Cmentarz i martwe ciała przewijały się w życiu małego, nieśmiałego Edka niepokojąco często. Jako młody mężczyzna już tylko na nekropoliach znajdował seksualne spełnienie.
Grób małego Andrzejka
Edmund urodził się jako drugi syn państwa Kolanowskich. Matka chłopców nie mogła się pogodzić z wczesną śmiercią starszego z braci, Andrzejka. Często chodziła na cmentarz z małym Edkiem, aby odwiedzić grób swojego ukochanego dwulatka.
Ojciec chłopców, były więzień Auschwitz, aby zagłuszyć koszmarne wspomnienia z obozu ciągle pił. A kiedy pijany mąż znęcał się nad żoną, dziecko próbowało chronić swoją mamę, a wtedy dostawało się i jemu. Matka też nie była czułą i dobrą osobą. Kiedyś powiedziała Edmundowi: “żałuję, że nie utopiłam Cię w pierwszej kąpieli”.
Psychiatryk zamiast rodzicielskiej czułości
Edmund jako nieśmiały, zahukany chłopiec nie radził sobie w szkole. Powtarzał klasy, dostawał mnóstwo uwag dotyczących złego zachowania. Lekarz wydał opinię, że chłopaka należy umieścić w szpitalu dla psychicznie i nerwowo chorych, gdzie miał dokończyć podstawówkę.
Placówka ta sąsiadowała z prosektorium, którego działalność można było oglądać z pobliskiego drzewa. Tak chłopcy, razem z Edkiem, przyglądali się krojeniu martwych ciał, wyciąganiu organów i obojętnieli na widok ludzkich zwłok. Bawili się też na położonym niedaleko szpitala poniemieckim cmentarzu.
Na cmentarzu w Naramowicach Edmund po raz pierwszy zbeszcześcił ciało. Zwłoki starszej kobiety wykradł z trumny jeszcze przed pogrzebem. Bliscy zmarłej byli w szoku widząc pustą trumnę. Obcięte piersi i wyjęte narządy płciowe – tak znaleziono ofiarę na polach otaczających cmentarz.
Kolejną ofiarą Edka była jedenastoletnia Alina, która pojechała swoim rowerkiem na łąkę narwać trawy dla królików. Znaleziono ją na nasypie kolejowym z identycznymi obrażeniami – obcięte piersi, wyrwane narządy rodne. Na poznański komisariat docierały kolejne zgłoszenia o bezczeszczeniu zwłok na cmentarzach.
Artykuł o zaginięciu Alinki / materiały śledztwa
Obłapianie studentek
Edmund nie miał szczęścia ani w szkole, ani z dziewczynami. Z zawodówki wyleciał, a zagadać do nastolatki nie umiał. Gdy jednak którąś udało się poderwać, dopadała go impotencja. Zdarzało mu się nawet obłapiać studentki Uniwersytetu Medycznego. Emocje tłoczące się w młodym Kolanowskim popchnęły go do próby samobójczej – wbił sobie w brzuch nóż.
W wieku 22 lat udało mu się w końcu odbyć stosunek z miejscową prostytutką, która dodatkowo udzieliła mu paru rad. Wiedza najwyraźniej się przydała, bo wkrótce ożenił się z salową z poznańskiego szpitala. Demony wróciły kiedy w mieszkaniu obok zmarła sąsiadka. Nie mógł się powstrzymać przed dotykaniem zwłok starszej kobiety.
Za obłapianie kobiet wkrótce trafił do więzienia na siedem lat. W tym czasie rozwiodła się z nim żona.
Edmund Kolanowski podczas wizji lokalnej / materiały śledztwa
Obława na cmentarzu
Po wyjściu z pierwszej, siedmioletniej odsiadki, Edmund związał się z Gabrielą. Kobieta kiedyś zapytała konkubenta dlaczego w piecu ich domu znajduje ludzkie mięso, a on zdenerwowany odburknął, że wykopuje na cmentarzach zwłoki i żeby się tym więcej nie interesowała, bo coś jej zrobi.
Piec w domu Kolanowskiego / materiały śledztwa
Kolanowski chodził na cmentarz, wybierał kobiece groby, okrywał wieko i onanizował się na leżące zwłoki. Po wszystkim zakrywał płytę nagrobną i nie przyznawał się nikomu. Pewnej majowej nocy w 1983 roku znów udał się na doskonale znany sobie cmentarz, ale czekała tam na niego policyjna obława. Gdy służby zobaczyły, że ktoś zapala świeczkę nad jednym z grobów, ruszyli na Edmunda, ale udało mu się uciec.
Na miejscu jednak zostawił ślad buta – taki sam, który znaleziono wokół zwłok Alinki. Przy grobie znaleziono również beżowy papier produkowany dla fabryki kosmetyków Pollena Łaskarzew. Krąg podejrzanych zawęził się tym samym do mężczyzn pracujących w tej fabryce i drukarni, która dostarczała papier Pollenie.
Policjanci słusznie założyli, że poszukiwany będzie miał na twarzy rany od uciekania przez cmentarne krzaki. Tym sposobem szybko wytypowali Kolanowskiego, który pracował jako palacz.
Edmund Kolanowski podczas wizji lokalnej / materiały śledztwa
Cztery miesiące milczenia
W areszcie Kolanowski nie był zbyt skłonny do zeznań. Pomimo znalezienia na jego kurtce krwi o tej samej grupie, co zamordowanej Alinki, nie przyznawał się do winy. W tym czasie z innych komisariatów napływały informacje o innych ofiarach okaleczanych w ten sam sposób. W maju 1981 r. w Wawrze – 21-letnią Hannę S., w lipcu 1980 r. w Nowej Soli – starszą kobietę.
Edmund w końcu przyznał się do wszystkich czynów. Na pytania prokuratora, po co wycinał narządy zmarłym kobietom, odpowiedział makabryczną opowieścią. Obcięte części ciała przyszywał do manekinów, ubierał w bieliznę ukradzioną konkubinie i uprawiał z nimi seks. Po kilku dniach wrzucał resztki ludzkiego mięsa do pieca i zaczynał polowanie na nowe.
Choć na procesie Kolanowski odwołał wszystkie swoje zeznania, sędzia nie dał wiary i skazał go na karę śmierci. Został powieszony 3 miesiące przez swoimi 40. urodzinami. Powieszenie Edmunda Kolanowskiego było ostatnią wykonaną w Poznaniu karą śmierci.
Poznański szafot / materiały śledztwa
Autor: Paulina K.
źródła:
https://naszahistoria.pl/ nekrofil-kolanowski-przerazajacy-seryjny-morderca-z-lat -80/ar/c15-12113140
https://gloswielkopolski.pl/ jak-wpadl-seryjny-morderca-i-nekrofil-z-poznania- edmund-kolanowski-zostawil-slad-malej-stopy-i-papier-przy-rozkopanej- mogile/ar/c1-15194552