluczenie społeczne rodziny, zapomnienie, brak chęci współpracy ze strony uczestników zdarzeń, a po latach usilne próby poznania prawdy przez jej córki.

Jest to zdecydowanie zbyt mało nagłośniona sprawa, w której mimo długiego upływu czasu nie pojawiły się żadne nowe informacje mogące przybliżyć funkcjonariuszy do jej rozwiązania.

Śledczy założyli, że kobieta żyje i z własnej woli opuściła rodzinę. W związku z tym w sprawie nie prowadzone jest śledztwo, tylko poszukiwania, co ogranicza możliwość jej wyjaśnienia. Jak mówi oficer Komendy Powiatowej Policji w Nysie, która zajmuje się kwestią zaginięcia Wandy Szeptun:

„Na chwilę obecną przyczyną zaginięcia jest samowolne i dobrowolne oddalenie się zaginionej lub nieszczęśliwy wypadek.

Brak jest jakichkolwiek poszlak do wszczęcia postępowania karnego.

Obecnie w dalszym ciągu Wanda Szeptun poszukiwana jest jako osoba żywa”. Córki kobiety, które po wyjeździe ojca do Niemiec przejęły na siebie ciężar poszukiwań, nie wierzą, że mama zostawiłaby je bez słowa i nie odezwałaby się do nich nigdy więcej.

OKOLICZNOŚCI ZAGIĘCIA I RYSOPIS ZAGINIONEJ

Wanda Szeptun zaginęła w nocy z 24 na 25 kwietnia 2009 roku, miała wówczas niecałe 41 lat i wraz z mężem oraz dwiema córkami w wieku 12 i 17 lat była mieszkanką Kamieńca Ząbkowickiego (woj. dolnośląskie). W dniu zaginięcia ubrana była w zamszowe beżowe kozaki, szare spodnie rybaczki, żółtą bluzkę i kremowy golf oraz brązowy bezrękawnik. Kobieta była szczupłej budowy ciała i miała 1,58 cm wzrostu.

Na plakacie, który był udostępniany i rozwieszany w trakcie prowadzonych poszukiwań, widzimy że miała krótkie ciemne włosy. W sieci dostępne jest również zdjęcie Pani Wandy w rudych włosach.

Zaginiona Wanda Szeptun

Państwo Szeptun wraz z dwoma zaprzyjaźnionymi małżeństwami urządzili imprezę plenerową nad Jeziorem Nyskim między miejscowościami Głębinów a Wójcicami (woj. opolskie). Znajomi znali się z pracy z jednej z wrocławskich agencji ochrony, a okazją do spotkania były imieniny jednej z uczestniczek.

Jak po latach wspominają córki Pani Wandy: „Zauważyłyśmy, że w ostatnich dniach przed zaginięciem mama była taka smutna, taka nieswoja. Nie mówiła co się stało. Coś ją trapiło, albo z czymś sobie nie mogła poradzić. Jednak nie mówiła Nam o tym. Może dlatego, że byłyśmy dziećmi jeszcze?” – pytają retorycznie. Pan Jacek, mąż zaginionej tak wspomina feralny wieczór: „Przyjechaliśmy, przywitaliśmy się ze znajomymi, rozpaliliśmy grilla, wypiliśmy piwo. Żona wyszła za potrzebą sama.

To gdzieś było około godziny 22. Jak zauważyłem, że żona nie wraca – doszliśmy do tego miejsca ( w kierunku którego oddaliła się pani Wanda), zaczęliśmy jej szukać i wołać, ale nikt się nie odzywał”.

Córki pani Wandy w miejscu w którym zaginęła

Dyżurny KKP w Nysie przyjął zgłoszenie o zaginięciu około godziny 1.25 w nocy. Kilka patroli policji wraz z przewodnikiem i psem tropiącym dotarło na miejsce biwaku dopiero około godziny 3.00 w nocy.

Późne dotarcie spowodowane było trudną dostępnością terenu, a także brakiem precyzyjnych informacji o miejscu pobytu ze strony uczestników grilla. Starszy aspirant Rafał Wandzel, będący rzecznikiem prasowym KPP Nysa – w programie „ Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie” z 9.12.2016 roku, tak wspomina pracę policji tuż po zgłoszeniu zaginięcia kobiety: „

Policjanci rozpoczęli akcję poszukiwawczą rejonu, gdzie ostatnio widziana była zaginiona.

