Zaginieni Przed Laty

Szukamy Was

Na całym świecie relacje rodzin osób zaginionych bywają podobne.
„Nie wiemy, co się stało, nie znamy odpowiedzi, boimy się pytać” – tak mówią o swoich doświadczeniach bliscy zaginionych.

To właśnie rodziny przez lata żyją w traumie, nie mogąc zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło.
Przez lata dręczy je pytanie: „dlaczego właśnie my?”.
Zarówno za granicą, jak i w Polsce, rodziny zaginionych nie mogą zaznać spokoju. Wiele z nich nie przestawia rzeczy w pokoju zaginionego, nie wyrzuca jego rzeczy. Będą mu potrzebne, kiedy wróci. – powtarzają i czekają z nadzieją. 

Żyją, trzymając się resztek nadziei na odnalezienie bliskiej osoby. Dla nich kalendarz zatrzymuje się w dniu zaginięcia, a życie po takim wydarzeniu już nigdy nie jest takie samo. 

Tomek

Tomasz Wołowicz urodził się 26 maja 1976 roku w Gdańsku. Tam też dorastał, uczył się i zdobywał życiowe doświadczenie. Jako dwudziestokilkuletni mężczyzna postanowił wstąpić do Zakonu Karmelitów, w którym spędził około roku, po czym wrócił do rodzinnego domu.

Zaginiony Tomasz Wołowicz


Dokończył naukę zdobywając tytuł montera urządzeń elektronicznych. Poznał dziewczynę, z którą z czasem stworzyli szczęśliwą parę. W styczniu 1999 roku, w rozmowach z najbliższymi często wspominał, że coś się wydarzy, ale był w tym na tyle tajemniczy, że rodzina nie domyślała się, co mógł mieć na myśli.
Rodzice po cichu myśleli nawet o ślubie syna, lecz tak się nie stało, ponieważ Tomasz rozstał się ze swoją dziewczyną. Liczyli, że może po tych przeżyciach chce wyjechać za granicę, aby zmienić otoczenie i zapracować na lepszy byt. 17 sierpnia 1999 roku, wówczas 23-letni Tomasz wyszedł z domu i do dziś nie ma po nim żadnego śladu. Rodzina jest przekonana, że swoje zniknięcie zaplanował wcześniej, ponieważ zabrał ze sobą dokumenty i sporo rzeczy osobistych.

Nie mogą jednak pogodzić się z faktem, że zniknął bez słowa, bez żadnych wyjaśnień. Pomimo upływu 21 lat od tego tajemniczego zniknięcia, pani Bożena z mężem nie tracą nadziei i wciąż wierzą, że Tomasz żyje, jest szczęśliwy i spełniony. Mama Tomka napisała do niego list, który chwyta za serce.

Oto jego treść:

Kochany Tomku!

Czekamy na Ciebie już 20 lat. Pamięć o Tobie jest cały czas żywa. Nieraz widziałam Cię w snach, zawsze uśmiechniętego. Kiedy budziłam się, to dopiero wtedy przypominałam sobie, że szukamy Cię jako zaginionego. Ale ostatni sen z Tobą, to była rozmowa. Wyglądałeś inaczej, nie poznałam Cię. Upewniłam się, czy to Ty i otrzymałam odpowiedź – “Tak, to ja”. Więcej już nie miałam snów z Tobą. Czekam na odnalezienie Cię.

Kochająca Mama z rodziną.

To może szokujące, ale w ciągu prawie sześciu lat, od rozpoczęcia naszej działalności, zetknęliśmy się z przeróżnymi sytuacjami, w których ludzie decydowali się na zerwanie kontaktu z najbliższymi. Bywało, że osoba wychodziła z domu i nawet nie informowała nikogo o swoich zamiarach, przepadała jak kamień w wodę.
Co roku przepada w Polsce bez wieści około 15 tysięcy osób, czyli liczebność małego miasteczka powiatowego. I zdarzało się nie raz, że ktoś wcale nie ma zamiaru kontaktować się z rodziną.

Ludzie pełnoletni i nieubezwłasnowolnieni wyrokiem sądowym mają do tego prawo.

Według nas szanse na wyjaśnienie sprawy zaginięcia Łukasza Kani są spore.

Łukasz 

Zaginiony Łukasz Kania

20-letni Łukasz Kania zaginął 5 grudnia 2001 roku w Głuszycy, w województwie dolnośląskim. Był typem samotnika, nie miał dziewczyny ani bliskich przyjaciół. Pasjonował się religiami wschodu. Wychodząc z domu zabrał ze sobą spakowaną torbę, paszport i sporą sumę pieniędzy. Rodzicom zakazał poszukiwania go, zaznaczając, że jeśli to zrobią, to nigdy nie nawiąże z nimi kontaktu. Przez 8 lat rodzice szanowali wolę Łukasza, lecz syn ciągle milczał.
Postanowili więc zgłosić jego zaginięcie na policję. O pomoc w poszukiwaniach poprosili również prywatnego detektywa. W 2003 roku ojciec Łukasza wysłał pismo do Centralnego Biura Meldunkowego, z którego otrzymał odpowiedź, że nikt o nazwisku Łukasz Kania, w tym czasie nie zameldował się w naszym kraju. Chłopak nie był też legitymowany przez służby mundurowe.
W ciągu 20 lat od dnia, w którym zaginął, pojawiały się różne hipotezy, między innymi wstąpienie do organizacji wyznaniowej w kraju lub za granicą oraz wyjazd do Niemiec w celach zarobkowych, gdzie wcześniej pracował. Brane są również pod uwagę te najgorsze hipotezy. Żadna z nich do chwili obecnej nie znalazła potwierdzenia.

Exit mobile version