Jacek zamordował swojego kuzyna. Później zaplanował morderstwo sąsiadki. Jej ciało obnażył, schował do torby i wrzucił do rzeki.
Kuzyn
1 października 1996 roku siostra Dawida K. dokonała makabrycznego odkrycia w mieszkaniu swoich rodziców… Jej brat leżał martwy w centralnej części pokoju, na prawym boku. Miał na sobie koszulę, spodnie, skarpetki i tylko jeden but. Jak później się okazało, zadano mu kilkanaście ciosów nożem. Było ich tyle, że nie udało się ustalić kolejności zadanych ran. Sekcja wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci było wykrwawienie, a do zdarzenia mogło dojść w godzinach 7-10 rano. Chociaż z mieszkania Państwa K. zniknęły drobne przedmioty, nie określono jaki motyw miał sprawca. Na miejscu znaleziono liczne ślady, takie jak: włosy, linie papilarne a nawet krew. Udało się nawet wyizolować genotyp sprawcy, mimo to nie ustalono, kto konkretnie dopuścił się morderstwa na 13-letnim chłopcu. Profilowanie wskazało, że sprawca był prawdopodobnie osobą sadystyczną, agresywną a może nawet chorą psychicznie. Sprawę umorzono 3 miesiące później…
Dominika
Kilku pracowników lokalnej firmy zauważyło tajemniczą, płynącą rzeką torbę. Szybko odkryto, że w niej znajduje się obnażone od pasa w dół ciało młodej kobiety. Co ciekawe, przy denatce odnaleziono legitymację szkolną na nazwisko Dominika M. Ustalono, że niedawno zgłoszono jej zaginięcie. Zaczęto przesłuchiwać świadków. Matka ofiary zeznała, że tego dnia – 12 maja 1999 roku – dostała dziwny telefon od córki. Nastolatka miała wykrzyczeć jedynie “mamo, przyjedź szybko” i połączenie zostało przerwane…
Wtedy właśnie zaczęto łączyć Jacka B. z tą sprawą. W chwili zabójstwa Dominiki tylko on był w mieszkaniu. Jego bliscy, jak i rodzina Dominiki, byli poza domem. On nie uczył się, nie pracował… całe dnie przesiadywał w swoim pokoju. Praktycznie od razu przyznał się do zabójstwa 16-letniej Dominiki. Co więcej – zeznał również, że był sprawcą zabójstwa 13-letniego Dawida K.
Zajście
Jacek B. planował zabójstwo Dominiki prawie dwa tygodnie. Obserwował dziewczynę, znał rozkład jej zajęć, kupił nawet torbę w którą zamierzał spakować jej zwłoki. Wiedział, że 12 maja ma iść do filharmonii. Wziął tłuczek do mięsa i schował się w pokoju swojego brata. Gdy usłyszał, że Dominika wyszła z mieszkania, zaatakował ją. Dwa razy uderzył ją tłuczkiem w tył głowy. Dziewczyna próbowała się odwrócić, jednak ten zamachnął się jeszcze kilka razy. Dominika upadła. Jacek B. zaciągnął ją do swojego mieszkania i położył na przygotowanej wcześniej folii. Myślał, że dziewczyna nie żyje, więc spokojnie poszedł do łazienki umyć ręce i schować tłuczek. Dziewczyna odzyskała przytomność i korzystając z okazji pobiegła do telefonu i zadzwoniła do swojej mamy. Zdążyła wykrzyczeć tylko parę chaotycznych zdań, jednak na widok Jacka B. zemdlała… 19-latek przerwał połączenie, chwycił za nóż i dźgał dziewczynę tak mocno, że złamał ostrze…
Chwilę później do mieszkania wrócił ojciec Dominiki i zapytał Jacka, czy przypadkiem nie widział się z nią. Chłopak odparł, że wyszła z domu w towarzystwie dwóch koleżanek. Jacek wrócił do swojego mieszkania i zaczął szykować się do pozbycia ciała. Rozebrał dziewczynę od pasa w dół i włożył ją do torby. Do drugiej siatki zapakował zakrwawione ubrania i złamany nóż. Zamówił taksówkę i pojechał na most, gdzie wrzucił torbę do rzeki. Siatkę z pozostałymi rzeczami powyrzucał do różnych koszów na śmieci.
Biegli stwierdzili, że Jacek B. ma osobowość nieprawidłową i jest niedorozwinięty w stopniu znacznym. Uznano, że w chwili popełnienia obu zabójstw był poczytalny. Sąd skazał go na dożywocie.