Rejon ten ma kilkadziesiąt, jak nie kilkaset hektarów. Przeszukali każdy centymetr tego miejsca i ogromny teren wokół jeziora Nyskiego. Jeżeli ktoś nie zna tego terenu, to może bardzo łatwo się zgubić. Tym bardziej, że to była noc. Sprawdzaliśmy wszelkie możliwe wątki i sygnały”.

Zaraz po zaginięciu kobiety telefon, który zabrała ze sobą, został wyłączony. Komórka była jedynym przedmiotem, który Pani Wanda miała przy sobie w momencie zaginięcia. Nie wzięła ani dokumentów, ani żadnych innych rzeczy osobistych.

Policjanci rozpytali świadków zdarzenia, a także wędkarzy, których biwak znajdował się niedaleko. Według ich relacji w trakcie imprezy nie doszło do żadnej kłótni, nikt niczego niepokojącego nie widział, ani nie słyszał.

Córki pani Wandy w miejscu w którym zaginęła

Poszukiwania zaginionej trwały codziennie do 30 kwietnia 2009 roku. Z początku brało w nich udział ośmiu funkcjonariuszy, przewodnik z psem, w późniejszym czasie do akcji włączyli się również strażacy, a także pracownicy firmy ochroniarskiej, w której zatrudniony był Jacek Szeptun.

Prowadzono poszukiwania wzdłuż wybrzeża jeziora – między miejscowościami Skorochów a Otmuchowem.

Zaginiona Wanda Szeptun

Płetwonurkowie przeczesali również jezioro między miejscowościami Głębinów i Wójcice – jednak według informacji posiadanych przez rodzinę zaginionej – teren ten nie został przeszukany dokładnie.

Policjanci dotarli do dwóch świadków, którzy zeznali, iż widzieli kobietę odpowiadającą rysopisowi zaginionej – zgadzał się ubiór oraz podobieństwo na okazanym zdjęciu. Świadkowie prawdopodobnie widzieli Wandę Szeptun w dniu zaginięcia około godziny 5 rano w okolicy miejscowości Wójcice, nie potrafili jednak powiedzieć w którą stronę udała się kobieta. Jak mówi starszy aspirant Rafał Wandzel: „

Od momentu zaginięcia Wandy Szeptun, do chwili obecnej kilkukrotnie wykonywano czynności poszukiwawcze na terenie zaginięcia z udziałem jednostek wyspecjalizowanych w poszukiwaniach między innymi z udziałem psa poszukującego zwłok. Wszystkie te czynności nie doprowadziły do ustalenia miejsca pobytu zaginionej”.

Zaginięcie pani Wandy wywołało niezdrową sensację w małej wsi, w której mieszkała wraz z mężem i córkami (Kamieniec Ząbkowicki liczy około 4848 tyś, mieszkańców). Ludzie wytykali rodzinę palcami, sugerowali nawet, że mąż stoi za zniknięciem żony. „Najbardziej sprawiały ból opinie ludzi, którzy tak naprawdę nic nie wiedzieli i jeszcze z tego szydzili. To była dla nas ogromna tragedia, a ludzie jeszcze potrafili Nas dobijać”- mówi starsza córka pani Wandy, Patrycja.

Jacek Szeptun spotkał się z godnymi potępienia reakcjami ze strony mieszkańców, odbierał głuche telefony, był wyzywany, a nawet pobity. „Ludzie nie widzieli jak My cierpimy, tylko jeszcze coraz więcej Nam dokładali. Nie każdy człowiek jest w stanie takie rzeczy wytrzymać” – dodają córki pani Wandy

Dziewczyny wierzą, że Mamę uda się odnaleźć żywą. Od zniknięcia Wandy Szeptun minęło w tym roku jedenaście lat. Jej córki mają nadzieję, że ktoś kto był nad tym jeziorem tego dnia, lub widział coś ważnego – powie o tym policji i sprawa ruszy z miejsca, gdyż na razie stoi w martwym punkcie.

Dopóki nie dowiemy się prawdy, nie zaznamy spokoju” – kończą Patrycja i Klaudia Szeptun.
Redakcja portalu przyłącza się do prośby córek Pani Wandy.

Każde udostępnienie, każda informacja jest tutaj na wagę złota. Po raz kolejny liczymy na Was drodzy czytelnicy.

Natalia Kwaśniewska

Exit mobile version