Zaginieni Przed Laty

Krzysztof Nieszporek zaginął w 2003 roku. Jego losy wciąż pozostają nieznane

Krzysztof Nieszporek zaginął w 2003 roku. Kochani przypominamy Wam o kolejnym tajemniczym zaginięciu, które pomimo upływu lat wciąż jest nierozwiązane.

Krzysztof Nieszporek

Mężczyzna zaginął 8 października 2003 roku. Miał wtedy 26 lat. Mieszkał w okolicy Grodziska Mazowieckiego. Kochani zaginięcie Krzysztofa jest jednym z tych tajemniczych… Gdzie nie ma żadnych śladów, a mnóstwo pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi.
Krzysztof Nieszporek zaginął w 2003 roku. Wciąż jego losy pozostają nieznane
Krzysztof Nieszporek
Może ktoś z Was będzie kojarzył Krzysztofa i powie nam coś więcej albo skoryguje wspomnienia jego znajomej. Oto co mi opowiedziała: „Krzysztof był najstarszym synem, miał prawdopodobnie dwóch młodszych braci. Był oczkiem w głowie mamy, która urodziła go, będąc chyba już po 40-tce. Kiedy zaginął była już w okolicach 60-70-tki. Chłopak przed zaginięciem, kilka lat pracował w Banku Spółdzielczym, widywałam go, jak siedział w okienku. Zapamiętałam go, bo był jedynym mężczyzną siedzącym przy okienku, w dodatku bardzo uprzejmy. Z banku Spółdzielczego w którym pracował zwolnił go prawdopodobnie dyrektor z powodu, że Krzysiek startował w wyborach do rady gminy tak jak jego przełożony któremu się to nie spodobało i go zwolnił.
Później pracował w handlu nieruchomościami. Jednak po jakimś czasie się zwolnił. Powiedział, że od dawna czuje powołanie i chce zostać księdzem. Mama podobno bardzo przeżywała jego wybór, ale zaakceptowała ostatecznie i pogodziła się z jego wyborem.
Przed rozpoczęciem roku akademickiego Krzysztof wyjechał do Seminarium w Warszawie, tam miał zapewnione zakwaterowanie. Odwoził go kolega, z którym osobiście rozmawiałam.
Opowiadał mi, że pojechali na miejsce, spędził z nim jakiś czas i wrócił do domu, Chłopak mieszkał w okolicach Grodziska Mazowieckiego, natomiast wyjechał uczyć się do stolicy.
I to właściwie ostatni kontakt z nim.

Tajemnicze zaginięcie

Krzysztof Nieszporek

 

Z akademika, jak się dowiedziała rodzina, wyszedł na pierwsze zajęcia, ale nigdy na nie, nie dotarł.
Do rodziny zadzwonili chyba po 3 dniach. Szukali go, pytali czy nie wrócił do domu.
Domownicy nie mieli o niczym pojęcia, Krzysztof się z nimi nie skontaktował.
Na moście na Wiśle odnaleziono jego marynarkę i dokumenty. Nie znaleziono żadnego innego śladu. Chyba. Tego nie jestem pewna. Poszukiwania w Wiśle też nie przyniosły efektów.
Jego kolega mówił, że był szczęśliwy, jak jechał do tego seminarium. Nic nie wskazywało na to, że chce się targnąć na własne życie. Zarówno kolega, jak i jego mama, utrzymywali, że on, mając na względzie swoją mamę, nie targnąłby się na swoje życie. Był z nią bardzo mocno emocjonalnie związany. Chłopak był bardzo religijny, zresztą jak jego rodzina. Oczywiście snuli jakieś podejrzenia i doszli do wniosku, iż mogło się tej nocy poprzedzającej jego zniknięcie, wydarzyć coś, co wpłynęło na jego decyzje o samobójstwie.

Krzysztof przepadł bez śladu

Myśleli też o sekcie. Uważali, że mógł zostać namówiony do zmylenia tropu, że jego wstąpienie do seminarium było wybiegiem, żeby wyrwać się z domu i potem zniknąć. Nie wiem, czy nie ubarwiam, ale chyba były jakieś wskazania, że mógł z tego powodu odejść z domu. Była jakaś opowieść o pożegnaniu z mamą, ale nie chce dopowiadać czegoś, czego nie zapamiętałam dobrze.
Wiem, że sprawdzali wątek, czy nie miał jakichś zaszłości w Banku. Czy nie wyszło coś po czasie, co spowodowało, że z niego odszedł. Jakaś pomyłka, jakieś świadome działania. Przez które, bojąc się odpowiedzialności za popełnione czyny, zdecydował się zrezygnować z pracy. A potem coś się w konsekwencji tego stało. Jednak nic z tego nie miało miejsca. Decyzja o zwolnieniu się była więc jego świadomą przemyślaną decyzją”. Tyle wiemy dzięki jej wspomnieniom. A co wiemy z plakatów policyjnych?
Krzysztof Nieszporek

 

Ubranie: Spodnie dresowe zielone, czarny sweter, czarne pantofle sznurowane, bluza – góra od piżamy. Dość nietypowy strój na wykłady. Na moście znaleziono tylko marynarkę i dokumenty. Zatem celowo ją tam zostawił? Do Seminarium nie można się ot tak, dostać z ulicy. Musiał przejść jakąś weryfikację. Zwłaszcza, skoro dostał akademik. Oczywiście, cała wyprawa mogła być tylko przykrywką, dla planów jakie miał już w głowie. Czy to było samobójstwo? Dla człowieka wierzącego samobójstwo jest grzechem. A pojechać do Seminarium i od razu popełnić samobójstwo? Może myślał, że rodzina później się dowie? Nie będą od razu szukać? A może faktycznie, wydarzyło się coś tego pierwszego dnia, że postanowił wyjść w piżamie i pantoflach?
Co tak naprawdę się wydarzyło? Gdzie jest teraz pan Krzysztof? Czy żyje?
A może ktoś słyszał o tej historii?
Autor Julia Romańska
Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje w tej sprawie, napisz do nas. Zaginieni przed laty-gwarantujemy anonimowość.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Exit mobile version