5 kwietnia 2002 roku w małej miejscowości Karlino, w województwie zachodniopomorskim, rozpoczęła się historia, która wstrząsnęła całą społecznością i do dziś pozostaje nierozwiązana. Tego dnia zaginęła 10-letnia Ewa Wołyńska, dziewczynka wychowująca się w kochającej rodzinie. Choć od tego wydarzenia minęły już ponad dwie dekady, sprawa nadal budzi emocje, a jej los wciąż pozostaje nieznany.
Zwykły dzień, który zmienił wszystko
5 kwietnia rozpoczął się dla Ewy jak każdy inny. Około godziny 14 dziewczynka wróciła ze szkoły. Po odrobieniu lekcji wyszła na podwórko, aby pobawić się z koleżankami. Była w dobrym humorze, a rodzina nie zauważyła niczego, co mogłoby zwiastować nadchodzącą tragedię.
Ewa spędziła z rówieśnikami około dwóch godzin, a następnie wróciła do domu. Jak wspomina jej mama, Grażyna:

Foto: Radek Kolesnik/REPORTER / East News
„Było chwilę po godzinie 17. W telewizji leciał wtedy Teleexpress. Ewa zapytała mnie, czy może wyjść jeszcze raz na podwórko. Miałam wątpliwości, bo było już zimno, ale kazałam jej założyć cieplejsze ubrania i pozwoliłam wyjść na chwilę.”
Tymczasem matka zajęła się młodszą córką, co jakiś czas spoglądając przez okno na bawiącą się Ewę. Około godziny 18 zauważyła w towarzystwie córki nieznaną dziewczynkę. Miała krótkie, czarne włosy i kurtkę z czerwonymi elementami. Była wyraźnie niższa od Ewy, ale wyglądała na jej rówieśniczkę. Dziewczynki spacerowały razem, zachowując dystans, jakby dopiero się poznały.
„Widziałam, jak oddalają się w stronę uliczki, która prowadziła do sąsiadów. To był ostatni raz, kiedy widziałam moją córkę” – wspominała później matka Ewy.

Pierwsze chwile niepokoju
Kiedy zbliżała się godzina 19, rodzice zaczęli się niepokoić. Ewa zawsze wracała na wieczorynkę, której nigdy nie opuszczała. Tym razem jednak nie pojawiła się w domu. Rodzice założyli, że może być u swojej koleżanki Magdy, która mieszkała w sąsiedztwie. Zostawili kartkę z informacją, że jadą na zakupy, i pojechali razem z młodszą córką.
Kiedy wrócili po godzinie 20, Ewy wciąż nie było. Zaniepokojeni zaczęli dzwonić po znajomych i rodzinie, a ojciec Ewy pobiegł do sąsiadów. Nikt jednak nie widział dziewczynki.
Zgłoszenie na policję złożono około godziny 22. Służby natychmiast rozpoczęły poszukiwania.
Zakrojona na szeroką skalę akcja poszukiwawcza
W poszukiwania Ewy zaangażowano setki osób – policjantów, strażaków, płetwonurków, straż graniczną, a nawet wojsko i specjalne jednostki ratownicze z Gdańska. Akcję wspierał śmigłowiec, a okolicę przeszukiwały psy tropiące. Szczególną uwagę poświęcono rozlewisku rzeki Parsęty, dokąd prowadziły pierwsze tropy. Mimo wielokrotnych przeszukiwań, zarówno rzeka, jak i jej okolice, nie dostarczyły żadnych dowodów ani śladów obecności dziewczynki.

Foto: Radek Kolesnik/REPORTER / East News
Mieszkańcy Karlina również aktywnie włączyli się w akcję. Przez kilka tygodni wspólnie z funkcjonariuszami przeczesywali lasy, łąki, opuszczone budynki i każdy zakątek miejscowości. Niestety, wysiłki nie przyniosły rezultatu.
Tajemniczy świadek i hipotezy
Jednym z niewielu tropów był tajemniczy mężczyzna, którego matka Ewy zauważyła w dniu jej zaginięcia. Przez kilka godzin siedział w samochodzie zaparkowanym niedaleko ich domu. Mężczyzna przyglądał się okolicy, a po zniknięciu dziewczynki już nigdy go tam nie widziano.
Policja rozważała różne hipotezy – od nieszczęśliwego wypadku po porwanie. Z czasem pojawiły się przypuszczenia, że ze sprawą mógł mieć związek Adrian M., który wiele lat później porwał inną dziewczynkę. Jednak brak dowodów uniemożliwił powiązanie obu spraw.
Poszukiwania na własną rękę
Zdesperowani rodzice nie ograniczyli się do działań służb. Szukali pomocy u jasnowidzów, w tym u Krzysztofa Jackowskiego, oraz innych osób zajmujących się parapsychologią. Odwiedzili łącznie 50 takich osób, ale ich wizje nie przyniosły żadnych efektów.
Rodzina sprowadziła nawet astrologa Alvaro z Urugwaju, który wskazał Hamburg jako miejsce, w którym miała przebywać Ewa. Ojciec dziewczynki pojechał tam osobiście, ale nie odnalazł córki. Niemiecka policja potwierdziła jednak, że dziewczynkę o podobnym wyglądzie widziano w towarzystwie mężczyzny podającego się za biznesmena.

Ewa Wołyńska – niewyjaśniona zagadka
Mimo upływu lat, los Ewy pozostaje tajemnicą. Rodzina nie ustawała w poszukiwaniach, choć oboje rodzice zmarli, nie doczekawszy rozwiązania sprawy.
Jeśli Ewa żyje, dziś ma 32 lata. Ma niebieskie oczy i przekute uszy na kolczyki. Jej rodzeństwo wciąż wierzy, że pewnego dnia prawda wyjdzie na jaw, a oni znów zobaczą swoją siostrę.
Każdy, kto mógłby posiadać jakiekolwiek informacje o Ewie, proszony jest o kontakt z policją lub odpowiednimi służbami. Dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana, w sercach rodziny i mieszkańców Karlina pozostanie nadzieja na odnalezienie dziewczynki, która pewnego chłodnego wieczoru po prostu zniknęła.