Zabójstwo młodziutkiej studentki rozwiązane po latach. Morderca został namierzony, gdy po latach wręczył żonie telefon zamordowanej Joanny.
Zabójstwo młodziutkiej studentki
Zaginięcie! Samo to słowo sprawia, że pojawia się mnóstwo pytań na zmianę z rozpaczą. Jest wiele zaginięć, które pomimo wielu lat utkwiły w martwym punkcie. Niema nic, nawet najmniejszego śladu, najmniejszego punktu zaczepienia. Jest tylko nadzieja, to właśnie ona pozwala rodzinom żyć.
Sprawa o której dzisiaj napiszemy z pewnością nikomu nie jest obca. Wielu z Was na pewno słyszało o tym zaginięciu, o tej strasznej zbrodni. Joanna była studentką Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej w Katowicach. Mieszkała w Czechowicach-Dziedzicach na uczelnię codziennie dojeżdżała pociągiem.
Joanna Surowiecka wyszła z domu 6 czerwca 2006 roku w godzinach porannych i miała udać się na swój pierwszy egzamin. Młoda kobieta miała jechać na niego wraz z kolegą. 20-latka umówiona była z nim na stacji kolejowej w Goczałkowicach Zdroju. Niestety młoda studentka nigdy na dworzec nie dotarła. Ojciec 20-latki próbował wielokrotnie dodzwonić się do córki w godzinach popołudniowych. Telefon był aktywny, ale nikt nie odbierał.
Studentka została bestialsko zamordowana
Kiedy ojciec próbował się dodzwonić bezskutecznie do Joanny ona już nie żyła. Kiedy 20-latka szła na dworzec kolejowy spotkała Marka Z., pracownika pobliskiego baru. Mężczyzna zauważył 20-latkę i był zauroczony jej urodą, być może już wtedy w jego głowie zrodził się chory plan. Poszedł za nią, kiedy byli z dala od budynków mężczyzna w pewnym momencie zaszedł studentkę od tyłu i mocno pociągnął. Z tego powodu spadli ze skarpy.
Joasia próbowała się bronić i krzyczeć jednak Marek Z. szybko chwycił za kamień i uderzał nim w głowę 20-latki tak długo, aż Joasia przestała oddychać. Następnie mężczyzna chciał 20-latkę zgwałcić, ponieważ od samego początku miał taki plan. Jednak obrzydził go widok krwi i zmasakrowana głowa kobiety.
Ciało Joasi morderca ukrył
Na koniec morderca zabrał telefon 20-latki i wyrzucił kartę SIM. Ciało przykrył liśćmi około 80 metrów od trasy, którą pokonywała na pociąg. Tego samego dnia w nocy Marek Z. wrócił na miejsce zbrodni z taczką. Ciało studentki wrzucił do czarnego wielkiego worka, a następnie przewiózł do pobliskiego zagajnika i tam je zakopał.
Rodzice Joasi byli mocno zaniepokojeni tym, że córka nie odbiera i nie wraca do domu w związku z tym mężczyzna zgłosił jej zaginiecie na policję. Zaczęły się intensywne poszukiwania. Nikt nawet przez krótką chwilę się nie spodziewał, że finał poszukiwań będzie tak bardzo tragiczny. Między czasie Marek Z. założył rodzinę i został ojcem. Żył sobie jak gdyby nigdy nic z krwią na rękach zamordowanej studentki, którą szukali rozpaczliwie rodzice wierząc, ze ich ukochana córka żyje.
– Szukaliśmy jej przez 4 lata, 5 miesięcy i 10 dni. Pamiętam każdy dzień – mówiła w wywiadzie z mediami matka Joanny, Irena Surowiecka.
Po latach
Joasia przez 4 lata widniała w bazach osób zaginionych. Gdyby nie to, że morderca wręczył swojej żonie telefon zamordowanej Joasi sprawa nie wyszła by jeszcze na jaw.
Ciało Joanny udało się znaleźć w listopadzie 2010 roku i to wyłącznie jest zasługa rodziców, którzy nie odpuszczali i szukali córki cały czas gdy policja zawodziła.
– Szukaliśmy jej po całym świecie, a ona cały czas była tak blisko nas, dwa kilometry od domu – rozpacza w mediach Irena Surowiecka, matka zamordowanej Joanny.
– On mieszkał w sąsiedniej miejscowości, wiedział o naszych poszukiwaniach, zrywał plakaty, które wieszaliśmy – dodaje Kazimierz Surowiecki, ojciec zamordowanej Joanny
– Przez rok, może półtora telefon był monitorowany, ale potem tego zaprzestano, choć cały czas naciskaliśmy policję, by nie przestawał sprawdzać jego aktywności. W końcu we wrześniu 2010 roku napisałem pismo do komendanta policji z kategorycznym żądaniem. Właściwie postawiłem warunek: albo zaczną monitorować, albo piszę pisma wyżej i wyżej. Nie odpuszczę – mówił w wywiadzie z mediami tata Asi, Kazimierz Surowiecki.
Kiedy policjanci namierzyli telefon okazało się, że właścicielką telefony była żona Marka Z. W dalszym toku śledztwa wyszło na jaw, że mężczyzna jakiś czas temu podarował swojej żonie telefon zamordowanej Joasi.
Areszt
Marek Z. został aresztowany następnie mężczyzna przyznał się do zabójstwa oraz próby gwałtu. Następnie wskazał miejsce, gdzie zakopał zwłoki Joanny. W trakcie przesłuchań mężczyzna miał kilka sowich wersji wydarzeń, które cały czas zmieniał.
-Ludzie mówią, że czas leczy rany, ale to nieprawda. Rany wciąż bolą. Boli sama myśl, w jaki okrutny sposób zginęła. (…) Dziś Asia miałaby 25 lat. Pewnie byłabym babcią, a tak nie mam ani dziecka, ani wnuków. On zniszczył tak dużo, tego się nie da opisać – mówiła w wywiadzie z mediami matka zamordowanej dziewczyny w 2011 roku.
Ostatecznie Marek Z. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 15 latach. Rodzina zamordowanej studentki domagała się kary dożywocia.
– To cyniczny morderca, którego należy izolować, by znów nie zabił komuś córki – mówi ojciec Joanny.
Morderca dał telefon żonie – Interwencja (polsatnews.pl)
JOANNA SUROWIECKA – ZAGINĘŁA W DRODZE NA EGZAMIN | PODCAST KRYMINALNY – YouTube
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Może zainteresować Cię również: Piotr S. Śmierć za 1000 złotych. (zaginieniprzedlaty.com)